Rozdział 10: Żegnaj Mario

39 26 0
                                    

„Babka, klasa, presja bycia wzorową uczennicą, brak sensu życia, niska samoocena, myśli samobójcze, samookaleczenia... Po prostu nie dałam już rady. Przepraszam, jeśli kogoś zraniło moje odejście. Przepraszam najbardziej Ciebie, Marto, bo widziałam, że bardzo Ci na mnie zależy, to od Ciebie miałam największe wsparcie, jednak, niestety, przestało ono wystarczać... Potrzebowałam pomocy specjalisty, ale czułam, że nikt mnie nie rozumie... Jakaś część mnie mi mówiła, że mam nie mówić, co się ze mną dzieje... Mimo, że nie ma mnie już z Wami, to wierzę, że osoby, które aktualnie borykają się z podobnymi problemami co ja, dostaną odpowiednią pomoc oraz wsparcie i, co najważniejsze, wyjdą z tego i będą w pełni cieszyć się życiem. Wierzę w Was, walczcie o swoje zdrowie psychiczne, bo ono jest równie ważne jak zdrowie fizyczne. Jeśli jest coś po śmierci, to zakończę ten list słowami "do zobaczenia", jeśli jednak nie, to słowami "żegnajcie"."

- Właśnie odczytałem list pożegnalny Marii. Nie ma słów na to, by opisać moją złość i rozpacz. Są miliony ludzi, którzy borykają się z takimi problemami, a my i tak dalej nie umiemy im pomóc. Dlaczego nie możemy przerwać tej znieczulicy, dlaczego nie możemy przerwać tego tabu? Nienawidzę ludzi, którzy jak spotykają takiego człowieka, to siedzą bezczynnie, a potem toną w łzach, kiedy ta osoba sobie coś zrobi i jest już za późno. A od dziś też szczerze nienawidzę ludzi, którzy regularnie wyniszczali Marię. Wstydźcie się! Sądzę, że nawet Bóg wam nie wybaczy tego, za przeproszeniem, skurwysyństwa, któreście robili. Jestem zrozpaczony, że muszę pochować tę miłą nastolatkę. To była biedna dziewczyna, po prostu nie umiała się odnaleźć w tym przesiąkniętym złem świecie... Niech ci ziemia lekką będzie... Amen. - mówi ksiądz.

- Bóg zapłać... - odpowiadają ze smutkiem ludzie.

Po zakończeniu mszy odbywa się procesja na cmentarz. Zrozpaczona rodzina stoi przy rozkopanym grobie. Po odmówieniu modlitwy przez księdza grabarze opuszczają trumnę. Gdy najbliższa rodzina po kolei wsypuje ziemię na pożegnanie zmarłej, wybucha afera na cmentarzu.

- Ty potworna babo! To ty zaczęłaś cały ten syf! - krzyczy jakiś mężczyzna.

- Jestem w szoku, że rodzina jeszcze cię nie oddała do domu seniora. - krzyczy kolejny.

- I że jeszcze w ogóle cię kocha! - krzyczy jeszcze kolejny.

- Ja bym nie wytrzymała chociaż dnia z taką babą jak ty! - krzyczy jakaś kobieta.

- Za kraty z nią! - krzyczy kolejna.

Po chwili zaczyna lecieć tyle wyzwisk w stronę babki, że już nawet nikt nie rozumie co mówi poszczególna osoba. Babcia próbuje powstrzymywać łzy. Gdy już Maria trafiła do szpitala psychiatrycznego babka zrozumiała swoje błędy, lecz na przeprosiny było już za późno, bardzo za późno.
Po chwili babcia zaczyna iść powolnym krokiem w kierunku bramy cmentarza. Tłum ludzi cały czas mierzy ją wzrokiem. W końcu babka zatrzymuje się na drodze. Na ten widok tłum całkowicie ucichł. Gdy wszyscy widzą nadjeżdżający rozpędzony samochód zaczynają do niej krzyczeć z przerażeniem. Ta jednak nie reaguje, bo wie, że jakby dalej żyła to byłaby najprawdopodobniej w więzieniu i wszyscy wytykaliby jej to, że to przez nią Maria targnęła się na swoje życie. Po chwili samochód potrąca babcię a ta ginie na miejscu. Wszyscy są straumatyzowani, zwłaszcza jej rodzina. Pogrzeb babki odbył się trzy dni później.

Babcia i Maria leżą w jednym grobie, obok siebie. Gdy tylko ziemia się uleżała, ludzie zauważyli, że z miejsca babki wyrasta krzak głogu. Chce on połączyć się z miejscem Marii, ale gdy tylko roślina pojawia się nad nią zaczyna usychać i odpadać. Ten proces stale się powtarza. Rodzina raz podjęła decyzję by ściąć krzak głogu, lecz już następnego dnia od ścięcia pojawił się nowy. Nikt nie umie wyjaśnić tego zjawiska, lecz krążą teorie, że w zaświatach babcia chce przeprosić Marię, lecz ta nie chce jej wybaczyć.

KONIEC

Little Murderer 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz