Rozdział V

75 8 2
                                    

Ich spojrzenia się spotkały. Gabriel patrzył na nią z mieszanymi uczuciami. Nathalie uniosła głowę i się za nią złapała.
-Przepraszam... - wyszeptała ze strachem w oczach. - Adrien, kiedy ja coś takiego mówiłam? - spytała zwracając się teraz do syna projektanta.
-No przecież wczoraj. Kiedy wróciłaś. Sam nie wiem skąd.
-A no tak... głupia kretynka... - powiedziała cicho, jednak nie na tyle cicho, bo reszta dokładnie to usłyszała. Gabriel przystanął na chwilę przy Nathalie zaciskając pięść na jej ramieniu.
-Adrien, jak się nazywa Twoja koleżanka? - spytał Gabriel lekko oziębłym głosem.
-Jestem... Marinette... - odpowiedziała nieco speszona dziewczyna.
-Dobrze. Miło mi Cię poznać. Macie ochotę na tosty?
-Oczywiście. - odparli zadowoleni i zajęli miejsca przy stole. Adrien uważnie obserwował zachowanie ojca w stosunku do Nathalie. Ten natomiast przekierował swoją dłoń na jej ucho i jednym gestem przybliżył jej głowę do swojej twarzy. Szepnął jej na ucho:
-Spokojnie. Nie gniewam się na Ciebie, kochana. - Nathalie czuła jak na jej policzkach pojawiają się rumieńce. Po jej ciele przeszedł dreszcz związany z tak bliskim kontaktem z Gabrielem. Potem mężczyzna zajął się smażeniem tostów, a Nathalie wciąż leżała głową na stole.
-Jest aż tak źle? - spytał nagle, wciąż krzątając się przy patelni. Asystentka mruknęła tylko niemrawo w odpowiedzi. - Kto chce pierwszy tosta?
-Daj dzieciom. Ja nie jestem aż taka głodna... - wybełkotała.
-Nathalie wszystko z Tobą dobrze? - spytał nagle Adrien.
-Tak. Nic mi nie jest... - odpowiedziała próbując grać żywszą i od razu się podnosząc. Gabriel okrążając stół i idąc w kierunku syna i jego koleżanki z tostami przejechał troskliwym gestem po głowie kobiety i zaczął narzucać im śniadanie na talerze.
-Nathalie po prostu trochę źle się czuje. Miała trudną noc i jest troszeczkę chora.
Kobieta westchnęła i schowała głowę między rękami. Znowu jęknęła żałośnie z bólu. Gabriel widząc jej samopoczucie stwierdził:
-Adrien, zjecie dzisiaj w jadalni. Nie musicie oglądać Nathalie w takim stanie.
-Nic mi nie jest... - wybełkotała. Jednak projektant posłał jej tylko groźne spojrzenie, więc od razu zamilkła.
-Dobrze, tato... - zgodził się Adrien i razem z Marinette opuścili pomieszczenie. Chłopak wychodząc starał się jeszcze jak najdłużej patrzeć na asystentkę. Bał się, że jego ojciec na nią nakrzyczy.
Kiedy tylko nastolatkowie zniknęli kobieta od razu zaczęła się tłumaczyć.
-Gabriel, przepraszam Cię... ja nic ze wczoraj nie pamiętam... wiem, zachowałam się jak idiotka, nie powinnam się zgadzać na coś czego wcześniej z Tobą nie ustaliłam... - mówiła prawie płaczliwym głosem. - Nie wiem nawet co ja wczoraj mówiłam i robiłam i możliwe, że... - tu nagle szef przerwał jej oschłym tonem.
-Wystarczy. - kobieta natychmiast zamilkła. Potem usiadł obok niej i postawił obok talerz z tostami. - To fakt. Zachowałaś się źle, ale Tobie rzadko zdarza się takie zachowanie, także zapomnijmy o tym. Jak mówiłem, nie gniewam się na Ciebie. - to mówiąc zdjął jej z czoła niesforne pasemko włosów. Wtedy zauważył siniaka na jej czole.
-Niezłą śliwkę sobie nabiłaś. - to mówiąc zaczął głaskać ją po włosach. - Masz gdzieś jeszcze jakieś siniaki, bardzo się wczoraj potłukłaś?
-Mam wszędzie siniaki... sama nawet nie wiem skąd... to było takie nieodpowiedzialne z mojej stronyyy... - asystentka znów złapała się za głowę.
-Każdy ma czasem chwilę słabości. Chcesz coś do picia? - spytał zmieniając temat.
-Co? Do picia? Nie będę nic więcej piła... nigdy więcej...
-A może sok?
-Tak... Może być... przepraszam... poniosło mnie... durna idiotka...
-Hej, przestań się tak nazywać. - podszedł do niej łapiąc ją za podbródek. - Jesteś niezwykle inteligentna i mądra. Nie chcę więcej słyszeć takich tekstów. - następnie odwrócił się do niej tyłem by nalać jej soku. - Ale wiesz co tak na przyszłość, jak już zamierzasz mnie kopnąć to musisz popracować nad celnością. - zażartował sobie, co u niego było niezwykle rzadkim zjawiskiem, ale kiedy się odwrócił krzesło, na którym siedziała a raczej leżała przed chwilą Nathalie było puste.
-Ehh... głupi... wypłoszyłeś ją... - rzekł z pogardą dla samego siebie uderzając się dłonią w czoło - To ja tu jestem głupi kretyn, a nie ona.

"O Jeden Za Dużo" (Miraculous Gabenath)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz