ROZDZIAŁ 1. Różowe okulary

202 13 0
                                    

VIVIAN

Nazywam się Vivian Nelson i opowiem Wam, jak przypadek sprawił, że poznałam kogoś, kto odmienił moje życie, lecz wcześniej to ja nieświadomie mu je zniszczyłam. Chociaż nie wiem czy słowo „zniszczyłam" jest odpowiednie...

Kilka miesięcy wcześniej.

Po powrocie z uczelni chciałam odwiedzić swojego chłopaka. Co prawda mówił mi, że jest bardzo zajęty, ale postanowiłam zrobić mu małą niespodziankę. Nie spodziewałam się, że to ja będę tego dnia mocno zaskoczona, a moje różowe okulary zostaną brutalnie zdjęte. Wzięłam szybki prysznic, ubrałam się i wyszłam z domu. Mój trup, którym jeżdżę ledwo zipie, ale chcę sama zarobić sobie na nowy samochód. Nie zamierzam brać pieniędzy od rodziców.

Po dłuższej chwili, wyklinając na to auto tak, że gdybym była wierząca, to spowiadać musiałabym się z tego do końca życia, dojechałam na miejsce. Lucas mieszkał sam w kamienicy niedaleko parku, w którym włodarze miasta zasadzili perukowce. Te krzewy pełnią w nim przepiękną ozdobę, można poczuć się jak w przepięknej bajce. Znając kod do domofonu i mając klucze do mieszkania mojego chłopaka nie miałam żadnych obaw, aby wejść do środka. Nie sądziłam, że kilka sekund później poznam gorzką prawdę o moim parterze. Od dwóch miesięcy podejrzewałam, że mnie okłamuje, ale wmawiałam sobie, że przecież dużo pracuje, dlatego ma mniej czasu niż wcześniej. Jeśli się czegoś obawiasz, to najlepiej jest to wyprzeć. Tak zrobiłam i ja. Mój poprzedni facet bardzo mnie zawiódł, dlatego wierzyłam, że Lucas jest inny.

Wchodząc do przedpokoju usłyszałam dziwne dźwięki, które dochodziły z sypialni. Idąc powoli wiedziałam już, co jest grane, ale jeszcze przekonywałam samą siebie, że mam problem ze słuchem. Problem to ja miałam chyba wtedy z myśleniem. Nadal nie wierzę, że byłam tak głupia i naiwna. Poprzedni partner dał mi przecież porządną nauczkę, ale widocznie nie wyciągnęłam z niej odpowiednich wniosków.

W łóżku zobaczyłam Lucasa i Susan - jego byłą. Chyba nie muszę tutaj dodawać, że nie grali w karty? Ten gnój zdradzał mnie ze swoją ex! W pierwszej chwili nie zauważyli nawet, że się pojawiłam. No tak, ten fiut był zajęty wsadzaniem swojego kutasa w pewną część jej ciała, ale gdy mnie spostrzegł, miał minę jakby zobaczył ducha. Gdybym była wtedy w posiadaniu zapalniczki, cała kamienica błyskawicznie poszłaby z dymem.

– Ty gnoju! – wycedziłam przez zęby, próbując się opanować, bo za chwilę resztki mojej godności mogły runąć, a wtedy zabiłabym ich oboje. W więzieniu nie mają dobrego jedzenia.

– To nie tak, jak myślisz, kochanie! – perfidnie kłamał mi w żywe oczy. – Zaraz ci wszystko wyjaśnię.

– Wyjaśnisz? Co ty chcesz mi wyjaśniać? To, że pieprzysz się ze swoją byłą?! Czy może to, co widziałam przed chwilą to jakaś forma jogi? Terapii? Jaką bajeczkę sprzedasz mi tym razem? – dociekałam, czując jak moje ciało zalewa fala wkurwienia.

– Proszę, pozwól mi to wyjaśnić – błagał, upadając nagi na kolana.

Jezu, jaki ten widok był żałosny, chociaż i tak z tego całego towarzystwa, to ja byłam najbardziej żałosna. Zostałam zdradzona i jak myślę, nie jeden raz. Moja intuicja nigdy nie zawodzi, ale tym razem wysłałam ją na urlop i proszę. Ta sucz patrzyła mi się w oczy, chcąc pokazać swoją wyższość. Dopięła swojego. To dla mnie Lucas ją rzucił. Zemściła się tak, jak umiała. Jej mały módżek nie potrafił wymyślić lepszej zemsty, więc wpakowała się swojemu byłemu do łóżka. Przewidywalnie...

Nadal stałam tam jak wryta. Zastanawiałam się, czy to czasem nie sen, a raczej okropny koszmar, ale gdy uszczypnęłam się w rękę, gniew i żal eksplodowało wewnątrz. Mężczyzna, z którym planowałam życie i rodzinę okazał się zwykłym draniem, który myślał tylko jedną częścią ciała. I nie, nie mózgiem. Chociaż tu i tu wielkość jest podobna - bez lupy lepiej nie zapuszczać się w głąb. Kolejny raz zawiodłam się na miłości albo po prostu się do niej nie nadaję...

Lucas próbował mnie przepraszać, całować po rękach, jakbym była co najmniej jakąś boginią grecką, a ja analizowałam w myślach, czy nie jestem w ukrytej kamerze. Susan nadal siedziała na łóżku owinięta w białe, satynowe prześcieradło, nie mówiąc nic. Milczała. Miała satysfakcję, którą widziałam w jej oczach. Kobieta kobiecie wilkiem, jeśli pomiędzy nimi pojawia się facet.

Każde kolejne jego kłamstwa dotykały mnie coraz bardziej i miałam dość. Czułam się, jak opętana. Opętana złością i rozczarowaniem. W głowie mi szumiało, puls przyśpieszył, a wzrokiem zaczęłam błądzić po pokoju. Prawie tam zemdlałam. Po kilkunastu sekundach odwróciłam się i udałam się w kierunku wyjścia. On oczywiście od razu pobiegł za mną. Co trzeba mieć w głowie, aby po przyłapaniu na zdradzie próbować wmawiać kobiecie, że to nie tak, jak myśli? Może jego mózg od dawna nie pracował prawidłowo, a ja tego nie zauważyłam?

– Oddaj klucze do mojego mieszkania – zażądałam, odwracając się w jego stronę. Oczy miał szkliste, jakby przed chwilą kroił pokaźne ilości cebuli,, ale nie robiło to już na mnie wrażenia. To, co zobaczyłam chwilę wcześniej zraniło moje i tak już mocno pokiereszowane przez życie serce i żadne słowa nie mogły tego cofnąć. Odebrało nadzieję, że i ja mogę być kochana przez jakiegoś mężczyznę. Może to była kara za to, że sprzeciwiłam się rodzicom i poszłam na pedagogikę, a nie na medycynę?

– Kochanie, posłuchaj...

– Jeszcze raz powiesz do mnie kochanie, to do końca swojego życia będziesz sikał na siedząco – wysyczałam, rzucając mu lodowate spojrzenie. Nie podziałało. Nadal myślał, że da radę mnie udobruchać. Komedia, kurwa.

– To wszystko można wyjaśnić i da się to wszystko naprawić – zakomunikował tak pewnie, jakbym to ja chwilę wcześniej go zdradziła. Różowe okulary, które miałam na sobie przez cały ten związek zostały zdjęte i porządnie roztrzaskane, aby mi czasem nie przyszło do głowy, by zakładać je ponownie.

– Naprawić? – wydukałam lekko oszołomiona tym, co przed sekundą powiedział. On chciał coś naprawiać? Myślałam, że się przesłyszałam. – Ty powiedziałeś naprawić? – powtórzyłam, aby się upewnić, czy nie mam problemu ze słuchem.

– Tak, ona mnie omotała. Ty ostatnio ciągle siedzisz na uczelni, a później latasz do tego przedszkola i do szpitala – odparł rozżalony. – Czułem się samotny i...

– O boże – momentalnie mu przerwałam, udając głupią. – To ja cię bardzo przepraszam, wychodzi na to, że to moja wina. Jak ja tak mogłam – zakpiłam, nieskromnie pokazując mu, jak bardzo jest żałosny. – Jeśli myślisz, że uda ci się sprzedać mi jakąś swoją bajeczkę, abym ci wybaczyła, to jesteś serio idiotą. Jeszcze kilka minut temu nie wyglądałeś na zagubionego, jak pieprzyłeś swoją byłą. Nagle grunt się pali, to bierzemy na litość?

– Nie chcę się z tobą rozstawać. – Parsknęłam głośno śmiechem, mimo że w tamtym momencie miałam ochotę się rozpłakać. Wewnątrz toczyłam siarczystą walkę, aby mu nie przywalić. Szkoda ręki.

– Jesteś tak żałosny, że nie mogę już na ciebie patrzeć. Marnowałam czas z takim padalcem. Klucze! – fuknęłam, wyciągając pustą dłoń w jego kierunku. Spuścił wzrok i z kieszeni kurtki, która wisiała przy ciemnych, dębowych drzwiach wyjściowych, wyciągnął klucze do mojego mieszkania. Odzyskałam swoją własność, chociaż i tak wiedziałam, że powinnam wymienić zamki. Nie ufałam mu już. – Mam nadzieję, że nie dorobiłeś sobie zapasowych – rzuciłam, naciskając na klamkę. Lucas złapał mnie za rękę i próbował jeszcze raz przekonać, że źle postępuję. Ja, nie on.

– Vivian, proszę cię, porozmawiajmy na spokojnie. Ja ci to wszystko wyjaśnię.

– Na spokojnie, to ja mogę wypić sobie kawę z Norą słuchając, gdy w radiu leci Mozart, a nie rozmawiać z kimś, kto nie ma do mnie szacunku. Nawet nie wiesz, jak mnie zawiodłeś, ale mam nadzieję, że dobrze wybrałeś i stworzysz z Susan ponownie "doskonały związek". Pasujecie do siebie, w sumie ciągnie swój do swego. Nie dzwoń do mnie więcej, bo wiesz, że miałam zostać lekarzem i skalpel nie jest mi obcy – dodałam i wyszłam z mieszkania.

Miałam dość. Pomimo tego, że zawaliło się moje życie miłosne, to nie byłam aż tak bardzo rozczarowana. Nie skłamię, że ten widok mnie nie bolał, ale moja podświadomość podejrzewała coś już od jakiegoś. Z jednej strony poczułam ulgę - lepiej teraz niż po ślubie. Wtedy skalpel na pewno poszedłby w ruch. Jedyne co sobie obiecałam zmierzając do auta, to że się więcej nie zakocham.

Już na uczelni czułam, że to będzie ciężki dzień, ale nie sądziłam, że aż tak bardzo, a to nie był jeszcze koniec. Wsiadłam do trupiaka i udałam się z powrotem do swojego wynajmowanego mieszkania.

READY FOR LOVE [18+] | SoTh | ZAWIESZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz