Daphne
— No ale dlaczego nie?
William truł nam dupe już od godziny, abyśmy wprowadziły się do jego mieszkania, które kupiła mu mama w ramach tego, że zaczynał studia. Nie byłyśmy co do tego przekonane, bo w zasadzie nie miałyśmy wystarczająco pieniędzy, by je opłacać.
— Ja nie mam kasy, aby je opłacać, więc nie ma mowy, że będę tam siedzieć za darmo. — Oznajmia czarnowłosa, na co blondyn głośno wzdycha.
— Przecież możemy się zrzucać po połowie. No naprawdę daje wam możliwość nie mieszkania w tych śmierdzących akademikach.
— A może ja chce tam mieszkać i co teraz? — Madison założyła ręce na biodrach i posłała chłopakowi ironiczny uśmiech.
— No to sobie kurwa mieszkaj! — Wydarł się tak, że nie miałam wątpliwości, że słyszało go pół hotelu.
— Dobrze, spokojnie. — Uspokaja mama Williama. Mama Florence stała z tyłu i jedynie przysłuchiwała się naszej dyskusji.
— No ale dlaczego nie?
— William. — Odzywa się Florence. — Odpuść na ten moment. Wrócimy do tego tematu jak każda z nas zdecyduje.
Westchnął zrezygnowany i runął na łóżko.
Opuściłam pokój i weszłam do pokoju, w którym znajdowała się Madison składająca ubrania. Za mną przyszła od razu Florence.
Za nami przyszły obie kobiety.— Wiem dziewczynki, że ten pomysł nie bardzo przypadł wam do gustu, ale rozmawiałam już z waszymi mamami o tym pomyślę. Nie mają nic przeciwko. Jesteśmy zdania, że tak będzie bezpieczniej.
— Nie jest zły, ale naprawdę czułabym się głupio, gdybym w którymś miesiącu nie miała takiej sumy, by opłacić to mieszkanie.
— Przecież pieniądze nie grają roli. Poza tym mieszkanie na aktualną chwilę jest opłacone do pierwszego semestru.
— Szczerze? to bardzo odpowiadałoby mi takie mieszkanie z wami. Akademik byłby dla mnie zbyt niekomfortowy. — Zabieram głos, przez co dziewczyny kierują na mnie wzrok.
— Ja muszę się nad tym trochę bardziej zastanowić. — Wzdycha Madison.
Madison jest strasznie skromna jeśli chodzi o przyjmowanie od kogoś pieniędzy czy drogich prezentów. Przykładowo nie chciała przyjąć torebki na święta od Melanii, chociaż torebka jej się od bardzo dawna podobała.
Dziewczyna wychodzi z pokoju i wchodzi na taras, odpalając papierosa.
— W ogóle, Daphne? — Kieruję wzrok na Florence. — Jak było na spotkaniu? — Zadaje pytanie, gdy obie kobiety postanawiają wyjść z pomieszczenia.
— O, ja też chcę wiedzieć! — Krzyczy Madison z tarasu.
— Jak skończysz palić. — Odpowiadam trochę ciszej.
Wczoraj wróciłam późnym wieczorem i pierwsze co zrobiłam, to położyłam się spać. Rano nawet nie było okazji by o tym pogadać, ponieważ William wyleciał ze swoim pomysłem.
— Pogadaliśmy trochę, później oprowadzał mnie po okolicach, a na koniec odprowadził do hotelu. — Wchodzimy na taras, gdy widzimy, że Madison kończy palić.
A gdy oprowadzał mnie po okolicy, sprawił że przypomniałam sobie o nim.
— Hmm, Maserati i to dość ładne. — Odparł, a ja skierowałam wzrok w stronę, w którą patrzył się Vincent. — Mój dawny przyjaciel się nimi interesował od małego. Ciekawe czy w końcu na nie nazbierał.
CZYTASZ
Topaz
أدب المراهقينDruga część Trylogii Topaz. Bez względu na to jak bardzo mnie skrzywdziłeś, nie potrafię o Tobie zapomnieć. Nawet, gdy nie mamy pojęcia w jakich miejscach się znajdujemy, los i tak w niewytłumaczalny dla nas sposób przyciąga nas ku sobie. Spieprzy...