Rozdział I

129 10 1
                                    

UWAGA !!! W OPOWIADANIU WYSTĘPUJE OBECNOŚĆ ALKOHOLU ORAZ WYZWISKA (ALE BEZ PRZESADY) HISTORIA +16

Początek dnia wcale nie zwiastował niczego dobrego. Już od samego rana Gabriel zdążył wyprowadzić Nathalie z równowagi. Oczywiście wewnętrznie, bo nie mogła tego, ot tak okazać. Podczas walki z Biedronką i Czarnym Kotem w ogóle nie chciał jej słuchać. No i jak zawsze przegrali. Później sytuacja trochę ucichła.
Nathalie siedziała przy biurku i pochłonięta była swoją pracą, kiedy nagle zadzwonił jej telefon. Spojrzała tylko na komórkę i obrzuciła sprzęt lekceważącym spojrzeniem, a potem wróciła do swoich obowiązków. Telefon nadal wibrował i to kilka razy. Ten dźwięk zaczął rozpraszać Gabriela. Nathalie z resztą też. Nagle szef podniósł wzrok znad pulpitu i skierował go na kobietę.
-Nie zamierzasz odebrać? - spytał.
-Nie. - odparła krótko. To było dość intrygujące, ale Gabriel nie zrążył tematu.
Nieco później kiedy Gabriel wrócił z kuchni dostrzegł jak jego asystentka z miną pełną irytacji przegląda swój telefon. Brwi miała zmarszczone, więc najwyraźniej była czymś bardzo pochłonięta, a to coś ją denerwowało.
-Proszę, przyniosłem Ci kanapki. Jesteś osłabiona po dzisiejszej walce, musisz coś zjeść, żeby mieć więcej siły. - powiedział kładąc przed nią talerz. Lecz ta trakotwała go jakby nie istniał. Mężczyzna nie lubił być ignorowany, więc głośno odchrząknął. Dopiero wtedy asystentka podniosła wzrok i spojrzała na szefa.
-Och, przepraszam Cię najmocniej. Nie zauważyłam Cię.
-Coś nieprzyjemnego zaprząta Twoje myśli?
-Można tak... powiedzieć. Nieważne...
-Jeśli coś Cię drażni to jest ważne. - kobieta spojrzała zaskoczona na szefa. Była zdziwiona jego postawą. Bo w końcu co go obchodziły jej problemy? Jakby i tak nie miał już za dużo swoich.
W tym momencie telefon znów zawibrował, a ona spojrzała na niego z odrazą.
-Jejku, jaki z niego jest durny idio... - Jednak powstrzymała się przed dokończeniem zdania. W końcu nadal była w pracy, a nad nią stał jej szef. - Przepraszam... zagalopowałam się... jak mówiłam - to jest nieważne.
I na tym rozmowa się urwała.
Jeszcze później kiedy oboje pracowali w idealnej ciszy do ich uszu doszedł nagle dźwięk, jakby ktoś pukał w szybę. Nagle im oczom ukazał się jakiś mężczyzna.
-Jak on tutaj wlazł?! - krzyknęła nagle sama do siebie Nathalie. Gabriel był zbyt zszokowany, by tak na dobrą sprawę zrobić cokolwiek. Asystentka otworzyła okno i krzyknęła do tamtego mężczyzny:
-Daj mi wreszcie święty spokój i się ode mnie odczep! - następnie je zamknęła i głośno sapnęła.
-Kto to jest? - spytał szef.
-Nikt...
-Nathalie.
-No dobrze, już dobrze. To jest mój były. Ale minęły lata jak byliśmy razem, to było za czasów liceum. Nie wiem o co mu teraz chodzi. Denerwuje mnie, wydzwania do mnie, wypisuje mnóstwo wiadomości. Chciałam go zignorować, ale nawet tutaj mnie znalazł.
-Czyli on Cię nachodzi. - skwitował Gabriel.
-No można tak powiedzieć. Ale co Ty chcesz zrobić? - spytała kobieta kiedy zobaczyła jak Gabriel wstaje i kieruje się ku drzwiom.
-Nie martw się. Nie będzie Cię więcej niepokoił. - rzekł i wyszedł na chwilę na zewnątrz. Po chwili wrócił. - Już. Powiedziałem mu parę słów i będzie święty spokój.
-O... em... dziękuję. - wyjąkała i znów zajęła się pracą.

Mimo, że tamten mężczyzna już nigdy nie pojawił się w okolicach rezydencji, a do Nathalie nawet bał się zbliżyć to jednak wciąż do niej wypisywał i wydzwaniał. To bardzo irytowało kobietę. Poza tym niektóre wiadomości były naprawdę nieodpowiednie. Do końca dnia Nathalie chodziła podminowana. Potem Gabriel jej nie docenił i odmówił jej pomocy jako Mayura, tłumacząc się jej słabym stanem zdrowia. Następnie usłyszała jak Gabriel prawi referat synowi na temat braku czasu, by spędzić z nim chociaż chwilę. Kiedy kobieta chciała mu wytłumaczyć, że jakoś na bycie Władcą Ciem znajduje czas, on odparł jej, jak zawsze to samo, że robi to dla dobra syna. A przecież dopiero co dzień wcześniej rozmawiała z ojcem chłopaka i ten obiecywał, że będzie

się bardziej starał. Na koniec Nathalie pokłóciła się z ciotką, do której zadzwoniła pod wieczór.

Nathalie siedziała na łóżku pełna gniewu i frustracji. W napływie myśli doszła do wniosku, że z racji, iż jest piątek zrobi sobie jakiegoś drinka na rozluźnienie emocji. Zeszła na dół do kuchni i poszperała we wszystkich szafkach.
-No oczywiście... - pomyślała z pogardą. - Nic tu nie ma. - Machnęła ręką, ubrała bluzę i mimo późnej pory poszła do sklepu po jakiś alkohol. - Będę wyglądać jak menel, który pije po nocach, no ale trudno. Każdemu się należy. Oby tylko nikt mnie nie zobaczył.
Z racji tego iż był weekend na jednej butelce się nie skończyło. Kobieta wracała z torbą pełną zakupów: wódka, wino, whisky i kilka piw. Już po drodze zrobiła dwa łyki z jednej z butelek. Kiedy weszła do domu już zaczynała się chwiać lekko na boki.

"O Jeden Za Dużo" (Miraculous Gabenath)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz