Rozdział 2

64 5 2
                                    


Stałam w korku już dobre piętnaście minut, jechałam właśnie do mojej mamy która mieszkała w innej części miasta. W Londynie aktualnie mimo, że był maj padało oraz było zimno, jednak wszyscy znamy pogodę w Anglii. Mimo dosyć niskiej temperatury uchyliłam okno, kocham zapach deszczu. Wielu deszcz kojarzy się z czymś co przynosi negatywną energię, mi wręcz przeciwnie. Przypomina mi o beztroskim dzieciństwie gdzie wszystko było kolorowe, czas nie miał znaczenia a jedynym zmartwieniem było to, że mama nie chciała mnie puścić na dwór, ponieważ nie zjadłam obiadu. Zawsze bawiłam się na deszczu z rodzicami i bratem, zachowywaliśmy się jak totalni dzikuse lecz byliśmy szczęśliwi, ja byłam szczęśliwa. Brakuje mi tego, oddałabym wszystko żeby wrócić do tych czasów.

Gdy w końcu udało mi się dojechać do mojej mamy zaparkowałam po czym wysiadłam. Nim zdążyłam się obejrzeć w drzwiach stała uśmiechnięta kobieta

- Kochanie jak dobrze cię widzieć, chodź no tutaj do mnie. - rozłożyła ręce dając mi znak, że mam się przytulić.

- Ciebie również miło widzieć mamo. - powiedziałam wtulając się w kobietę.

Weszłyśmy do środka, zrobiłyśmy herbatę i udałyśmy się do salonu.

- Opowiedz jak tam u ciebie? Jak twoja choroba? Wiem, że rozmawiałyśmy o tym przez telefon ale wole usłyszeć to od ciebie na żywo. - zapytała troskliwie

- Bardzo dobrze, czuję się świetnie. Biorę leki i ogólnie to jest już dobrze. - odpowiedziałam lekko się uśmiechając się. Bardzo starałam się by na moją twarz nie wkradł się grymas, po którym mama zauważyłaby, że kłamie. Mimo, że byłam zawodowym kłamcą, ponieważ ciągle to robiłam od początku choroby nadal czułam się jak gówno. Za każdym razem gdy kłamałam ważną dla mnie osobę w tak ważnej sprawie miałam cholerne wyrzuty sumienia.

- Nawet nie wiesz jak się cieszę.

Nawet nie wiesz jak mi teraz cholernie ciężko

- Rozmawiałaś z tatą? Zgodziłaś się?

- Tak gadałam ale na co miałam się zgodzi?

- Czyli jeszcze nie pytał, pamiętaj tylko kochanie nie musisz się na to zgadzać.

Mój mózg tworzył aktualnie tysiące, a nawet miliony scenariuszy. Moja ciekawość była tak ogromna, że starałam się wyciągnąć od Niej jakichkolwiek informacji, niestety na marne. Mój ojciec mieszkał w Brackley, tam również znajdowała się siedziba Mercedesa, mimo tego, że mieszkał jakieś półtorej godziny ode mnie nasze spotkania były ograniczone, średnio widzieliśmy się 3/4 razy w miesiącu. Tata miał przyjechać do mnie za 3 dni, w czwartek. Do tego czasu musiałam być cierpliwa.

- A John nie ma nic przeciwko, że tak często rozmawiasz z tatą? - zapytałam z ciekawości. John był partnerem mamy, był naprawdę w porządku

- John lubi Tomma i wie, że musimy się ze sobą kontaktować ze względu na ciebie.

Ze względu na mnie? Nie byłabym taka pewna, ostatnio rozmawiali ze sobą jakieś pięć godzin, wątpię, że rozmawiali o mnie pięć jebanych godzin. Czasami mam wrażenie jakby nadal ich coś do siebie ciągnęło.

***

Kiedyś z Laną byłyśmy w paczce w której, łącznie z nami było 5 osób. Wspominam ich naprawdę dobrze, kontakt urwał nam się parę lat temu przez jakąś błahostkę. Siedziałam w szoku bo dosłownie jakąś minutę temu jedna osoba z naszego starego składu zaproponowała mi i Lanie spotkanie. Szybko wybrałam numer przyjaciółki dzwoniąc do niej.

- Hej, co tam?

- Dosłownie nie uwierzysz co się właśnie stało! Harry napisał do mnie i zaproponował nam spotkanie całą starą grupą!

Drive to surviveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz