Poważnie?

14 2 11
                                    

Dalej staruszku! Przez tą twoją lodówkę chyba wyszło ci się z formy! - krzyczę głośno galopując na mojej klaczy przez piękny las. Biedny Rogers został w tyle po tym jak stwierdził, że był kiedyś dobrym jeźdźcem. Pędząc tak przed siebie będąc coraz bliżej ośrodka pomiędzy gałęziami zobaczyłam że równo ze mną jedzie czerwone Audi. *Tony* tylko on może zapuszczać się w takie rejony takim autem. Nie zwracając uwagi na mojego towarzysza zacmokałam głośno i popędziłam klacz szybciej przebijając się przez coraz to rzadsze gałęzie drzew. Będąc już na długiej prostej polnej drodze obróciłam głowę by zobaczyć jak Stark macha mi przez szybę samochodu. Uśmiechnęłam sie tylko do niego a następnie zwolniłam by Steve mógł mnie dogonić byśmy równo wjechali na teren stajni. Po chwili mogłam usłyszeć mojego zmachanego kompana.

Kiedyś było to prostsze - wysapał będąc już na równi ze mną Stevie. Zaśmiałam się tylko w odpowiedzi i spokojnym stępem dojechaliśmy do placu z którego wyjechaliśmy. Tony już tam stał oparty o twoje dziecko. Jak na niego wyglądał dość.. zwyczajnie? O ile tak można nazwać czarne markowe spodnie i pewnie drogą koszulkę. Na jego nosie obowiązkowo spoczywały kolorowe szkła przez które bacznie nas obserwował gdy zbliżaliśmy się do niego. Zgrabnie zeskoczyłam z grzbietu Michelle i nie zwracając na nich uwagi skierowałam swoje kroki do stajni by rozebrać ją i dać odpocząć. Odkładając sprzęt Miszy do siodlarni będąc zamyśloną kompletnie nie zauważyłam że ktoś wszedł zaraz za mną.

Nie przywitasz się ze swoim najlepszym przyjacielem? - obróciwszy się w kierunku drzwi zobaczyłam go opierającego się o framugę drzwi ramieniem mając lekki uśmiech na twarzy.

Hmm o ile mnie pamięć nie myli Thor nie wrócił jeszcze z Asgardu - wypowiadając te słowa powoli zbliżyłam się do niego aż w końcu stanęłam na przeciwko.

Igrasz z ogniem czarnulko - rozłożył ręce a ja bez zastanowienia przyległym do niego.
Przy okazji powinienem się obrazić długo nie dawałaś znaku życia. - podczas tych słów czułam tylko jak jego broda wbija się w moją głowę. Niby dużej różnicy wzrostu między nami nie ma ale te 15 cm robi swoje.

Pragnę ci przypomnieć że widzieliśmy się zaledwie 3 dni temu - mając gigantyczny uśmiech na twarzy obserwowałam tylko jak wywraca oczami. Tony mimo tego że tego nie okazuje jest straszną przylepą. Gdy byliśmy młodzi opowiedział mi że nigdy nie zaznał miłości od rodziców dlatego Pepper jak i ja jesteśmy dla niego tak ważne. Wyprowadziłam się od niego jakieś dwa lata temu gdy postanowił że i jego miłość zamieszka z nim. Wybaczcie ale chyba nikt nie chce być piątym kołem u wozu. Dlatego jestem tutaj na małej wsi gdzie towarzystwa dotrzymuje mi Steve który stwierdził że ma już dość miasta i takim oto sposobem stał się moim współlokatorem. Poznaliśmy się pare miesięcy po tym jak został rozmrożony i jakoś tak wyszło że złapaliśmy wspólny język. Po mimo tego że ja nie mam prawie setki na karku nie jestem super nowoczesna, nie potrzebuje do szczęścia kolorowego miasta a spokojną  okolicę. Mieszkamy w ładnym domku 5 minut od stadniny. Jest on na tyle duży że jeśli jest taka potrzeba nie przeszkadzamy sobie w codziennym funkcjonowaniu. Często gdy pogoda dopisuje organizujemy ogniska przed nim, wtedy zbierają się wszyscy raz nawet był Loki! Thor wyznał mi potajemnie że przekonał go gigantyczną ilością winogron. Cóż kto co lubi czyż nie? 

Trzy dni to długo, a ty mogłabyś chociaż raz sprawdzić telefon i odpisać mi na moje wiadomości. Wtedy nie musiałabym tu przyjeżdżać a siedziałbym w warsztacie pijąc whisky. - Wyszliśmy z pomieszczenia i skierowaliśmy się do jego samochodu. Rogersa nigdzie nie widziałam więc albo jest na stajni albo poszedł już do domu.

Nawet jakbym odpisała i tak byś tu przyjechał gwiazdeczko. Co w takim razie było tak ważne że pofatygowałeś się aż tak bardzo że przyjechałeś na moją wieś? - oparłam się o jego samochód i wyczekiwałam odpowiedzi w czasie gdy ten się głupio uśmiechnął.

Napisałem ci że za dwa dni organizuje imprezę. Muszę wymówić przemowę, ale każda okazja jest dobra do świętowania. - typowy on tylko by imprezował.

Kurcze.. nie jestem co do tego przekonana dobrze wiesz że nie lubię tych wszystkich ważnym imprez. Staram się unikać tłumów. Ty czujesz się w tym jak ryba w wodzie a ja jak kot w wodzie jeśli wiesz o co mi chodzi.  - To nie tak że nie lubiłam się bawić po prostu jedynymi osobami jakich znałam byli Avengersi a oni przeważnie byli zajęci rozmowami z wysoko postawionymi ludźmi. Tony przeważnie kręcił się wokół Potts a ja w tym czasie kolegowałam się z ładnymi drinkami.

Ja wiem tysiące razy mi to mówiłaś ale to naprawdę dla mnie ważne i uwierz mi że ty też nie pożałujesz jak tam przyjdziesz. Poznasz nowe osoby mówię ci będziesz zachwycona. - mówiąc te słowa widziałam tylko jak w jego oczach zapalają sie iskierki. Czasem mam wrażenie że on coś bierze.

Dobra niech ci będzie. Odbiegając od tematu chcesz wpaść na kawę? Przy okazji upiekliśmy ze Stevem i Natashą ciasto i o dziwo jest jadalne. - Tak, Tasha też jest u nas częstym gościem głównie ze względu na to że z Rogersem mają wspólne misje.

Wiesz że z wielką chęcią, ale z góry mówię  nie mam dużo czasu bo Pepper mnie zabije jak spóźnię się na kolejne spotkanie. - mimo że mój dom nie był daleko podjechaliśmy jego samochodem. Uwielbiałam to miejsce a najbardziej mój mały taras na którym zawsze wieczorem piłam herbatę i słuchałam opowieści Rogersa z jego młodości. Może wydawać to się nudne ale przyjemnie się to słuchało.

Wchodząc do środka zdjęłam buty na stracie i skierowałam się do kuchni w między czasie krzycząc czy mój współlokator jest w domu. W odpowiedzi usłyszałam że bierze prysznic. Nastawiłam czajnik i uszykowałam dwie kawy do zalania. Tony usiadł w tym czasie przy stole. Odłożył swoje okulary na bok i zaczął patrzeć przez okno. Miał skupiony wyraz twarzy.

Co cie dręczy mój drogi? - on nigdy nie jest cicho a gdy już jest to znaczy że coś naprawdę musi go męczyć.

Sam nie wiem.. mam ostatnio mocne przemyślenia. Kocham Pepper bardzo i chciałabym zrobić krok na przód w tej relacji ale boje się że to schrzanię. Zresztą sama dobrze wiesz jaki jestem. Uwielbiam to co robię kocham bycie Iron Manem ale mimo wszystko chciałbym poczuć tą stabilizację jak ty. No sam fakt że jesteś nadal sama co mnie niezmiernie dziwi i tkwisz tutaj z tą bandą jest już mocne ale nie masz czasem takich myśli że nadszedł czas by zrobić krok na przód? - wmurowało mnie. Nie tego się spodziewałam.

Mam już swoje na karku to prawda, ale czy naprawdę chce coś zmieniać? Mam swoje konie, przyjaciół, Tonego i to mi wystarcza. To nie tak że nie próbowałam znaleźć sobie faceta bo próbowałam. Niestety, za każdym razem było tak samo. Nie czułam tego ukojenia jak czułam w ramionach Starka. Początki były fajne dużo śmiechu i poznawania się a później? Później stawało się to nudne nie było tej adrenaliny.. może to ze mną jest coś nie tak?

Wiesz ciężka sprawa. Dobrze wiesz że osobiście nie mam szczęścia w miłości i te tematy są dla mnie Hmm odległe bo póki co nie widzę siebie z mężem czy chociażby dzieckiem. Co do Pepper.. wiesz jakie mam z nią relacje nie lubi mnie. Pokazała mi to niejednokrotnie. Nie mam pojęcia co byś mógł w tej sytuacji zrobić, ale na pewno nie rezygnuj z tego co kochasz. Bycie bohaterem to coś czemu się oddałeś i o ile się nie mylę uwielbiasz to. Jeśli jej na tobie zależy musi to zaakceptować. - kończąc swoją wypowiedź postawiłam przed nim kubek z kawą a sama swój trzymałam w ręce i oparłam się o blat.

Chyba się jej oświadczę. - podniósł nagle głowę i spojrzał na mnie.

Co? Co?! - wypowiedziałam równo z Rogersem który właśnie postanowił wejść do kuchni. Mój kubek wylądował na ziemi. A świat chyba właśnie się zawalił..

***
Witam Serdecznie! Taka akcja nie wiem czy to dobrze wygląda staram się urozmaicić tą opowieść jak tylko mogę 😭 nowy rozdział za dwa dni!

 Everyone has a heart [Tony Stark]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz