Rozdział 8

115 2 0
                                    

Asher

— Wiesz, że organizują przyjęcie urodzinowe dla Daphne?

Ja chyba po prostu zrezygnuje ze spotkań z tym człowiekiem, bo ile razy mogłem w ciągu dnia usłyszeć to imię?

Naprawdę, zastanawiałem się skąd on posiada takie informacje, bo nawet ja tak bardzo nie ingerowałem w te sprawy.

Chciałem dać jej przestrzeń, dlatego odpuściłem.

— A czy my spotykamy się tu tylko po to, by rozmawiać o niej? — Pytam gorzko, bawiąc się szklanką z wodą.

Jak co tydzień, spędzaliśmy czas w klubie i akurat dzisiaj udało nam się wspólnie dopasować grafik.

— Jakoś wcześniej ci to nie przeszkadzało. — Brzmiał tak jakby kompletnie zlał zadane wcześniej przeze mnie pytanie. — I tak o niej nie zapomnisz, za dobrze cię znam.

Akurat z tym trudno się było z nim nie zgodzić.

— Wychodzę z tobą co tydzień do klubu, aby pogadać o czymkolwiek, a ty jak zawsze musisz zacząć jej temat. — Widzę jak Charlie wzrusza ramionami i popija spory łyk jakiegoś drinka, o którego niedawno poprosił. — Chce dać jej czas, tak samo jak i sobie. To co odwalałem przez ostatnie miesiące, po tym jak o wszystkim się dowiedziała.

Sam mogłem sobie przydzielić miano psychola, bo patrząc na to z innej perspektywy nie dziwiłem się, że nie chciała ze mną rozmawiać. Z drugiej strony nie chciała ze mną rozmawiać, dlatego że przekreśliła mnie tak po prostu.

Daphne jest nieufna co do ludzi, którzy prawią jej komplementy czy też do osób, które chcą się z nią zaprzyjaźnić na siłę. Dla swoich bliskich jest gotowa zrobić wszystko, bo jej zależy. Można sprawić jej przykrość jednym, głupim słowem, a i tak nie pokaże w twojej obecności, że ją to zabolało.

Zdążyłem dostrzec w niej wiele wspólnych cech i to też dlatego czuje się jakby była żeńską wersją mnie.

Jednakże zastanawiałem się co spowodowało, że zwróciła na mnie swoją uwagę i kontynuowała naszą znajomość.

Tego nie potrafiłem zrozumieć.

— A zamierzasz iść na tą imprezę? — Wciąż kontynuuje jej temat, więc postanawiam go ignorować. — Wiesz... miałbyś szansę z nią w końcu pogadać. Ona pewnie też zdążyła już wszystko przemyśleć.

Fakt, mogłem, ale nie do końca byłem pewny czy jestem na to gotów.

Wciąż milczałem, udając że ignoruje Charliego, ale tak naprawdę słuchałem co ma do powiedzenia.

— Skoro ci na niej zależy, chociaż wciąż nie rozumiem dlaczego po tak krótkim czasie stała się ona dla ciebie tak ważna. To do ciebie niepodobne. — Kręci głową w niezrozumieniu.

Bawiłem się szklanką, wpatrując się w jej zawartość. Nie zamierzałem się z nim dzielić dlaczego tak w krótkim czasie zdążyłem ją polubić. Ważne, że wiedziałem to ja i udało mi się to zrozumieć.

Po prostu w ciągu tak krótkiego czasu, udało jej się uzupełnić to, czego mi brakowało.

I nie musiałem się wysilać z mówieniem tego. Ona to wszystko wiedziała.

— Halo? Będziesz tak milczeć? — Wyrywam się z zamyślenia i spoglądam na swojego przyjaciela. — No chyba się nie obraziłeś.

— Nie. — Od razu odpowiadam. — Myślę nad twoją propozycją.

— No... i taki Asher zdecydowanie mi się podoba. Gadaj... co twoja główka wykombinowała.

ઇଓ

TopazOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz