Rozdział 8

75 11 6
                                    

Ri'siena szybkim krokiem podeszła w stronę Lo'aka, wyciągając swój nóż, jednak zanim zdążyła się zamachnąć, Neteyam złapał ją za przedramię. Popatrzył na nią niedowierzając w zaistniałą sytuację. Miał wrażenie, że jej w ogóle nie zna..

- Wariatka - powiedział przestraszony młodszy syn Sullych, po czym pośpiesznie wyszedł z chaty.

- Lo'ak - krzyknęła za nim błagalnym głosem Tsireya i od razu ruszyła w jego stronę.

Neteyam ostatni raz spojrzał na Ri'siene, która wyraźnie żałowała swojego wybuchu gniewu, po czym ruszył za bratem.

- Lo'ak proszę zatrzymaj się! - wołała zdruzgotana Tsireya, która nie mogła go dogonić.

Nagle w pewnym momencie, pod wpływem emocji, starszy syn Sullych znacznie przyspieszył i złapał swojego brata za ramię. Jednak prędkość z jaką biegli spowodowała, że oboje wywrócili się i spadli do wody. Tsireya od razu znalazła się przy krawędzi materiału, z którego były zrobione drogi pomiędzy Marui i przerażonym wzrokiem spojrzała na taflę wody. Gwizdnęła głośno przywołując swojego Ilu, który pomógł jej przyjaciołom wyłonić się z wody. Ich kaszel sugerował, że obydwoje zaksztusili się wodą.

- Pomóż mi go wyciągnąć - rzekł Neteyam, na co Tsireya od razu złapała Lo'aka za ręce i za pomocą Ilu wyciągnęła go z wody.

Po chwili dołączył do nich Neteyam, który od razu zaczął przeszukiwać brata.

- Gdzie go masz? - zapytał zmęczony i zezłoszczony.

- Daj mi spokój - krzyknął Lo'ak i zaczął się wyrywać.

- To dla twojego dobra - oznajmiła z troską w głosie Tsireya.

- Pff - parsknął. - Bo ty akurat chcesz czyjegoś dobra..

Po tych słowach w oczach dziewczyny pojawiły się łzy, które niekontrolowanie zaczęły spływać po jej policzkach. Starszy syn Sullych spojrzał na dziewczynę ze współczuciem. Wiedział, że przyjaciółka pod żadnym względem nie powinna być tak traktowana. Przecież była przemiłą i przekochaną osobą.. Nie zasługiwała na takie traktowanie...

Ta myśl jeszcze bardziej zmotywowała go do działania i już po chwili znalazł naszyjnik, który przypominał amulet, którego szukali. Szybko zabrał go bratu, lecz nie obyło się bez szarpaniny. Po chwili Lo'ak potrząsnął głową i wydawał się bardzo zdezorientowany zaistniałą sytuacją. Wstał, spojrzał na dwójkę, która stała przed nim, po czym szybkim krokiem ruszył w przeciwną stronę. Tsireya chciała pobiec za nim jednak Neteyam od razu ją powstrzymał.

- Zostawmy go na razie w spokoju - powiedział poważnie. - Chodź odprowadzę cię do domu. Powinnaś odpocząć od tego wszystkiego - machnął ręką, po czym w ciszy ruszyli w stronę Marui wodza.

Dziewczyna była roztrzęsiona do tego stopnia, że nawet nie wiedziała co powinna powiedzieć i czy w ogóle powinna cokolwiek powiedzieć, dlatego przez całą drogę milczała pogrążona w smutku.

Po odprowadzeniu Tsireyi do domu, Neteyam natychmiast skierował się w stronę Marui Ri'sieny. Kiedy był już na miejscu, nie zastanawiając się, pewnym krokiem wszedł do środka.

- To ten amulet? - zapytał poważnie, a na jego twarzy można było dostrzec nutkę złości.

Dziewczyna, kiedy zobaczyła przedmiot jaki chłopak trzymał w ręce, od razu znieruchomiała. Jedynie spoglądała na naszyjnik z przerażeniem w oczach.

- Siena czy to nie jest przypadkiem..

- Zamknij się - przerwała mu stanowczo Ri'siena, po czym wzięła do ręki niewielką szkatułkę.

Trochę niepewnie podeszła do Neteyama i poprosiła go, aby włożył dany przedmiot do małego kuferka, którego następnie szczelnie zamknęła. Kiedy chłopak już to zrobił, chciał odejść jednak coś go zatrzymało.

- Neteyam - szepnęła Ri'siena uważnie przypatrując się jego zielonożółtym oczom.

Jej warga delikatnie drgnęła, jakby chciała coś powiedzieć, jednak z jej ust nie wypłynęło ani jedno słowo. Starszy syn Sullych przez chwilę przyglądał się dziewczynie, jednak kiedy nie usłyszał powodu dla jakiego go zatrzymała, wyszedł z jej Marui i skierował się w stronę swojego domu. Kiedy był już w połowie drogi nagle ktoś złapał go za rękę, po czym obrócił chłopaka w przeciwną stronę. Nim Neteyam zdążył dobrze zmierzyć wzrokiem stojącą przed nim osobę, poczuł na swych ustach ciepłe i miękkie wargi. Niemalże natychmiast przerwał pocałunek i uważnie spojrzał na postać znajdującą się przed nim.

- Co ty robisz Ri? - zapytał się jej dosyć poważnie, niezbyt zadowolony z faktu, że po tym wszystkim tak po prostu go pocałowała.

- Neteyam.. Ja... - powiedziała cicho dziewczyna intensywnie wpatrując się w jego oczy.

- Tak?

- Ja.. Proszę nie gniewaj się na mnie.. - wydusiła w końcu z siebie.

- Ri.. - rzekł lekko załamany. - Ja już kompletnie nie mam pojęcia o co ci chodzi. Zachowujesz się.. całkiem inaczej, a w dodatku zupełnie nic nie chcesz mi powiedzieć, ani o Kanohi'rua, ani o tym co leży ci na sercu... - mówił zagubiony. - Ja naprawdę nie wiem co mogę więcej zrobić, abyś mi choć trochę zaufała.. - oznajmił, po czym zrobił krok w tył. - Lepiej wracaj do swojego Marui Ri...

Po tych słowach Neteyam odwrócił się w przeciwną stronę i ruszył prosto do swojego domu. Przez całą drogę i wieczór rozmyślał o tym czy dobrze postąpił traktując tak dziewczynę, jednak wiedział, że zrobił już praktycznie wszystko, aby w końcu mu zaufała...


_________________________________________

Hejka wszystkim! Jak tam u was?

Wiem. Rozdział miał się pojawić w niedzielę, ale niestety nie wyrobiłam się :// dlatego rozdział pojawia się dzisiaj, a następny bez zmian pojawi się w tą niedzielę!

Love you all! xx

𝙸 𝚜𝚎𝚎 𝚈𝚘𝚞 𝟸 || 𝙰𝚟𝚊𝚝𝚊𝚛Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz