1

48 11 4
                                    

Wszedłem do domu, tak albo nikogo przypadkiem nie obudzić. Powoli zsunąłem z siebie buty. Moim pierwszym celem była łazienka, więc ruszyłem prosto do niej. Odrazu spojrzałem w lustro i westchnąłem. Naprawdę wyglądałem tragicznie, ale nic na to nie poradzę. Taka praca i tyle.

Minął tydzień odkąd rozdzieliłem kłócącą się parę. Co najgorsze, z głowy nie mogła mi wyjść dziewczyna. Było ciemno, ale ja zdążyłem zobaczyć jej kasztanowe włosy, oraz zielone oczy. Były tak bardzo przerażone i szczerze mówiąc, nigdy w życiu nie widziałem kogoś aż tak przestraszonego.

Miałem podbite lewe oko i już wiem, że mama nie będzie zadowolona. Przygryzłem swoją wargę i wyjąłem waciki. Przemyłem delikatnie swój rozcięty luk brwiowy i zakleiłem go plastrem. Mimo wszystko byłem szczęśliwy. Wygrałem tą walkę i przyniosłem ze sobą aż pięć tysięcy. Jak na podziemie, to naprawdę dużo. Ja, jako starszy syn, zrobię wszystko, żeby pomóc mamie. Nawet jeżeli ona tego nie pochwala.

Po prysznicu, opuściłem łazienkę i gdy otworzyłem drzwi, wzdrygnąłem się przestraszony. Mój młodszy brat stał oparty o barierkę, z rękoma zarzuconymi na siebie. Przyjrzał mi się dokładnie i pokręcił zabawnie głową. Odwzajemniłem jego spojrzenie i wzruszyłem ramionami.

- Mama nie będzie zadowolona - szepnął po chwili, a ja przewróciłem oczami.

- Mama nie będzie zadowolona, jak dowie się, że nie śpisz po nocach - wskazałem na niego palcem - Która to godzina, że takie skrzaty, jak Ty jeszcze nie śpią? - zapytałem i poczochrałem jego włosy.

Młody w odpowiedzi tylko wydął swoją wargę i poszedł skulony do swojego pokoju. Pokręciłem głową rozbawiony, całą sytuacją i także poszedłem do swojego kąta. Zamknąłem po cichu swoje drzwi i rzuciłem się na łóżko. Jak zwykle, nie mogłem zasnąć. To nic nowego, prowadziłem bardziej nocne życie. Popatrzyłem w sufit i zacząłem rozmyślać.

Czy naprawdę tak to musiało się wszystko potoczyć? Mogłeś chociaż nas ostrzec, że od nas odejdziesz. Od zawsze wiedziałem, że ojciec był zwykłą świnią. Przekonałem się o tym w stu procentach, gdy rok temu zostawił nas, dla jakiejś młodej szmaty. Od tego momentu, nie utrzymuje z nim kontaktu. Jak dla mnie, jest on zwykłym śmieciem. Nigdy nic nie wniósł do mojego życia i niech tak pozostanie.

Gorzej jest z moją mamą, która wszystko przeżywa. Jest chodzącym kłębkiem nerwów i nawet jeśli mówi, że jest dobrze, to wiem, że tak naprawdę kłamie. Wiem, że chce dla nas jak najlepiej i jest najlepszą mamą, jaką mogłem sobie wymarzyć. Niestety obwinia się, że ten skurwiel od niej odszedł, nawet nie wiem dlaczego. Jest wspaniała i nigdy nie zmienię swojego zdania.

Jednak moje myśli, ciągle wracały do tej przestraszonej osóbki. Nie wiem, dlaczego, ale chciałem się dowiedzieć o niej jak najwięcej. Powiedziałem oczywiście o niej Erykowi, który jest moim najlepszym przyjacielem. Znam się z nim od dziecka i wiem, że mi pomoże. W końcu, nie bez powodu nazywają go, najlepszym detektywem w mieście.

Wystarczyło teraz czekać na jego wiadomość, a wiem, że długo to nie potrwa. Myślałem, że przeczekam jeszcze kilka godzin. Niestety moje oczy postanowiły się zamknąć, a ja zapadłem w sen, który przyszedł niespodziewanie szybko.

***

Zrobiłem się głodny, więc wstałem i odrazu poszedłem do kuchni. Nawet nie spojrzałem na godzinę. Założyłem na siebie jedynie bluzę i ruszyłem przed siebie. Przetarłem twarz dłonią, byłem bardzo zaspany. Musiałem sobie zrobić kawę, bo inaczej to zjem i wrócę z powrotem do łóżka. Przekroczyłem próg kuchni, a moim oczom ukazała się rodzicielka, która spojrzała na mnie i westchnęła.

- Proszę, tylko nic nie mów - zacząłem, gdy widziałem, że chce coś powiedzieć.

- Martwię się o Ciebie - szepnęła, a ja zalałem sobie akurat kawę.

- Jak widzisz, żyję - uśmiechnąłem się do niej delikatnie i oddałem jej trzy tysiące, które udało mi się zarobić. Pocałowałem ją w czoło i zabrałam swoje śniadanie i kubek z gorącym napojem, do mojego pokoju.

Postawiłem to na szafce nocnej i włączyłem konsolę.. Musiałem się trochę odstresować, a to naprawdę mi w tym pomagało. Uwielbiałem grać i robiłem to z miłą chęcią. Zresztą nie byłem jedyny. Eryk, w wolnych chwilach przesiadywał u mnie i razem bawiliśmy się w gry. Właśnie, o wilku mowa.
Usłyszałem dzwonek do drzwi i już po chwili, chłopak był u mnie. Rozgościł się, jak zwykle i upił łyk mojej kawy, za co dostał ode mnie w ramię.

- Znalazłem ją - powiedział po chwili, gdy skończyłem swoją rundę. Spojrzałem na niego i uśmiechnąłem się delikatnie - Ma na imię Aurora, ma osiemnaście lat, mieszka z rodzicami jakiś kilometr stąd, jej ojciec jest właścicielem dwóch hoteli, matka jest prawniczką, ma psa o imieniu Kaktus, a ten chłopak, co ich razem widziałeś, już z nim zerwała - wyśpiewał wszystko, a ja wypuściłem powietrze z ust.

- Jesteś najlepszy, wiesz o tym? - zapytałem, pauzując grę i spojrzałem na niego.

- Co Ty byś beze mnie zrobił - zaśmiał się - Mają dwupiętrowy dom, jej pokój jest na piętrze, pracuje w kawiarni, tej na rogu - dodał, a ja zjadłem szybko moje kanapki, a kawę zostawiłem jemu - Ma pierwszą zmianę, więc na spokojnie zdążysz - zaśmiał się, na co ja przewróciłem oczami.

Podszedłem do szafy i wyciągnąłem swoją granatową bluzę. Włożyłem też na siebie czarne, szerokie spodnie, a moje ciemne włosy rozrzuciłem
na wszystkie strony. Podbite oko i plaster na brwi nadal były widoczne, ale nic na to nie poradzę. Mam nadzieję, że chociaż się mnie nie przestraszy. Zostawiłem Eryka samego z konsolą, a ja założyłem jordany i opuściłem dom.

Wsiadłem do swojego samochodu i ruszyłem prosto do danego miejsca. Byłem już po pięciu minutach, więc wysiadłem i wszedłem do środka, a dzwonek nad drzwiami, poinformował o moim przyjściu. Dwie młode dziewczyny spojrzały na mnie zza lady i blondynka szepnęła coś na ucho, do osoby, dla której tu przyszedłem. Rozejrzałem się po miejscu i muszę przyznać, że nawet było tutaj sporo ludzi. Zająłem miejsce przy barze, a do mnie zamiast Aurory podeszła ta druga. Wiedziałem, że jej oczy są zielone. Zobaczyłem to, gdy nasze spojrzenia na sekundę się ze sobą złączyły.

- Co będzie dla Pana? - zapytała blondynka, patrząc na mnie uważnie.

- Latte - rzuciłem i nie spuszczaliśmy oczu z szatynki. Była piękna, nawet bardzo. Gdy się uśmiechała, miałem wrażenie, że cały świat śmieje się razem z nią.

- Gapiąc się nic nie zdziałasz - usłyszałem głos dziewczyny, która przyniosła mi kubek z kawą. Spojrzałem na nią i zmarszczyłem brwi - Przecież widzę, jak ją pożerasz wzrokiem - przewróciła oczami - To Aurora - jakbym nie wiedział - Ale raczej nie będzie Tobą zainteresowana - wzruszyła ramionami, na co prychnąłem.

- Skąd ta pewność? - zapytałem, upijając łyk mojego latte.

- Bo ona woli grzecznych chłopców - wyjaśniła i przecierała maszynę - A Ciebie, praktycznie każdy zna Felix - zacisnęła usta w wąską linię.

- Jak mnie znasz, to powinnaś wiedzieć, że ja jestem bardzo grzeczny - posłałem jej uśmiech, na co ta prychnęła.

- Widać to po Twoim oku i brwi kochany - zaśmiała się - Możesz próbować - spojrzała na szatynkę - Ale to dobra dziewczyna Felix, nie zmarnuj jej życia - powiedziała i podeszła do stolika, zebrać zamówienia.

Gdybym mógł tak łatwo o niej zapomnieć, to może byłoby prościej. Przygryzłem swoją wargę i ostatni raz spojrzałem na dziewczynę, która odrazu speszona, odwróciła ode mnie swój wzrok. Dopiłem swoją kawę, a pod kubek położyłem pieniądze. Zarzuciłem na siebie kaptur i bez słowa opuściłem pomieszczenie. Wsiadłem do swojego samochodu i uderzyłem dłonią o kierownicę. Zrobię wszystko, żeby ona była moja, a ja jak sobie coś postanowię, to zawsze dążę do celu. Nawet gdybym musiał przejść ciężką drogę.

Walcz ze mną. Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz