Rozdział 2

4K 173 30
                                    

~ Marcello ~

Wszedłem do domu moich dziadków i od progu usłyszałem śmiech mojej rodziny dochodzący z tarasu. Od razu skierowałem się tam. Wyszedłem z domu i ujrzałem praktycznie wszystkich. Moje ciotki, wujek, ojciec, kuzynostwo i siostra z najmłodszym w rodzie Ferreri - Enzo.

- Wujek! - Krzyknął radośnie Enzo pędząc w moją stronę. - Cześć.

- Cześć mały rozrabiako. Jak tam dzisiaj? Byłeś grzeczny? - Poczochrałem go po jego czarnych włosach.

- Byłem, choć mama mówi, że nie.

Zaśmiałem się lekko.

- No skoro musiałam aż 5 razy powtarzać, że masz się ubrać to raczej nie świadczy to o tym, że byłeś grzeczny. - Wtrąciła się do naszej rozmowy moja siostra Laura.

- Zostaw go siostra, w końcu jest jeszcze dzieckiem.

- Tak i później będzie taki sam jak jego wujek.

- Nie kłóćcie się dzieci tylko chodźcie do nas. - Zawołała nas nasza babcia. - Marcello dobrze cię widzieć. Choć wolałabym cię widzieć w towarzystwie jakiejś panny. - No i się zaczyna.

- Layla daj chłopakowi spokój. Po prostu mężczyźni z rodziny Ferreri muszą dojrzeć do pewnych decyzji. - Wtrącił się dziadek Lorenzo. - Prawda synu? - Zwrócił się do mojego ojca.

- Prawda, tylko też niech nie czeka w nieskończoność, bo później może żałować, że tak późno pewne rzeczy zrozumiał.

No i staruszek jak zwykle poleciał smętnym tekstem. Całe towarzystwo od razu zrobiło się ponure. Zawsze tak się dzieje, gdy wspomni się mamę. Kurwa mać, że ten chuj musiał przypomnieć sobie o nas akurat, gdy mama pojechała po wyprawkę dla Enzo. Tak się cieszyła, że będzie miała wnuka i nawet nie było jej dane go poznać.

- Obiecuję babciu, że pomyślę o tym. Tym czasem proszę cię nie wciskaj mi na siłę jakiejś kobiety. Sam zdecyduję, czy chcę i kiedy.

Zapewne nigdy, ale nie chcę ciągnąć tego tematu.

- Dobrze, ale nie czekaj za długo, bo czasu mi mało pozostało.

- Mamo nie umierasz jeszcze. Przestań w końcu to wszystkim rozpowiadać. - Odezwała się do niej ciotka Alessia.

- Ali słyszałaś lekarza. Nie wiadomo, ile jeszcze pożyję może to być rok, dwa, ale równie dobrze kilka miesięcy. Poza tym ze starości mogę umrzeć w każdej chwili. Młoda to ja już nie jestem.

- Dobrze skończcie ten temat! - Ojciec podniósł głos. - Nie jesteśmy tutaj, żeby rozmawiać o śmierci. Mieliśmy spędzić radosny wieczór w gronie rodziny, a nie spekulować, ile czasu ci jeszcze pozostało. Tak śpieszno ci nas zostawiać?!

- Nie, ale sam wiesz, że to nieuniknione. - Odpowiedziała mu babcia ze smutkiem.

Czas przerwać tę rozmowę, bo zaraz się ze sobą pokłócą, a nie o to przecież chodziło w dzisiejszym spotkaniu. Mieliśmy się cieszyć swoją obecnością.

- Giulietta, a jak ciąża? Wszystko w porządku, bo Carlo dzisiaj uciekł z magazynu, jakby coś się działo. - Zagadałem do żony mojego kuzyna.

Wszyscy oczywiście spojrzeli się na nich. Carlo jakby mógł, to by mnie w tym momencie wzrokiem zabił.

- Giulietta kochanie coś się dzieje? - Zapytała się jej z troską ciotka Alessia.

- Nic się nie dzieje mamo. Nie wiem o czym Marcello mówi. - Giulietta spojrzała się na mnie jak na idiotę. - Carlo o czym on mówi?

Mafia Boss (Ferreri Empire vol. 5) (18+) ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz