Rozdział VII

130 9 15
                                    

-S-Słucham?
-No jaka byłaby Twoja reakcja?
-N-Nie wiem...
-To chodź sprawdzimy, co? - To mówiąc zbliżył swoje usta do jej twarzy - Powiedz mi, ale bez żadnych kłamstw, zmiany tematu, itd. Kochasz mnie? - Nathalie otworzyła oczy w ogromnym zdumieniu. Na szczęście szybko poszła po rozum do głowy i zaczęła racjonalnie myśleć. O wiele szybciej niż Gabriel. Asystentka postanowiła to wykorzystać. Prześlizgnęła się przez jego ramię i speszona ewakuowała się na górę.
-Ehh... - westchnął zrezygnowany - nie powinienem był być taki natrętny. Ale to chyba znaczy, że ona mnie jednak nie kocha... głupi alkohol! - krzyknął i pod wpływem wściekłości kopnął w biurko, tak że telefon jego asystentki spadł na ziemię tłukąc się przy tym.
-Gabriel, Ty frajerze! - zawołał sam do siebie, kucając i w panice oglądając stłuczenia.

***
Nathalie siedziała pod drzewem na wzgórzu. Była skulona, nogi miała dosunięte do brzucha, kolana przy brodzie, na które opierała cały ciężar swojej głowy. To było to samo wzgórze, pod które zabrała Gabriela. Była już późna noc. Kobieta oglądała gwiazdy. I myślała, przede wszystkim po to tam przyszła.
-Co ja najlepszego narobiłam... zniszczyłam naszą relację... - westchnęła. - I o co mu w ogóle chodziło? On chciał mnie pocałować?! Sam się teraz upił czy co? A może chciał mnie upokorzyć, zagrać na moich uczuciach? Ehh... - kobieta głośno westchnęła. - Sama nie wiem, co ja mam o tym myśleć.
-Mogę się dosiąść? - spytał nagle jakiś głos, a ona podniosła gwałtownie głowę.
-Skąd wiedziałeś, że tu będę?
-Przecież sama pokazałaś mi to miejsce.
-Tak... żebym to jeszcze pamiętała... - powiedziała jakby sama do siebie. Potem zwróciła się do Gabriela - Siadaj. Jeśli masz ochotę marnować swój czas w moim towarzystwie.
-Czas spędzony z Tobą jest najcenniejszy. - to rzekłszy uśmiechnął się do niej delikatnie, lecz prawie natychmiast znów posmutniał. - Czyli to co mówiłaś to było tylko pod wpływem alkoholu i nie potrzebnie zrobiłem sobie nadzieję?
-Przepraszam, ale ja nie pamiętam nawet co mówiłam...
-Powiedziałaś, że mnie kochasz i przez chwilę naprawdę uwierzyłem, że mam szansę wejść do Twojego serca, ale chyba wciąż jest ono zamknięte na kłódkę...
-Na kłodkę, do której Ty masz klucz. - kobieta trącnęła delikatnie projektanta w bok. Ten podniósł wzrok z lekkim niedowierzaniem.
-Czy to znaczy, że... - Nathalie pokiwała głową. - Ale dlaczego nie powiedziałaś nic wcześniej.
-Wiem, że nie odwzajemniasz moich uczuć. A teraz i tak nie mam już nic do stracenia, narobiłam sobie takiego obciachu, że już chyba gorzej być nie może... więc to wszystko bez znaczenia. Jestem świadoma, że Ty już nigdy nie spojrzysz na mnie tak samo jak dawnej.
-Masz rację. Nigdy już nie spojrzę na Ciebie tak samo jak dawnej. - to mówiąc wstał, wziął swoje miraculum i podszedł do pnia drzewa. A następnie wyrył na jego korze pewien napis.

"Nathalie i Gabriel na zawsze razem..."

A potem znów obok niej uklęknął i spytał:
-A teraz dasz mi się pocałować? - spytał wystawiając w jej kierunku dłoń. Kobieta natychmiast obiema dłońmi chwyciła za policzki i przybliżyła jego twarz do swojej. Ich usta dotknęły się wzajemnie i namiętnie całowali się dłuższą chwilę.
-A powiesz mi dlaczego w naszym koszu znalazłem butelki po alkoholu i to jeszcze takie nieotwarte z piciem wewnątrz? - spytał nagle mężczyzna.
-Nie zaprzątaj sobie tym swojej cudownej głowy, mój drogi. - odparła czochrając mu włosy.
Gabriel położył głowę swojej asystentki na własnych kolanach i zaczął ją subtelnie głaskać. Potem siedzieli przytuleni do siebie, aż do wschodu słońca. Ogromna czerwona gwiazda z każdą chwilą świeciła coraz jaśniej, aż w końcu słoneczne promienie pokryły swoim blaskiem wszystko co znajdowało się dookoła. Wzgórze, drzewo, kwiaty oraz ich sylwetki, a także wyryty w pniu rośliny napis.
-Jest idealnie. - stwierdził Gabriel.
-Jest perfekcyjnie. - dodała Nathalie. KONIEC

'SCENA PO NAPISACH'
-Nie no, Plagg! Tata nie odbiera ode mnie telefonu a jak próbuję dzwonić do Nathalie to mi wyskakuje, że jest problem z połączeniem! I co ja mam teraz zrobić! Gdzie oni się podziali! Przecież ja muszę zaraz wychodzić do szkoły, a Nathalie nie dała mi nawet planu dnia! - krzyczał zdenerwowany Adrien.
-Wyluzuj. Spójrz na to z innej strony. Wreszcie mamy spokój od Twojego irytującego ojca i jego niezdarnych prób wyznania swoich uczuć własnej asystentce.
-Plagg! Nie pomagasz.

-O rzesz! - krzyknął Gabriel.
-Co się stało?
-Mam dwanaście nieodebranych połączeń od Adriena...
-Czekaj, sprawdzę czy ja... widziałeś może mój telefon? - projektant nerwowo przełknął ślinę.
-Cóż ja... kopnąłem w stół i... szybka się zbiła... I on... przestał działać... Ale nie martw się! Kupię Ci nowy, jeszcze lepszy!
-A ten stary grat się zepsuł? Nic nie szkodzi. - asystentka machnęła ręką. - I tak już był stary. Poza tym po tym jak nim rzuciłam to już był nieco uszkodzony.
Nagle do projektanta znów zaczął wydzwaniać Adrien.
-Chyba powinniśmy wracać. - zdecydowała Nathalie.
-Masz rację. Ty zawsze masz rację. - jego telefon znów zawibrował - Wymyśl jakąś wymówkę! Co my mu powiemy?! Chyba straciliśmy poczucie czasu... - Nathalie zabrała mu z ręki telefon i szybko odebrała.
-Cześć Adrien, mówi Nathalie. Twój ojciec się przewrócił i musieliśmy spędzić noc w szpitalu. Ale już wracamy. Bądź gotowy jak  zwykle o w pół do ósmej przed wyjściem. Ochroniarz Cię zawiezie do szkoły, potem masz lekcję gry na fortepianie i zajęcia dodatkowe z szermierki. Do zobaczenia po szkole. Pa pa. - rzekła na jednym wdechu i podała Gabrielowi telefon. - I po sprawie.
-Jesteś niesamowita... - wyznał zafascynowany. Jednak nagle zachwiał się i spadł ze wzgórza.
-Gabriel! - krzyknęła przerażona kobieta i ruszyła za nim. - Gabryś piłeś coś może? - Zaśmiała się. - Poczekaj, pomogę Ci wstać. - powiedziała z uśmiechem wyciągając do niego dłoń. - Masz kilka siniaków, ale przynajmniej będzie realistyczniej, prawda? Nie martw się, ja też mam swoje nawet nie wiem z czego.

-No po tym jak weszłaś w ścianę i spadłaś ze schodów...
-Czekaj co? Kiedy?
-Nieważne... nie zawracaj sobie tym swojej główki, moja droga... - to mówiąc pocałował ją w czoło, a ona zawiesiła mu dłonie na szyi. I stali tak słuchając dźwięków poranka - śpiewu ptaków, bzyczenia pszczół i trzmieli oraz szumu trawy kołysanej przez wiatr... KONIEC

TYM RAZEM GABRIEL I NATHALIE KOPALI SOBIE W RÓŻNE RZECZY: W BIURKO, W SZAFKĘ NOCNĄ, ALE TAKŻE I W SAMEGO GABRIELA 🤣 OGÓLNIE TO CHCIAŁAM NADMIENIĆ, ŻE PO DODANIU SWOJEGO PIERWSZEGO ONESHOTA, DOSTAŁAM PROŚBY, BY NAPISAĆ COŚ PODOBNEGO I TAK POWSTAŁO TO OPOWIADANIE. PLUS W TEJ HISTORII DO JEDNEJ ZE SCENEK UŻYŁAM DOKŁADNIE TEGO SAMEGO MINI KOMIKSU Z FANDOMU CO W MOIM INNYM OPOWIADANIU. TAKŻE JEDEN KOMIKS PODSUNĄŁ MI POMYSŁ DO DWÓCH SYTUACJI 😅 I MUSZĘ SIĘ PRZYZNAĆ, ŻE MAM NIEZŁĄ BEKĘ Z TEGO OPOWADANIA, TAKI HUMORYSTYCZNY KLIMACIK, SZCZEGÓLNIE, JAK GABRIEL BYŁ W TAKIM SZOKU, ŻE ZAPOMNIAŁ PO CO PRZYSZEDŁ 🤣🤣🤣 I TO CHYBA TYLE WIADOMOŚCI. BUZIAKI ❤ ITILIANA

"O Jeden Za Dużo" (Miraculous Gabenath)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz