Nie wierzę, że dzisiaj, ze wszystkich dni woda śmiała mi się w twarz. Miałam ogromną próbę woli, jak i siły moich ramion, gdy odpychałam wiosło od dna kanału. Luca siedział wygodnie na poduszkach i delektował się ostatnimi promieniami słońca. Nadchodził listopad, mróz wkradał się pod moją długą suknię, ale za to maska chroniła moje policzki, jak i maskowała rumieńce. Większa fala uderzyła o kadłub łodzi, a nasze ciała zakołysały się. Parę kropel poleciało w stronę Luci, który szybko zakrył twarz rękawem.
- Uważaj, chcę dopłynąć w jednym kawałku na bal - powiedział kpiąco. Wywróciłam oczami i strzepałam wodę z wiosła nad jego głową. - Camilla!
- Przypomnij mi, dlaczego to ja dzisiaj przejęłam stery? - zapytałam przyjaciela.
- Ponieważ tylko ty potrafisz pływać przy tym wietrze... - odparł Luca i puścił mi oczko.
Moja przeklęta duma, oczywiście musiałam dać się złapać na haczyk bycia najlepszą. Luca też wiedział, jak się wymigać od ciężkiej roboty. Westchnęłam i pokręciłam głową. Dla zasady chciałam jeszcze raz go ochlapać, ale przed naszymi oczami ukazał się cel podróży.
Wysoka biała willa błyszczała dzięki złotym ornamentom umieszczonym na kolumnach. Przy ogromnych okiennicach wił się bluszcz, który zapewne miał odstraszać złodziei. Nad resztą budynków wystawała kopuła w kolorze rdzawej czerwieni, którą ostatnio odrestaurowano. Powoli podpływałam do kolejki utworzonej z różnokolorowych łodzi. Na każdej z nich znajdowały się osoby w pięknych strojach i maskach, które pomagały im zachować anonimowość. Nikt nie chciał przegapić przyjęcia u signor Gottiego.
- Jesteśmy już blisko, może byś mi pomógł? - popatrzyłam oskarżycielsko na wciąż siedzącego Lucę.
- Ty? Potrzebujesz mojej pomocy? - zapytał przymilnym tonem.
Uśmiechnęłam się w jego stronę i całą siłą, jaką miałam, przechyliłam gondolę. Woda chlusnęła niebezpiecznie blisko nóg Luci, przez co szybko poderwał się z miejsca. Bez zbędnych komentarzy wziął ode mnie wiosło, a ja mogłam na spokojnie przebrać się w pantofelki i narzucić wyjściową pelerynę.
W końcu znaleźliśmy się na brzegu, a przed nami rozpościerały się marmurowe schody. Luca zagwizdał, a moje brwi powędrowały w stronę bezchmurnego nieba. Na każdym stopniu stała doniczka z rzadkim okazem kwiatu, który przypominał lilie. Nad wejściem wisiał złoty róg obfitości wypełniony figami, oliwkami, pomarańczami, granatami.
- Ruszcie się! - usłyszałam za sobą kobiecy głos i poczułam, jak Luca bierze mnie pod ramię. Za nami zaczął zbierać się tłum gości signor Gottiego, którzy nie mogli się doczekać rozpoczęcia karnawału. Mieszkańcy Srebrzystego Miasta, w tym też ja, szaleliśmy na punkcie zimowych balów, maskarad pełnych tańców, wina i radości. Słyszałam, że istniały miasta, gdzie przez cały rok ludzie chodzili upojeni alkoholem, ale nam wystarczał okres jesienno-zimowy. Gdy wszystko umierało, my świętowaliśmy. Zbliżał się koniec i nadchodziła wiosna, dlaczego mielibyśmy być smutni?
- Zjadłbym coś... - usłyszałam Lucę i uśmiechnęłam się. Niektóre rzeczy pozostawały takie same.
- Zawsze byś coś zjadł. Spójrz, stoły uginają się od jedzenia.
- Ale dlaczego w tym przeklętym mieście serwują tylko ryby? Nie przeszkadza im zapach?
- Gotti wspiera lokalny biznes.
- O ile jeszcze żyje. - ktoś mruknął w naszą stronę.
Najbardziej w mojej pracy gondolierki uwielbiałam plotki. Każdy człowiek coś wiedział. A ja wiedziałam najwięcej, bo dzień w dzień pływałam z ludźmi z różnych stref. Co prawda nasze rodziny kupieckie zazwyczaj miały prywatnych gondolierów, ale i mnie czasami udało się komuś z nich zaproponować usługę. Obecnie na językach wszystkich był Leonardo Gotti. Ostatni raz widziany na majowym posiedzeniu Rady Srebrzystego Miasta obecnego roku, żeby przepaść jak denar w kanał. Nie do znalezienia. Co ciekawe chciał on startować na Przewodniczącego Rady, ale nie udzielał się przez ostatnie pół roku. Nikt nie wiedział, czego się spodziewać. Niektórzy rzeczywiście się obawiali, że umarł, inni stwierdzili, że się nami znudził, a jeszcze inni uznali, że pewnie spłaca dług po sprzedaniu swojej duszy. Każdy znał inną wersję wydarzeń.

CZYTASZ
Karnawałowa harmonia
FantasíaCodzienne pływanie na gondoli mogłoby znudzić każdego. Ale nie Camillę Zaccari. Dziewczyna uwielbia pływać kanałami, zna każdy most, każdy zaułek, a fale nie są jej straszne. Nadchodzi kolejny karnawał w jej życiu i wydaje się, że nic jej nie zaskoc...