2

26 8 2
                                    

Druga nieprzespana noc. Nie lubiłem gdy dopadała mnie bezsenność. Wtedy, w mojej głowie, rodziły się myśli, które nigdy nie miały by miejsca za dnia. Oczywiście, mimo wszystko, moja głowa wracała do niej. Chciałem wiedzieć o niej, dosłownie wszystko. Pragnąłem znać jej myśli.

Gdy zaczęło świtać, wszedłem pod prysznic i ogarnąłem się najszybciej, jak umiałem. Ubrałem krótkie spodenki i czarną koszulkę. Moja twarz wyglądała coraz lepiej. Niestety w nocy dostałem już wiadomość o nowej walce i moim rywalu. Był wymagający, a tydzień na przygotowania, to wcale nie tak dużo. Przeczesałem swoje ciemne włosy, zwinąłem torbę treningową i ruszyłem przed siebie.

Oczywiście pierwszym moim celem, była kawiarnia, którą starałem się obserwować codziennie. Zaparkowałem, jako jeden z pierwszych klientów i wszedłem, przez szklane drzwi do środka. Obsłużyła mnie oczywiście blondynka i przyjęła moje zamówienie. Jednak nie widziałem dzisiaj Aurory. Rozejrzałem się drugi raz po lokalu, ale nic z tego.

- Ma drugą zmianę kochasiu - wyjaśniła Violet, zerkając na mnie. Co najśmieszniejsze, była chyba jedyną osobą, która na mój widok nie trzęsła portami.

- Skąd wiesz, że nie przychodzę tu dla Ciebie? - odwzajemniłem jej spojrzenie i oblizałem swoje usta, na co ta wybuchła śmiechem, co lekko mnie zdezorientowało.

- Nawet jeśli, to nie jesteś w moim typie skarbie - pstryknęła mnie w nos, na co przewróciłem oczami.

- Przyjdź z nią na moją walkę w sobotę - zagadałem, a ta spojrzała zaciekawiona na mnie - Nic wam się nie stanie, dopilnuje tego - wyjaśniłem, na co ta pokiwała głową.

Wyszedłem z kawiarni po niecałych trzydziestu minutach i odrazu ruszyłem w stronę miejsca, gdzie odbywały się moje treningi. Sala była zamknięta, więc miałem ją na wyłączność. Muszę przyznać, że nie lubiłem trenować, gdy ktoś się na mnie patrzył, lub chociaż był obok. Samotność towarzyszyła mi od zawsze i dlatego, było mi tutaj tak dobrze. Od zawsze czułem, że boks to moje miejsce i że przez ciężką pracę, mogę osiągnąć wiele.

Założyłem swoje rękawice i zacząłem uderzać w worek. Gdy ćwiczyłem ciosy, wyobrażałem sobie swojego przeciwnika. Na całe szczęście, nie było to zbyt ciężkie do zrealizowania. Uwielbiałem tą adrenalinę, która przechodziła przez całe moje ciało. Wiedziałem, że jestem dobry. Jednak kilku nie pokonałem. Dlatego, mimo bólu, musiałem trenować dalej. Nie mogłem znów dać się pokonać.

Czasem, gdy było mi ciężko, mogłem trenować tyle, aż straciłbym swoje siły. Wiedziałem, że nie powinnienem tak robić, ale to było jedyne wyjście, które ratowało mój umysł. Trenując, czułem jakby wszystkie moje problemy znikały. Liczyłem się tylko ja i worek.

Nawet nie wiedziałem kiedy, zwykle trenowanie, dla przyjemności, zmieniły się w coś więcej. Pokochałem sport. To był mój lek, który potrafił złagodzić moje cierpienie.

Nie wiem, ile dokładnie spędziłem na macie. Jednak wiem jedno, opadałem już z sił. Byłem wyczerpany i sam z siebie usiadłem. Ściągnąłem z dłoni rękawice i wrzuciłem je do torby. Przed wyjściem, wziąłem jeszcze porządny prysznic i ubrałem się w to co wcześniej. Swoje mokre włosy, jedynie osuszyłem ręcznikiem i zamknąłem salę na klucz. Wsiadłem do swojego samochodu i podjechałem prosto pod kawiarnię.

Nawet nie wiedziałem, że jest już wieczór. Dlatego poczekam, aż dziewczyna wyjdzie, spokojnie zamknie lokal i ruszy do domu. Przecież to, że ją obserwuję, dla jej bezpieczeństwa to nic złego, prawda? Pobawiłem się chwile telefonem i zauważyłem te kasztanowe włosy. Mój wzrok utkwił w dziewczynie, a ja zacząłem myśleć o niej.

Gdy zamknęła już lokal, podszedł do niej jakiś mężczyzna. Zmarszczyłem brwi i starałem się mu przyjrzeć. Złapał ją za rękę i zaczął ją szarpać. Dopiero po chwili ogarnąłem, że to ten sam facet, co wtedy ją uderzył. Bez zastanowienia wyszedłem z pojazdu i ruszyłem prosto do nich. Odepchnąłem go od niej i spojrzałem na niego wściekły.

- Chyba ostatnio nie jasno się wyraziłem - zacząłem, a ten zmarszczył tylko brwi - Zostaw ją w spokoju.

- Nie wiem kim jesteś, ale chyba coś Ci się pomyliło, ja i Aurora jesteśmy razem, prawda kochanie? - powiedział i uśmiechnął się w ten obrzydliwy sposób, którego nienawidziłem.

Odwróciłem głowę w stronę dziewczyny i spojrzałem w jej zielone oczy. Ona nic nie odpowiedziała, tylko wtuliła się delikatnie w moje plecy, na co w duszy się uśmiechnąłem. Spojrzałem ponownie, na mężczyznę, któremu uśmiech zszedł
z twarzy.

- Spierdalaj - syknąłem, na co ten jeszcze raz spojrzał na dziewczynę i odszedł - Wszystko w porządku? - odwróciłem się do niskiej istotki i delikatnie położyłem dłoń na jej na ramieniu.

- Mhm - mruknęła i przetarła swoją śliczną twarz, dłonią - Dziękuję.

- Nie dziękuj, jak będzie Cię nachodził, to daj mi znać - powiedziałem wprost i odszedłem.

Wsiadłem do samochodu i poczekałem, aż Aurora, wsiądzie do autobusu. Gdy to zrobiła, odrazu ruszyłem do domu. Nie mogłem wyrzucić z głowy, jak bardzo była przerażona. Ona ewidentnie się go bała, co nie było normalne. Przecież bez powodu, nie czuła przed nim strachu.

Wszedłem do mieszkania, zamykając za sobą drzwi, a na mnie odrazu rzucił się mój brat. Zaśmiałem się cicho i poczochrałem jego czuprynę.

- Co tam młody? - zapytałem, gdy ten się ode mnie odkleił.

- Miałeś się dzisiaj ze mną pobawić - powiedział obrażony i wydął zabawnie swoją dolną wargę. Ukucnąłem obok niego i spojrzałem w jego małe oczka.

- Jutro zabiorę Cię do wesołego miasteczka, co Ty na to? - zapytałem, a temu odrazu przeszło i z wielkim uśmiechem na twarzy, przytulił mnie mocno.

Zrobiłem sobie kolacje, zjadłem i poszedłem do mojego pokoju. Rzuciłem się na łóżko i dopiero gdy się położyłem, to wyszło ze mnie całe zmęczenie. Teraz już wiem, że przesadziłem z dzisiejszym treningiem. Moje mięśnie wręcz płonęły, a ja nie wiedziałem, czy dam radę zasnąć z takim bólem.

Bez głębszego zastanowienia, sięgnąłem do szafki po leki przeciwbólowe i zażyłem dwie tabletki. Modliłem się w duchu, żeby ból jak najszybciej minął. Sen też dał się we znaki, przez co moje powieki, zdawały się ważyć kilogramy. Poprawiłem swoją poduszkę i nawet nie wiem kiedy, usnąłem.

Walcz ze mną. Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz