Rozdział 4
Czy to na pewno tak źle?Wróciliśmy do pokoju, szczerze powiem nie byłam zadowolona tym przebiegiem wydarzeń. Jednak, zaciekawił mie ten Pan Malfoy. Dlatego stwierdziłam że nie będę się przejmować będąc z nim w pokoju. Chłopak po wejściu do pokoju popatrzył na mnie. Dodał chwile poźniej.
- posłuchaj mnie
Powiedział poważnym tonem. Popatrzyłam na niego łagodnie uśmiechając się. Wiedziałam że działało mu to na nerwy.
- w czym rzecz?
Popatrzył na mnie wkurzony widać było że nie lubił jak się uśmiechałam.
- musimy ustalić zasady
Stwierdziłam że nie mówi poważnie dlatego powiedziałam.
- co ty wymyśliłeś?
Odwrócił się podszedł do łóżka i na nim usiadł. Po czym wbił we mnie zaszokowane spojrzenie pełnie sarkazmu.
- mówię poważnie, inaczej w tobą zwariuje
Powiedział poirytowany. Popatrzałam na niego chwilę z zaciekawienie po czym zapytałam.
- jakie niby zasady?
Chłopak wstał i zaczął przechodzić się po pokoju. Chwycił za swój wskazujący palec.
- żadnego chrapania
Powiedział szybko. Zaśmiałam się
- żadnych ubrań po za szafą i przede wszystkim trzymać się swojej połowy
Powiedział podchodząc do drzwi
- co?
Zapytałam zaszokowana chłopak wpadł na genialny a zarazem absurdalny pomysł.
- tak to będzie moja połowa a to twoja
Pokazał na linę która biegła równo przez środek pokoju. Nogą dotkną swojej połowy.
- mam nadzieje że zrozumiesz?
Nie zdążyłam nic powiedzieć bo popatrzył na łazienkę i westchną ciężko. Nie pozwalając dojść mi do słowa.
- ustalimy grafik kiedy kto się myje i ile spędza tam czasu
Poparzyłam w górę z niechęci potem na niego spojrzałam. I powiedziałam z westchnieniem.
- No dobrze ale jest jeszcze taka kwestia że gdy będę się myć nie ma tu być żadnych twoich kolegów, rozumiemy się
Spojrzałam na niego poważnie, on podniósł ręce do gury na znak że jest nie winny.
- dobra ustalone to ja spadam cześć
Pomachał i otworzył drzwi
- poczekaj
Krzyknęłam patrząc w jego kierunku
- wychodzę z tąd jak najszybciej,
Powiedział to ignorując mnie. Odszedł od drzwi ale nie patrzył na mnie.
- a tak jeszcze jedno poza tym pokojem się nie znamy nikt nie może się dowiedział że z tobą mieszkam rozumiesz.
Pokiwałam głową, nie zwracając na mnie uwagi chłopak wyszedł trzaskając drzwiami. Super to muj pierwszy dzień i oczywiście okazało się że będę mieszkać z jakimś dupkiem którego imienia nawet nie znam.
Wyszłam z pokoju kierując się w stronę dormitorium gryfonów. Gdy tam weszłam Fred siedział na kanapie przytając proroka codziennego, nie zwrócił uwagi jak zamknęłam gwałtownie dziwi. Stwierdziłam że usiądę obok niego.
- witaj skarbie
Powiedziałam a on popatrzał na mnie z uśmiechem.
- witaj dobrze że jesteś mam dla ciebie dobre wieści.
Po czym dodał po chwili namysłu
- Wogule podejrzewałem że tu będziesz
- tak?
Zapytała zaskoczona. Popatrzyłam na niego jaką mógł, mieć sprawę.
- Oliver przyjmie cię do drużyny
Powiedział uradowany. Czym totalnie mnie zaskoczył.
- co? Nie mogę wto uwierzyć
Zakryłam usta dłonią, zapytałam jeszcze.
- a co na to Dumbledore?
Uśmiechną się
- spokojnie u niego też byłem ale narazie, okres próbny.
- tak bardzo ci dziękuje
Tak się ucieszyłam że asz żuciłam się na niego przytulając go
- No już, już spokojnie
Poklepał mnie po ramieniu
- wogule nie pytałem co tam u ciebie?
Popatrzył na mnie po czym odłożył gazetę na stół i wygodnie usiadł obejmując mnie
- w sumie całkiem nieźle
Powiedziałam wzruszając ramionami
- to dobrze
Popatrzyłam na swoje pomalowane na czarno paznokcie. I zaczęłam nerwowo drapać skórki.
- a jak tam u ciebie?
Powiedziałam gdy zrozumiałam że siedzimy w milczeniu.
- powiem tak jest dobrze oprócz tęgo że twój brat, o ciebie non stop wypytuje.
- po co?
Zapytałam zdziwiona.
- nie wiem. wypytywał jak tam z twoim pokojem i czy wiem czy podróż minęła ci bez problemów
Westchnę cieko
- ah ten Harry, martwi się o mnie ja to rozumiem ale powinien przestać. Bo to już jest denerwujące.
Mówiąc to wstałam przeszłam pare razy tam i z powrotem. Do pokoju wszedł Harry, oboje spojrzeliśmy na niego.
- nie chcę wam przeszkadzać gołąbeczki
Zaśmiał się ironicznie
- nie przeszkadzasz, biedny ty nie masz dziewczyny
Roześmialiśmy my się z Fredem
- ha ha mało zabawne, przecież jestem z Ginny
Podszedł do mnie i dał mi pstryczka w nos mówiąc przy tym obrażonym tonem
- a ty nie bądź taka hop do przodu bo przeskoczysz własne nogi
Uśmiechną się z satysfakcją, nie zwróciłam na tym zbytniej uwagi. Harry usiadł obok na kanapie. Po czym się odezwał pytająco.
- ale w końcu nie mówiłaś jak tam twój pokuj, dziwnie było trafić do slitherinu co nie...
Zapytał zaciekawiony co odpowiem ale jednocześnie spodziewał się że mu przy takę. Ale ja za miast tego zaprzeczyłam mu.
- powiem ci tak bardzo się pomyliłeś co do tych ludzi.
Popatrzał na mnie zdziwiony, nie mogł zrozumieć tego co powiedziałam.
- chyba sobie żartujesz
Zaśmiał się ironicznie, trochę ze strachem
- nie,nie żartuje
Wstałam oburzona i podeszłam do drzwi. Harry się tym nie przeją po prostu dodał pewny siebie.
- sama się przekonasz, ale pamiętaj ostrzegałem
Obrażona trzasnęłam drzwiami i poszłam.
- Ja nie mogę co za ham on uważa że jest najlepszy, No chyba nie. Jest zarozumiały nie mogę uwierzyć że jest moim bratem.Stwierdziłam że pójdę do Pansy z nią pogadać.
Zapukałam w duże drewniane drzwi z złotą klamką. Drzwi same się otworzyły, stwierdziłam że wejdę do środka. Pansy nie było w pokoju. Niechciała jej grzebać po pokoju ale wtem na biurku coś dostrzegłam podeszłam bliżej i to wzięłam to do ręki, zanim zdążyłam się przyjrzeć w progu drzwi stanęła Pansy. Szybko schowałam przedmiot za plecami. Pansy powiedziała zdenerwowana.
- ładnie to tak komuś grzebać po kontach?
Gdy to powiedziała asz podskoczyłam. Potem poczułam się nie swojo. Powiedziałam zawstydzona myszkowaniem.
- przepraszam jak chcesz, to już może pójdę
Już szłam w stronę drzwi ale ona zagrodziła mi drogę mówiąc.
- nie spokojnie zostań, jak mnie mam, masz do mnie jakąś sprawę.
Jej wyraz twarzy stał się łagodny i uśmiechnięty. Usiadła na łóżku, wskazała ręką na miejsce obok, żebym też usiadłam więc to zrobiłam.
- śmiało mów
- Za chęcią
Już miałam jej wszystko powiedzieć o nowym współlokatorze. Ale w tem przypomniałam sobie jak obiecałam ze nikt się o tym się nie dowie dlatego jednak powstrzymałam się przed wyjawieniem całej prawdy. Dlatego powiedziałam coś innego.
- pamiętasz jak mówiłam ci że jestem chora?
- tak
Pobiedziła patrząc na mnie poważnie. Uśmiechnęłam się, cieszyła się że mogę z nią porozmawiać.
- wygląda to tak jeden upadek a mogę trafić w stanie krytycznym do skrzydła szpitalnego. Dlatego muszę na siebie uważać ale to nie jest takie proste nawet mały upadek może skończyć się źle dla mnie.
Pansy popatrzyłam na mnie czule położyła mi rękę na plecy, potem przytuliła mnie.
- wiesz co Y/n bez względu na wszystko pamiętaj że zawsze masz mnie jakby coś, śmiało możesz śmiało mi mówić. Poparzyłam na nią dziękując.
- cieszę się że mam taką przyjaciółkę jak ty.
Popatrzyła na mnie jakby zaraz miała się rozkleić. Ale nie, wstała i otwarła oczy. najwidoczniej nie chciała pokazać że tak łatwo umie się rozkleić.
CZYTASZ
„O Jeden Dzień Za Mało"
AdventureNa wstępie powiem że jestem zwykłą dziewczyną której przydarzyła się niezwykła przygoda pełna magi. Jak i wielu przykrych sytuacji to co miało się wydarzyć zapoczątkowało cały przebieg niezwykłych wydarzeń. Na które nie za bardzo miałam wpływ.