-Nic mi nie jest! - krzyknęła z dołu kobieta.
Mężczyzna głęboko westchnął, sam złapał się za głowę, po czym zszedł na dół sprawdzić czy nic jej się nie stało.
-Chyba dzisiaj nie mam co liczyć na spokojną noc. - pomyślał. - Potłukłaś się bardzo? - spytał pomagając jej się podnieść.
-A co Ty nagle taki miły jesteś? - spytała podejrzliwie kobieta. Gabriel puścił to pytanie mimo uszu, wziął kobietę na ręce i zaniósł z powrotem na górę. Położył ją na łóżku w nadziei, że może sen ją znuży, ale tak się nie stało.
-Gdzie masz okulary? - spytał, szukając ich na komodzie.
-A czy to teraz takie istotne? - projektant usłyszał jej głos, tuż za swoimi plecami. Odwrócił się gwałtownie a ona przycisnęła go do ściany, tak, że nie bardzo miał się gdzie ruszyć. Podniosła z podłogi swoje okulary i je założyła.
-Niech no ja Ci się lepiej przyjrzę... - stwierdziła i spojrzała głęboko w jego rozkojarzone i zdezorientowane oczy. - Wyluzuj, Gabryś... - rzekła spokojnie dotykając jego klatki piersiowej. - Wiem, że jesteś... na mnie zły... za moje zachowanie... ale Ty też dołożyłeś swoją cegiełkę... irytowałeś mnie dzisiaj cały dzień, wkurzasz mnie jak mało kto... ale wiesz co? I tak Cię kocham. Dałabym wszystko by móc Cię pocałować... - oczy projektanta rozszerzyły się w niemałym szoku, a zrobiły się jeszcze większe kiedy Nathalie zbliżyła swoje usta do jego i złożyła na nich namiętny pocałunek. Jej rozpalone usta dotknęły jego bladych, chłodnych ust, których nikt od dawna nie traktował w taki sposób, jak Nathalie tej nocy. Gabriel jakoś się nie opierał. Jemu też to się podobało. Po tym wszystkim ściągnął jej okulary, ona roztrzepała mu włosy i znów zaczęli się całować.
Kiedy skończyli Gabriel nadal nie miał się gdzie ruszyć, ponieważ asystentka zamknęła go w swoim uścisku. Uważnie mu się przypatrywała. Potem zaczęła się śmiać.
-Jesteś czerwony jak burak. - Gabriel poczerwieniał jeszcze bardziej.
-Tak. Bo myślę, że Emilie by się to nie spodobało.
Kiedy Nathalie usłyszała jej imię w napływie złości kopnęła w stolik nocny rozwalając wszystko to co się na nim znajdowało.
-Emilie to tylko marne wspomnienie...
-Nie mów tak o niej! - projektant zmarszczył brwi. Nie podobało mu się kiedy ktoś obrażał jego zmarłą żonę. Lecz gdyby padło na kogoś innego ta osoba z pewnością już by oberwała. Natomiast Nathalie miała taką jakby taryfę ulgową. Po pierwsze dlatego, że Gabriel widział w jakim ona była stanie. Rozumiał, że każdy może mieć gorszy dzień czy noc, był w stosunku do niej spokojny i wyrozumiały. Po drugie on do niej też coś czuł. Jeszcze sam nie wiedział co, ale podczas pierwszego pocałunku z Nathalie serce biło mu jak szalone z ekscytacji. Tak jakby od zawsze tego pragnął.
Gabriel pierwszy raz zobaczył ciemną stronę swojej asystentki i szczerze mówiąc - podobało mu się to.
Nagle Nathalie znów się rozpłakała.
-Dlaczego płaczesz?
-Bo na mnie krzyczysz...
-Ja tylko podniosłem głos. Po prostu nie lubię kiedy ktoś obraża Emilie. Nadal za nią tęsknię... - to mówiąc uklęknął przy niej i ją przytulił.
-Wiem... przepraszam... - odparła smutno oplatając swoje dłonie wokół jego szyi.
-A powiesz mi wreszcie co ja dzisiaj sknociłem?
-Bo mnie nie słuchasz, nie dasz sobie pomóc, nie poświęcasz synowi czasu...
-Wiem.
-Przepraszam.
-Ty mnie?
-Tak, bo ja też nie jestem idealna... - wybełkotała, szukając podparcia swojej głowy na jego ramionach.
-Uwielbiam Twoje niedoskonałości.
-Pokazać Ci coś? - spytała ożywiając się nieco.
-Co takiego?
-Zobaczysz. Chodź za mną. - to mówiąc ruszyła schodami w dół. Gabriel naprawdę liczył, że po tych wszystkich wrażeniach kobieta wreszcie zaśnie, a tu ani śladu zmęczenia. Może było ono widoczne, ale na pewno tego nie okazywała. W końcu miał jej pilnować, więc czym prędzej za nią ruszył. Poubierani w kurtki szli przed siebie uliczkami. Gabriel dał się prowadzić Nathalie, mając oczywiście na uwadze jej bezpieczeństwo. Po tym jak w domu spadła ze schodów i weszła w ścianę, musiał dokładać wszelkich starań, żeby ją ochronić. Z resztą widział jak szła. Chwiała się na lewo i prawo, więc, mężczyzna już parę razy proponował by wracali, lecz ona uparcie dążyła do celu. Kiedy i to nie wypaliło, postanowił wziąć ją pod ramię. Ona przytuliła głowę do jego ramienia. Czuła się szczęśliwa. Nagle idąc uliczką dostrzegli czyjąś sylwetkę.
-Ej, to mój były! Ten głupi kretyn! - krzyknęła i podeszła szybkim krokiem w jego stronę, wyrywając się z uścisku Gabriela. Potem zaczęła coś krzyczeć do tamtego a na koniec po prostu uderzyła go pięścią w twarz i wróciła.
-Możemy iść dalej. Więcej nas nie będzie nachodził ani wydzwaniał. Gabrielowi szczęka opadła.
-Ona sama świetnie sobie radzi. Nawet nie potrzebuje mojej pomocy. - pomyślał. Całą dalszą drogę zajęły mu rozważania na temat tego czego dokonała Nathalie. Nagle jego pajęczynę myśli przerwał mu głos kobiety.
-No, jesteśmy na miejscu. - rzekła.
CZYTASZ
"O Jeden Za Dużo" (Miraculous Gabenath)
Teen FictionOpowiadanie +16 Obecność Alkoholu Nathalie ma dość wszystkich ludzi dookoła i sięga po coś, co zmienia piątkowy wieczór. Sekrety, które na zawsze powinny pozostać tajemnicą wychodzą na jaw. A reakcja Gabriela na nie jest niespodziewana tak samo jak...