Straciłam grunt pod nogami.

14 1 0
                                    

Witam!
!powieść nieodpowiednia dla czytelników powyżej szesnastego roku życia!

-Jestem Cassandra De Luca.-Odparła dumnie.
-Jesteś siostrą Alessandro?-Uniosłam brew a ta znów się zaśmiała.
-Och,nie,jestem córką Alessandro.-Uśmiechnęła się a ja straciłam grunt pod nogami.
-Wybacz,muszę już iść.-Wymamrotałam i odbiegłam do domu.
Alessandro ma dziecko,Alessandro kocha kogoś innego.
Płakałam długo opierając się o ścianę,słone łzy już dawno rozmazały mi makijaż lecz się tym nie przejęłam.Drzwi się uchyliły a w nich stanàł
Alessandro.
-Chryste,czekoladko,co się dzieje?-Spytał podbiegając do mnie.
-Nie dotykaj mnie!-Wyszlochałam odsuwając się.
-Skarbie.-Powiedział próbując się do mnie przybliżyć.
-Okłamałeś mnie.-Łkałam nadal lecz coraz mniej miałam sił.
-O czym ty mówisz?-Zapytał a ja już całkowicie nie kontaktowałam,nawet gdy wziął mnie na ręce.
Alessandro pov:
Gdy ujrzałem Constanzię płaczącą na podłodze moje serce zabolało,poczułem się jakbym płakał wraz z nią.Krzyczała,lecz nie miałem pojęcia co się dzieje.Gdy całkowicie opadła z sił podniosłem ją,ważyła tyle co nic,zdecydowanie powinna przybrać na wadze.Przebrałem ją w piżamę,jednak nie tknąłem bielizny.Byłem pewny że nie czuła by się komfortowo ze świadomością że widziałem ją nago.Położyłem ją i przykryłem a sam usiadłem w fotelu wpatrując się w jej piękną twarz,wyglądała ślicznie lecz w żadnym stopniu nie przypominała Vivienne,którą kochałem nawet bardziej niż własną żonę,było mi cholernie wstyd że gdy patrzyłem na swoją żonę widziałem w niej zmarłą ukochaną.Mojego liska i matkę mojego dziecka,Cassie była podobna do matki,ten sam temperament,chłód
,pyskatość i skorupa która pokazywała jakie nie są wredne i że nic nie może ich ruszyć a jednak wpadając w panikę gdy któraś z nich widziała mysz.Constanzia była inna,bała się,była nieśmiała i niepewna a mimo to również coś do niej czułem,nie jestem pewien czy to miłość,wydaje mi się że zauroczenie. Wyszedłem z pokoju i skierowałem się do
królestwa Cassandry,czyli do miejsca skąpanego w czerni lecz z milionem pluszaków.
Białowłosa siedziała przy biurku,podeszłem do
niej od tyłu i odgarnąłem włosy z twarzy.
-Cześć,różyczko.-Uśmiech zagościł na mojej twarzy.
-Cześć,tato.-Mruknęła nie odciągając się z rysowania.
-Co rysujesz?-
-Róże.-
-Śliczne.-
-Wiem przecież.-Skwitowała na co parsknąłem śmiechem.
-Robiłaś coś ciekawego?-
-Gdy wróciłam z treningu zjadłam obiad i poszłam do ogrodu.-
-Wspaniale,zasadziłaś coś nowego?-
-Nie,ale spotkałam kogoś.-
-Kogo?-Zdziwiłem się.
-Jakąś kobietę,pewnie nowa służka.-Wzruszyła ramionami.
-Och,pewnie kucharka zatrudniła pomoc.Jak wygląda? nie widziałem jej nigdy.-
-Blondynka,niebieskie oczy,niska i miała bardzo ładną suknię.-
Przełknąłem ślinę,tylko jedna osoba pasowała do tego opisu.I była to Constanzia.
-Wybacz,kwiatuszku,muszę iść.Wyczyścić łyżwy i je naostrz.-Rzuciłem po czym prędko ruszyłem do pomieszczenia w którym zostawiłem Constanzię,gdy wszedłem ta siedziała w łóżku,bawiąc się palcami.
-Witaj,czekoladko.-Uśmiechnąłem się a ta nie odpowiedziała jednak skierowała na mnie pełne bólu spojrzenie.
-Alessandro,powiedz mi,dlaczego zgodziłeś się na ten ślub?-Powiedziała cicho.
-Czekoladko.-Zacząłem jednak mi przerwała.
-Odpowiedz mi.- Wziąłem wdech.
-Bo musiałem,kobieta wzmacnia wizerunek mężczyzny w mafii.-
-Masz dziecko i pewnie kochającą ukochaną z którą widujesz się tylko gdy zasnę lub jestem sama.-
-Nie.-
-Znam prawdę.-
-Constanzio,moja narzeczona nie żyje.-Odparłem a blondynkę zamurowało więc kontynuowałem.
-Vivienne zmarła dwa lata temu a ja nie mogę żyć bez żony bo nie zdobędę stuprocentowego szacunku wśród innych rodzin.-Kontynuowałem
-Posłuchaj,nie oczekuje i nie oczekiwałam od ciebie tego że nigdy nie miałeś partnerki,dziecka się nie spodziewałam ale coż,trudno się mówi.Chcę osobny pokój,nic więcej.-Chłodno powiedziała
Troszkę boli.
-Oczywiście,wybierz sobie któryś z wolnych pokoi a służba przyniesie tam twoje rzeczy.-Cicho wychrypiałem a ta wyszła zostawiając mnie całkiem samego z natłokiem myśli i wyrzutami.-

Krótko ale boli,mam takie myśli czy nie pisać w 3 osobie,łatwiej mi będzie.

I jeszcze jedna kwestia.Vivienne nic nie zrobiła,jest martwa ale wciąż kochana przez
Alessandro bo była jego wielką miłością lecz to nie znaczy że ten już nigdy nie poczuje tego samego do kogoś innego.

I zastanawiam się czy gdy zakończymy nasze czekoladki to czy nie zacząć opowieści o Vivienne i Alessandro,bo w mojej głowie i notatkach początkowych TO NAJSŁODSZA PARA NA ŚWIECIE!

Gwiazdkujcie
Komentujcie
:)

Ti odio.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz