6. Co ja robię?

1.5K 31 26
                                    

Ten pełen zdenerwowania i szoku głos należał do Dylana, który nagle postanowił być kochanym bratem i przyjść do mnie sprawdzić ''Co tam?''.

Jego spojrzenie przeskakiwało między mną a Adrienem. Widziałam jego coraz bardziej rosnące złość i wkurwienie. Spojrzałam w kierunku Santana. Mężczyzna miał kamienny wyraz twarzy. A ja w głębi duszy wiedziałam jak bardzo mam przesrane.

- Czemu ją dotykałeś zboczeńcu!? - wydarł się mój wredny brat.

Nie chcąc źle, postanowiłam zabrać głos.

- Zgodziłam się. - Powiedziałam po chwili.

Adrien nadal się nie odezwał. Stał ze wzrokiem skierowanym na Dylana.

- Nie no, to jest jakaś zasrana patologia! - Krzyknął mój brat.

Po chwili wszyscy usłyszeliśmy kroki. W drzwiach stanął Vincent. Miałam wrażenie, że od razu w pomieszczeniu zrobiło się chłodno.
Szybko przeanalizował sytuację.

- Co tu się dzieje? - spytał.

- Ten zboczeniec dotykał naszą siostrę! - wykrzyczał cały czas wkurwiony Dylan.

- Uspokuj się. - Warknął najstarszy brat. - Adrien, zechcesz wytłumaczyć co tu się właściwie wydarzyło?

Panowie przez chwilę patrzyli sobie w oczy, po czym Santan postanowił zabrać głos.

- Chciałem zamienić z Hailie parę słów. Przyszliśmy tutaj. - Spojrzał na mnie, jakby się zastanawiał co powiedzieć dalej. - Nieświadomie zadałem jej pytanie, które w nią uderzyło. - Dylan, jeśli to możliwe, napiął się jeszcze bardziej. - Postanowiłem ją przytulić, lecz przed tym zapytałem ją o zgodę. Oczywiście pozwoliła mi na to.

Vincent przeskakiwał spojrzeniem swoich zimnych jak lód tęczówek między wszystkimi obecnymi.

- Dobrze, nie widzę tutaj podstaw do jakiegokolwiek konfliktu, Dylan. - Mój wredny brat gapił się na najstarszego z otwartymi ustami. - Adrienie, proszę Cię jednak, aby uniknąć nieporozumień, kieruj również do mnie informację na temat Waszego bezpośredniego kontaktu.

- Oczywiście, Vincencie. Jednak chciałbym zauważyć, że Hailie jest pełnoletnia i sama może o sobie decydować - odpowiedział Adrien. - Kwestią ważną jest również to, że lata chwila stanie się moją żo- - nie było mu dane dokończyć, bo usłyszeliśmy głosy zza drzwi.

- Że co kurwa??!?!! - krzyknął pierwszy. Rozpoznałam ten głos. To Shane.

- Przymknij się jełopie, jeszcze usłyszą. - Tym razem do naszych uszu dotarł głos Tony'ego.

Vincent przymknął powieki i szerzej otworzył drzwi, przy których stali bliźniacy.

Gdybym miała aparat, zrobiłabym im zdjęcie. Mieli miny niczym dzieci, których rodzice nakryli ich na jedzeniu czekolady w środku nocy.

- Eee... Hej? - odezwał się Shane. - Co tam? - rżnął głupa, chociaż widziałam, że czeka na wyjaśnienia.

Tony stał z szeroko otwartymi oczami, jakby nie wiedział w czym właśnie uczestniczy.

- Mała dziewczynka wychodzi za Santana! - wydarł się Dylan, a ja miałam już po mału dosyć.

Nie wiem skąd się wzięły moje nerwy, ale w końcu nie wytrzymałam. Puściły mi hamulce.

- Dylan, kurwa, zamknij się w końcu! - Mój wredny brat odwrócił się ze zdezorientowanym wyrazem twarzy. - Nikt nie prosił o twój pierdolony komentarz, a teraz błagam Was, wyjdźcie kurwa z mojego pokoju!

Hailie Monet - SantanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz