Rozdział pierwszy: Nowy Jork

438 17 6
                                    

W zemście i miłości kobiety są bardziej barbarzyńskie od mężczyzn. ~ Nelson DeMille

Zastanawialiście się kiedyś, jak dużo może wytrzymać ludzkie ciało? Ile bólu może znieść? Po jakim czasie będzie już miało dość?

Ciało jest kruche. Z czasem będzie wykańczało samo siebie. Wystarczy jeden poprawny ruch, nie trzeba nawet dużo siły, by złamać kość.

Umyśl jest silniejszy. Bardziej wytrzymały na wszystkie bodźce. Jest technika, która pozwala zamknąć się w podświadomości, by uciec od bólu.

Czasami wydaje mi się, że właśnie tak powinno to wyglądać. W końcu cała moja praca opiera się na ludzkim ciele, na jego słabych punktach, które prowadzą mnie do informacji.

Trochę jak w teatrze kukiełek, pociągam za sznurek i dzieje się dokładnie to, czego oczekiwałam. Lalka zachowuje się tak, jak tego chcę. Dlatego to umysł powinien być silniejszy.

Jednak jak uciekać do własnej głowy, gdy to właśnie tam kryją się największe koszmary?

-Błagam, ja naprawdę nic nie wiem! Przysięgam!

Jakim cudem oni nigdy niczego nie wiedzą?

Uśmiechnęłam się lekko, gdy mężczyzna przywiązany do metalowego krzesła zaczął płakać patrząc mi w oczy, jakby to miało mu pomóc w obecnej sytuacji.

-Pozwolę ci wybrać. - spojrzałam na niego. Patrzył na mnie z przerażeniem i obrzydzeniem. Gdy zrobiłam krok w jego stronę zadrżał ze strachu. - Wolisz żebym złamała ci każdą kość w prawej, czy lewej ręce? - przerażenie, które wymalowało się na jego twarzy było wręcz wyborne. - Jesteś chirurgiem, prawda? Radzę ci się zastanowić nad odpowiedzią.

-Dlaczego? Dlaczego mi to robisz!? - krzyczał szarpiąc się jeszcze bardziej.

Pomieszczenie, w którym się znajdowaliśmy było przesiąknięte zapachem krwi, który szczypał w nos. Nie przeszkadzał mi aż tak, jak temperatura w piwnicy, która była nie do zniesienia.

-Wystarczy, że powiesz mi jego nazwisko, George. - złapałam jego dłoń i zaczęłam wyliczankę.

Ene due rike fake...

W ułamku sekundy usłyszałam głośny krzyk. Spojrzałam na kość, która wystawała z małego palca u lewej ręki.

Nie wyglądało to zbyt przyjemnie.

-Błagam! Przestań! Zrobię wszystko! - krzyczał głośno, co wywołało u mnie lekki uśmieszek. Złapałam za drugi palec.

-Nazwisko George. - wzmocniłam uścisk, na co mężczyzna wzdrygnął. - Uwierz mi, nie chcesz, żebym się powtórzyła. - spojrzałam na zegarek, który wisiał na ścianie.

Kurwa, lunch w mojej ulubionej knajpie kończy się za 30 minut.

-Dobra! Powiem, powiem! - krzyknął, gdy już miałam zostawić mu następną pamiątkę.

-Zero zabawy. - powiedziałam lekko zawiedziona.

-Jesteś chora. Jak możesz patrzeć w lustro. - powiedział. Spojrzałam mu w oczy, po chwili mrugnął i odwrócił wzrok. Zaśmiałam się głośno.

Był taki żałosny.

-Chcesz o tym porozmawiać? - spytałam łapiąc za rękojeść noża, który zawsze jest ze mną. Idealnie ostry, wyważony z największą precyzją. Wchodzi w ciało jak w masełko.

Spojrzałam w jego ostrze. Maska, którą miałam na twarzy odrywała moje oczy. Zielone tęczówki świeciły lekko, ale nadal były przygaszone. Miałam twarde spojrzenie, którego nawet ja się po sobie nie spodziewałam.

RevengeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz