MOTYL i MUCHA
Pamiętała ten dzień jakby to wszystko, co przeszła było dziś, chłodny wiaterek muskał jej lekko zmarznięte ciało, a ona sama czuła się jakby, właśnie dryfowała w przestrzeni.
Na pozór wszystko było dobrze, bo przecież zawsze było prawda? Nikt nie dostrzega w nas tego smutku I poddania się kiedy jesteś na granicy.
Bo przecież jesteśmy młodzi, co my możemy przeżywać ?
Za młodzi na poddanie się, a za starzy na nie uniesienie naszych wszystkich błędów.
Bo przecież I tak nikogo nie obchodzi, co mamy w sobie, nawet wtedy kiedy te motyle przejmują naszą już I tak ciężką głowę.
W życiu każdy potrzebuje usłyszeć słowa „Jestem z ciebie dumny/a" tylko co wtedy jak my sami nie możemy być z siebie dumni? Czy to ma wtedy jakiś sens?
Najgorsze jest to jak, rozrywa cię coś od środka, a ty nie wiesz, co to jest.
Nie umiesz temu zapobiec, albo nie chcesz? Czy to autodestrukcja?
Już wtedy Bridget zdawała sobie sprawę z tego, że dzieje się z nią coś złego, jej ciemna strona nie pozwalała jej spać, ani płakać emanowała taką obojętnością, że z pewnością nie jedna osoba by pomyślała, że to jedna z tych leniwych osób bez ambicji, nic bardziej mylnego.
Z letargu wyrwał ją kobiecy krzyk, to jej matka, którą Bri kochała całym sercem, tylko co z tego gdy serce było za słabe na walkę, która działa się w jej całym słabym ciele?
-Dziecko wszędzie cię szukaliśmy, czemu po raz kolejny tak znikasz? -Delikatny kobiecy głos odbił się echem w jej głowie.
-Przyszłam tu trochę odpocząć, miałam ciężki dzień. -Odparła Bridget znużonym głosem , ani przez chwilę nie spoglądając na rodzicielkę, aby przypadkiem nie zobaczyła jej łez.
-Mogłaś, powiedzieć mnie, albo Caroline, wystraszyłaś nas, myślałyśmy, że.... -Dziewczyna nie dała jej dokończyć, bo czuła się niczym aktywny wulkan, który zaraz miał wybuchnąć, niszcząc przy tym wszystko, co ma na swojej drodze.
-Przyszłam, tu tylko odpocząć nie słyszałaś, co do ciebie powiedziałam? -Ostry ton córki, nieco zdenerwował kobietę, lecz ona znała ją bardzo dobrze I wiedziała, że dziecko nie odzywa się tak do niej bez powodu, bo to przecież nie pierwszy raz, gdy Bridget siedzi sama wieczorem nad łąką, I po prostu egzystencjonuje.
-Och w porządku, wiesz, że zawsze możesz ze mną porozmawiać prawda? -Starsza kobieta bardziej zapytała siebie , niż córki.Bri jedynie pokiwała głową, po chwili słysząc oddalające się kroki matki.
Bridget wiedziała, że zawsze może liczyć na swoją matkę, a nawet I na swoją siostrę, które różniły się tylko wiekiem, bo dzieliło je zaledwie 5 lat, ale gdy motyle przejmują głowę, nie umiesz a, może I nawet nie chcesz poprosić o pomoc.
Starasz się z tym żyć, zamiast wypędzić, je z głowy, bo chyba tak będzie łatwiej po prostu nauczyć się z nimi żyć.
Tylko bliscy widzą, że coś jest nie tak, I to również ich boli, ta świadomość, że nie wiedzą, jak mają pomóc, bo nawet nie wiedzą, co ci jest.
Czekasz, tylko aż w końcu nastanie taki czas, że weźmiesz oddech pełną piersią, a niewidzialne pętle, które z dnia na dzień zaciskały się coraz mocniej na twojej niewinnej szyi puszczą.

CZYTASZ
WHEN BUTTERFLIES TAKE OVER THE HEAD
Roman pour AdolescentsDelikatne, i takie wolne - po prostu piękne, nikt zazwyczaj o nich nie myśli, a gdy się pokazują ludzie nie mogą oderwać od nich wzroku.Motyle- zazwyczaj każdy z nas myśląc motyl ma na myśli piękny owad z kolorowymi skrzydłami latającymi dniami na ł...