◃Rekin▹

24 4 0
                                    


- Chyba to pamiętam... - Zamyślił się Berlin.

- Cicho! - Skarciła go Warszawa, ponownie wyglądająca jak przedszkolanka opowiadająca smykom bajkę przed leżakowaniem. - Oni jej nie znają, ty do końca też.

-Opowiadaj dalej. - Wiedeń, Bratysława i Budapeszt powiedzieli chórem.

*****

Pod dwóch dniach wyczerpującej drogi siostry wreszcie dotarły do celu. Pod równie wielki co popularny Mur Berliński. Podobno nie dało się przejść na drugą stronę, tą lepszą stronę, jednak nieliczni znali małą stacyjkę kolejową, przeznaczoną tylko dla tych wyższych klas, która pozwalała dokonać tego niemożliwego czynu.

Dowieźć do tego jakże ukrytego miejsca mieli równie skryci ludzie, ale dalej już nic nie było wiadome.

PRL ostatni raz spojrzała na okaleczoną od dawna twarz siostry. Obie nie chciały, by Polska jechała. Właściwie nie była tam nawet potrzebna. Była zwyczajnie czymś w stylu zakładnika, jako iż połowa "gorszej" strony Europy Była z nią mocno zżyta, a nawet spokrewniona. Ciężko by było się buntować, wiedząc, że ZSRR może zrobić z nią cokolwiek najgorszego, choćby się broniła. 

- Obiecaj, że będziesz co drugi dzień pisać listy. - powiedziała już na skraju płaczu.

-Obiecuję. - Polska uśmiechnęła się troskliwie. - Tylko wiesz...Prawdopodobnie przyjdą kilka dni później niż normalnie, prawda?

Młodsza już nawet nie odpowiadała, tylko rzuciła się w objęcia siostry.

- No już, już. - Wąsaty kierowca czarnego samochodu złapał Polskę za frak płaszczu. - Koniec tych czułości, nie mamy całego dnia.

Kobieta ze złością uderzyła i odrzuciła jego dłoń.

- Za kark możesz łapać zwierzę, nie mnie. 

Mężczyzna popatrzył gniewnie na Polkę. Wiedząc jednak, że w starciu Kraj-Człowiek jest niemalże bezsilny, milcząc wrócił za kierownicę.

Polska narysowała palcem na czole siostry mały krzyżyk, następnie je całując.

-Do zobaczenia, PRL.

Wsiadła do samochodu, który niemalże natychmiast odjechał. PRL jednak tam stała jeszcze chwilę, obserwując oddalający się pojazd i zrobiło się jej przykro. Zrozumiała, że będzie musiała teraz samotnie wrócić do domu. Do smutnego, pustego mieszkania. Bez Polski.

Smętnie zaczęła iść piaszczystą ścieżką prostopadłą do muru. Rower nieprzyjemnie skrzypiał, dodatkowo spoczywał na niej lęk, że Rower polski, ukryty w jakichś krzakach zostanie ukradziony.

Wtedy też dostrzegła coś dziwnego. 

Kilkanaście, może z 15 metrów przed nią, pod murem, zwinięte w kulkę siedziało coś, a raczej ktoś. 

Nic dziwnego by w tym nie było.  W każdym razie mógł to być po prostu jakiś bezdomny, jednak czy bezdomny byłby ubrany w całkiem czysty czarny płaszcz, z pewnością drogie, chociaż już trochę znoszone buty z czarnymi sznurowadłami? Jedyną rzeczą, która wyglądała na naprawdę starą była czarna czapka, podobna do kaszubki, która ładnie przyklepywała jego niesforne, równie czarne włosy. "Jego", bo figura postaci wskazywała głównie na płeć męską osobnika. 

Siedział skulony, jakby smutny lub zmęczony, z kolanami podciągniętymi pod brodę. Ukrył za nimi nisko spuszczoną twarz.

-Może jest mu zimno? - Pomyślała PRL, zauważając fakt, że tamten się trzęsie.

Podeszła do niego bliżej, jednak na bezpieczną odległość. W tamtych czasach ciężko było stwierdzić, czy ktoś nie rzuci się na ciebie z połamaną, szklaną butelką. Szczególnie w ponazistowskich Niemczech.

Kobieta dobrze wiedziała, że nie powinna się w to mieszać. Może on chce, aby zostawiono go w spokoju? Chęć upewnienia się, że nie musi udzielać pomocy zwyciężyła, bo już po chwili powiedziała:

- Przepraszam, czy coś się stało? 

Mężczyzna podniósł głowę. Polka dostrzegła na jego zapłakanej, dziwnie żółtawej twarzy parę rozszerzonych, fiołkowych oczu i zupełnie zaparowane okulary. w okolicy haczykowatego nosa miał dziwaczną bliznę, przypominającą okręg.

- Słucham? - Zachrypnięty od długotrwałego płaczu głos wydawał się Polce zdziwiony.

- Czy coś się panu stało? - Powtórzyła, nieco głośniej. 

Patrzył na nią chwilę ogłupiale, ale po tym się uśmiechną szeroko. Widok dziwnie zabawny, kiedy całą twarz ma się mokrą od łez.

-Przepraszam. Jesteś pierwsza, która mnie o to zapytała. - Krawędzią dłoni otarł łzy. - Nic mi nie jest. Dziękuję, że pytasz.

- Czyli jednak jesteśmy na ty - westchnęła, siadając obok niego. 

Zdjęła z szyi gruby, zielony szalik i okryła nim go. Ponownie spojrzał na nią zdziwiony, uśmiechając się, aż zza bladych ust wyłoniły się dwa rzędy ostrych jak brzytwa zębów, wyglądających jak u rekina.

-O Chryste...

Na te słowa mężczyzna od razu zamknął zawstydzony buzię. Końcówki palców przyłożył do ust, czując, jak się czerwieni.

PRL umilkła. Tylko patrzyła na niego zszokowana.

-Czy... - Zaczęła nie pewnie. - Czy to było twoje zęby?

-Tak. - Mruknął odkręcając głowę w drugą stronę. - Czasami zapominam, że wyglądam jak potwór...

-Potwór? Nie nie, niepokojąco, ale nie potwornie. - Pomyślała.

Mężczyzna spojrzał na nią z bladymi gwiazdkami w oczach, a może to były łzy? Był bardzo wrażliwy.

- Przepraszam, ale czy to może ty nazywasz się Polska?

- Polska to moja...siostra... - Skrzywiła się. - Ja nazywam się Polska Rzeczpospolita Ludowa. W skrócie PRL.

Wpatrywał się w nią chwilę, po czym bardzo delikatnie odsłonił kosmyk jej włosów, zauważając złoty sierp i młot w rogu jej twarzy.

- Faktycznie nią nie jesteś... - Westchnął.

- Znasz ją?

- Wydaje mi się, że kiedyś o niej słyszałem. - Zaśmiał się cicho. - To bardzo głupie nie znać swojego własnego sąsiada... A ja jestem Niemiecka Republika Demokratyczna. Też mam skrót. - Uśmiechnął się szeroko. - NRD.



To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Oct 13, 2023 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

𝑊 𝑃𝑜𝑔𝑜𝑛𝑖 𝑍𝑎 𝑆𝑧𝑐𝑧𝑒̨𝑠́𝑐𝑖𝑒𝑚-opowieści WarszawyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz