Rozdział 1

28 2 0
                                    

~Cassie~

Właśnie skończyła się rozprawa sądowa. Rodzice dostali oficjalnie rozwód. Dzisiejszego dnia również wyprowadza się tata. Miał to zrobić tydzień temu, ale powiedział, że ze względu na mnie i na Mię jeszcze zostanie. Cieszyłam się, bo widziałam, że przez ten czas dużo czasu spędzał z moją młodszą siostrą. Miałam wrażenie, że na siłę chciał nadrobić z nami te wszystkie lata przez tydzień i szukał na siłę kontaktu. Moja mała siostrzyczka była wniebowzięta, ale ja trzymałam się z dystansem. Nie żebym miała jakiś zły kontakt z ojcem, ale był on po prostu...skomplikowany. Dla niego od zawsze praca była najważniejsza, a my najczęściej byliśmy na drugim planie. Jest to również jeden z powodów dlaczego rodzice się rozwiedli. Lecz głównym powodem tego było brak zaufania. Mama zawsze mówiła żebym nie słuchała ojca, bo kłamie, a tata mówił, że to ona kłamie i wymyśla jakieś niestworzone historie. Potem wybieranie po kogo stronie stoisz.

Rodzice kłócili się tak odkąd pamietam. Chociaż kiedyś nie było aż tak źle. Ostatnio mama powiedziała, że tata ją zdradza, nie mając żadnych dowodów na to i chce rozwodu. Tata chyba miał tego wszystkiego dosyć, bo od razu się zgodził. Może z jednej strony to dobrze, nie będzie trzeba słuchać już krzyków, pretensji i ciągłego obwiniania się. Lecz strasznie żal mi siostry, która ma osiem lat, a będzie musiała to zrozumieć i w końcu się o tym dowiedzieć. Mia jest bardzo inteligenta jak na swój wiek i nie jest jak wszystkie dziewczynki. W przeciwieństwie do nich ona nie lubi warkoczyków i lalek, tylko woli superbohaterów i samochody. Z tymi samochodami to ona zna więcej marek aut niż ja. Zawsze lata uśmiechnięta w związanych blond włoskach w kucyku, ubrana w jedna z tych swoich par różowych leginsów, których ma niezliczona ilość w szafie. Kocha różowy kolor, ale chyba każdą mała dziewczynka ma taką fazę, że wszystko chce mieć na różowo. W tamtym roku na przykład wolała niebieski. Słodka buźka i urocze ubranko to nic w porównaniu do jej charakteru. Niektórzy mówią, że ma ciężki charakter i czasami jest nie do zniesienia kiedy tak o czymś mówi to najczęściej zagina rozmówcę albo sam głupieje. Według mnie taki charakter jest na wagę złota kiedy zawsze wiesz co odpowiedzieć nawet na jakieś głupie komentarze i potrafisz zagiąć rozmówcę. Ja przynajmniej tak nie potrafię. A wracając do mnie to nazywam się Cassandra Bell, a moje życie jest do dupy. Po prostu nigdy nie było usłane różami. Kiedyś miałam wrażenie, że ktoś tam na górze mści się za coś na mnie i nie chodzi mi tu o Boga, bo w niego nie wierze. Czemu mówię, że kiedyś? Bo teraz już mnie to nie obchodzi. Po jakimś czasie człowiek odpuszcza i rezygnuje z różnych rzeczy. Myśli sobie wtedy jaki był kurwa głupi. Ja zrezygnowałam w momencie gdy usłyszałam, że rodzice na prawdę się rozwodzą. Często jak się kłócili to mówili, że chcą rozwodu, że nie mogą na siebie już patrzeć, ale to było tylko takie gadanie. Często próbowałam ich pogodzić. Dawali cały czas mi tylko cholerną nadzieje, że wszystko jest już okej. Ale teraz zrozumiałam, że czasami po prostu lepiej odpuścić. Mama powiedziała, że martwi się o mnie i, że może załatwić mi dobrego psychologa jeśli się z tym złe czuje. Ale ja cały czas powtarzałam, że jest dobrze i, że byłam przygotowana na to skoro tak często się kłócili. Gówno prawda, ale przecież nie mogłam obciążać jej dodatkowo swoimi problemami. Gdyby miała ich jeszcze mało. Teraz to ja musiałam ją wspierać, bo wiem jakie to dla niej ciężkie. Nie mogłam pokazać jej jakie to dla mnie ciężkie. Musiałam jej pomagać. Jej i Mii, które właśnie siedziały na przeciwko mnie przy kuchennym stole. Mama piła kawę, a ja i Mia jadłyśmy płatki z mlekiem. Rozmawiały ze sobą o czymś, ale nie wiedziałam o czym dokładnie. Przeglądałam Instagrama w ciszy kiedy do kuchni z torbami wszedł tata. Był piątek i chociaż normalnie ten dzień pracował to bardzo mu zależało na tym, aby już wszystko pozabierać do swojego nowego mieszkania. Było w bloku jakieś 15 minut drogi od nas samochodem. Prawie, że na przeciwko jego firmy. Składało się z dwóch pokoi z czego jeden jest mój i mojej siostry, a drugi to sypialnia. No i oczywiście w mieszkaniu jest łazienka i kuchnia połączona z salonem. Kuchni to on raczej nigdy nie użyje. Pff o czym ja w ogóle mówię. On na pewno nawet nie kupił podstawowych narzędzi kuchennych. I tak nie miałby czasu na ugotowanie czegokolwiek. Tak szczerze mówiąc to ja go chyba nigdy robiącego coś w kuchni nie widziałam. Znaczy robi sobie tylko kawę.

RenegadesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz