Rozdział 11

8.2K 216 11
                                    


  - Panie?
  Natychmiast na nią zerknąłem. Wyglądała bardzo niepewnie, jakby za wszelką cenę nie chciała tu być.
Moja dziewczynka mieszkała u mnie już ponad dwa tygodnie i dalej wyglądała na przerażoną. Starałem się jej nie stresować i uważać z rozkazami. Czasami powtarzałem coś po kilku razy, aby na pewno zrozumiała.
Dopiero teraz rozumiałem Bruna. Starałem się, ale i tak nie wychodziło. Nie bycie panem, kiedy miało się wyszkoloną niewolnice było okropnie trudne. Nigdy nie zwracałem uwagi na wypowiedziane słowa tak bardzo jak teraz. Ale i tak dziewczynka często nadinterprestowała to co mówię, albo ja nie umiałem wydawać rozkazów.
W mojej pracy zwykle widziałem błędy innych panów w opiece nad niewolnicami. Ale samemu ciężko było to dostrzec. Co innego, gdy tylko stało się z boku i to oglądało.
Odsunęłem się od biurka, przy którym siedziałem i poklepałem swoje kolano. Przez czas który przebywała u mnie nauczyła się już co to oznacza. Ale i tak robiła to tylko połowicznie.
Zawsze stawała tuż obok moich nóg i sam musiałem pociągnąć ją by usiadła na moich kolanach, przodem do mnie.
Oczywiście robiła wszystko, aby mnie nie dotknąć, więc sam przeniosłem jej dłonie na swój dłoń tors i dopiero wtedy spytałem:
  - Tak, dziewczynko?
  Opuściła wzrok i zacząłem zastanawiać się co zrobiła źle. Do tej pory ukarałem ją tylko jeden raz- za zatajenie otwarcia jej rany. Ale mimo to za każdym razem kiedy coś poszło nie po jej myśli wyglądała jakby czekała na karę, tak jak teraz.
Otworzyla usta i po chwili zamknęła nie wypowiadając żadnego dźwięku.
Przesunąłem palcem po jej policzku, czekając aż odważy się mi to powiedzieć. Ponaglanie jej nie miało sensu, wtedy denerwowała się bardziej.
  - Panie, skończyło się mleko.
  Nawet pominąłem to, że ciągle nazywała go panem. Nie mogłem jej od tego odzwyczaić, nieważne ile razy dziennie powtarzał, by tego nie robiła.
Denerwowała się jakby miał ją conajmniej zbić, bo w kuchni zabrakło mleka. Dla niego to była zwykła głupota, a ona reagowała gwałtownie. Kolejna rzecz pokazująca jak wiele rzeczy ich dzieliło.
Wiedziałem, z czego wynika jej obawa. Kazałem jej usmażyć naleśniki, a przepis, który jej podałem był właśnie na mleku.
  - Przecież to żadna tragedia- zauważyłem.
  Ale ona uważała kompletnie inaczej.
  - Panie...
  Powiedziała to trzeci raz w ciągu kilku minut. O dwa za dużo, nawet o trzy. Jeden byłem w stanie wybaczyć, ale to już była przesada. Przez te dwa tygodnie robiłem wszystko, aby pokazać jej, że nie jestem wrogiem. I beznadziejnie mi poszło. W jej relacjach nie zmieniło się nic.
  - Mówiłem, abyś mówiła mi po imieniu!- warknąłem.
  Zesztywniała natychmiast, ale sama była sobie winna. Chyba nie wymagałem, aż tak dużo. Rozumiałem, że czasami mogła się zapomnieć, ale ona ani razu nie wypowiedziała mojego imienia.
  - Powiedz moje imię- rozkazałem.
  Jej dłonie zacisnęły się w pięści, ale oprócz tego nie drgnęła. Opuściła głowę jeszcze niżej i już byłem pewien, że tego nie zrobi.
Zupełnie nie rozumiałem skąd ten bunt. Czemu nie chciała tego robić, skoro to był rozkaz?
  - Ostatnia szansa - ostrzegałem.
  I tak długo wytrzymałem. Dwa tygodnie wysłuchiwanie tego jak mnie tytułuje to było aż ponadto.
Zsunąłem ją ze swoich kolan, stawiając na podłodze. Nawet nie mogłem dobrze się jej przyjrzeć, bo ciągle wpatrywała się w swoje stopy. Ale przecież zasłużyła na karę. Ostrzegałem ją, co grozi za tytułowanie mnie panem.
  - Rozbierz się.
  Dopiero teraz drgnęła, ale było już za późno. Przecież ostrzegałem.
Mówienie do niej delikatnie nie działało. Widocznie potrzebowała czegoś mocniejszego.
Rozebrała się bez żadnego sprzeciwu i widziałem jak wacha się gdzie odłożyć swoje ubrania, ale nie pomogłem.
Po pierwsze dlatego, że było mi to obojętne. A po drugie bo mnie rozproszyła. Sam jej kazałem, ale jej nagie ciało wogóle nie pomagało mi się skoncentrować. Zesztywniałem natychmiast i jedyne o czym potrafiłem myśleć to to, jak się w nią wbijam.
Zadrżała i wiedziałem, że robiłem to zdecydowanie za długo. To że stała przede mną naga nie powinno powodować, że się na nią gapię. Tylko dlaczego tak ciężko było mi oderwać wzrok?
Odsunalem się od oparcia, aby siedzieć na krawędź fotela. Byłem pewien, że nie podejdzie, więc sam chwyciłem ją w talii i przełożyłam przez swoje kolana.
Zrobiłem to za mało ostrożnie, bo głowa prawie uderzyła w podłogę, kiedy umiejściłem ją w idealnej pozycji, aby pośladki znajdowały się idelanie wyeksponowane.
Musiałem sam sobie przypomnieć, że to kara, żeby nie zacząć jej pieścić. Idealna pozycja, aby zająć się jej tylnią dziurką, ale musiałem to odłożyć na później.
Przytrzymałem ją jedną dłonią na dole pleców, a drugą, rozwartą położyłem na pośladkach. Drgnęła, ale nie zrobiła nic, aby uciec.
  - Przestanę, gdy wypowiesz moje imię.
  Prosty rozkaz. Żadnych nieporozumień. Musiała wiedzieć, czego od niej oczekuje i to nie było nic trudnego. Mogła nawet powiedzieć to teraz, zanim zacząłem, ale tego nie zrobiła.
Więc wymierzyłem pierwszy cios. Krzyknęła kiedy dłoń opadła na jej ciało. Dzięki mojej ręce na jej plecach nie mogła odsunąć się od uderzenia.
Dałem jej sekundę, ale nie powiedziała nic, więc wymierzyłem kolejne uderzenie. Znowu krzyknęła, co mnie zirytowało. Miała mówić, a nie krzyczeć.
  - Jeśli nie chcesz powiedzieć mojego imienia to lepiej nie mów nic.
  Wiedziałem, że uderzam mocno, ale chciałem wywołać jej reakcję. Już nie krzyczała. Zabroniłem i kilka razy pisneła, ale to tyle.
Nie liczyłem ciosów. Po każdym z nich zwlekałem, licząc, że w końcu to powie, ale była nieugięta.
Starałem się uderzać ciągle z tą samą siłą i ciosami pokrywać całe jej pośladki. Nie uderzałem w dwa razy w to samo miejsce pod rząd. Obiłem ją równo, upewniając się, że boki pośladków też zostały obite.
Drżała na moich kolanach i byłem pewien, że gdybym jej nie trzymał przesuwałaby się do przodu po każdym ciosie.
Skupiłem wzrok na jej włosach. Liczyłem, że w którymś momencie uniesie głowę i to powie. Ale tego nie zrobiła.
Wydawało mi się, że trwa to zaledwie chwilę, ale kiedy spojrzałem na jej pośladki zamarłem. Były okropnie czerwone. Klapsów było stanowczo za dużo i były za mocne. Moja niewolnica nie będzie w stanie siedzieć przez kilka dni.
Przegrałem. Nie wypowiedziała mojego imienia, a ja nie byłem w stanie uderzać jej dalej. Przecież ja byłem panem, a nie umiałem wygrać z niewolnicą.
Podniosłem ją jednym ruchem i postawiłem obok siebie. Nawet na nią nie spojrzałem, nie byłem w stanie. Ale musiałem coś powiedzieć, żeby usprawiedliwić swoje zachowanie.
  - Dokończymy później. Możesz iść.
  Nie patrzyłem na nią, ale i tak wiedziałem, że się nie ubrała. Jedynie podniosła swoje ciuchy i ruszyła w stronę drzwi.
Była już prawie przy nich, kiedy uświadomiłem sobie, że przyszła do mnie z pytaniem.
A ja zamiast normalnie odpowiedzieć zbiłem ją. Nic dziwnego, że bała się zapytać. I na pewno przez następne tygodnie nie zrobi tego ponownie. Ale skoro zacząłem to musiałem skończyć. Być ostrym, aż w końcu zrobi to, czego chce. Musiała się ugiąć i zrozumieć, że ja tu rządzę, bo widocznie chwilowo o tym zapomniała.
  - Dodaj wodę zamiast mleka- rzuciłem kiedy była już w drzwiach

M52 [+18]- Zabawka cz. IIIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz