Rozdział 1

21 2 0
                                    

Destiny
23 września 2023

  Pierwszy dzień jesieni. Świetnie.
  Od początku dnia, dzień nie zapowiadał sie jakoś super. Miałam dzisiaj test z matematyki który chciałam zdać bo z ostatniego dostałam jedynkę.
  Podeszłam do mojej paczki przyjaciół którzy już na mnie czekali przy szafkach.
- Hej - powiedziałam do nich.
- Siemanko!! - odkrzyknęła do mnie Sara.
  Sara Hoover była młodszą siostrą Blake'a. Bardzo ją lubiłam. Miała niebieskie oczy oraz idealny nosek. Japierdole jak ja jej go zazdrościłam. Miała piękne blond włosy do ramion. Były strasznie zadbane. Kiedyś zapytałam jej co używa do włosów, a ona nie chciała mi powiedzieć. Nie ważne. Sara jest bardzo pogodną osobą. Wiem że mogę powiedzieć jej wszystko. Była ślicznie ubrana. Jak w sumie zawsze. Miała piękny biało czarny sweterek oraz zwykle cargo. Nosiła również okulary ale to chyba mało ważne.
- Hejka - odpowiedział mi łagodniejszym tonem Max. Czyli się coś stało bo zazwyczaj był głośny razem z Sarą.
  Max Stone był moim najlepszym przyjacielem. Miał również brązowe włosy ale za to takie zwykłe, jak u chłopaka. Były rozczochrane (kocham takie u chłopaków) i jego grzywka dosięgała mu aż do oczu. Miał piękne zielone oczy. Bardzo mu lśniły, a jakby było się blisko jego twarzy, tak że można by było go prawie pocałować, można by było zauważyć jak się mu lśnią. Miał przepiękny kolor oczy. Dokładnie taki jaki miała Lily. Był starszy ode mnie o rok. Był bardzo umięśniony jak na swój wiek i gdyby nie to że od jakiś pięciu lat mam chłopaka, to Max właśnie by nim teraz był. Był bardzo przystojny. Ubiór miał jak zawsze. Zwykłe dresy, jordany i bluze.
- Co się stało? - zapytałam chłopaka. On spojrzał na mnie przyglądając mi się po czym zaczął sie lekko śmiać i patrzeć na mnie jak na idiotke.
  Co kurwa? Ja się o niego martwię a ten się ze mnie śmieje i patrzy jak na idiotkę?
- Nic się nie dzieje, poprostu się stresuje do testu z matmy pipo - popatrzył mi teraz prosto w oczy zanim znowu się zaśmiał.
  Boże Stone ogarnij się zanim ci przypierdole.
- Aha okej rozumiem - odpowiedziałam. Miałam ochote Maxowi tak przypierdolić że by się nie pozbierał chłopak.
Właśnie teraz gdy Sara miała coś powiedzieć, zadzwonił dzwonek.
- Kurwa - powiedziałam szeptem. - Teraz ta pierdolona matma.
- TO JUŻ?! - krzyknął przerażony Max.
Czasami się cieszyłam że większość lekcji miałam z nim bo zazwyczaj to on był kujonem a ja tylko zżynałam od niego.
  Kurwa to się dziś przeliczyłaś debilko.
- Powodzenia wam życzę! Ja teraz mam historię więc spadam bo znowu nie chce mieć odpierdolu od tej dziwki. - krzyknęła Sara - Widzimy się na stołówce!
- Nic nie umiem. - powiedziałam zgodnie z prawdą do Maxa. Nie lubie kłamać a tym bardziej po incydencie z 4 lat temu.
Cholernie tęskniłam za Lily. Pamiętam że gdy wróciłam wtedy do domu i powiedziałam o tym rodzicom oni o mało co mnie nie zabili. Japierdole jak ja pamiętam do teraz ich krzyki i tłuczące się talerze. Jak ojciec wyjął nóż i nawet mi nim groził. Na szczęście miałam już dziewiętnaście lat i jak skończe liceum mogę się w końcu wyprowadzić.
  Dzięki kurwa Bogu.
- Halo Des? - usłyszałam głos Maxa. Kompletnie o nim zapomniałam przez te myśli o Lily. Za bardzo mnie zżerały.
- Tak, tak już jestem. - powiedziałam.
Zaczęłam iść z Maxem do sali od matematyki. Co prawda spóźniliśmy się już jakieś 5 minut przez moje iście i myśli ale co tam. Jebać to.
- O cóż to za spóźnialscy - powiedział profesor. Popierdoli popierdoli i da nam to pisać. W końcu po paru minutach (jakiś 2-3) jego pierdolenia pozwolił nam pisać.
  Tak mocno myślałam o Lily że nie napisałam na tym sprawdzianie nic. Kompletnie nic. Zero. Nawet się kurwa nie podpisałam.
  Mistrzyni testów z matematyki nawet się kurwa nie podpisała. Hit tego roku.
  W końcu skończył się czas na pisanie tego gówna. Wyszliśmy z Maxem z klasy i poszliśmy z stołówkę.
Na stołówce na naszej ławce siedział Blake, Sara i Ashley. Cała paczka była w komplecie. W końcu.
  Dałam Blake'owi całusa w usta, a następnie się do niego przytuliłam. On obiął Mnie jednym ramieniem po czym musnął moje czoło swoimi ustami zostawiając na nich mały pocałunek.
  Słodkie.
- Wiecie co. - zaczęłam - Ostatnio znowu zaczęłam myśleć o incydencie co stało się 4 lata temu. Za niedługo Lily nie będzie z nami 4 lata i 30 września będzie miała 12 urodziny. Może nie uda znaleść nam się jej do 9 października albo do 30 września ale do jakiegoś czasu nam sie uda. - zatrzymałam się na chwilę aby zaczerpnąć powietrza do ust również w tym samym czasie spoglądając na resztę. Wydawali się być tym zainteresowani. - Co wy na to by zacząć robić śledztwo? Chce aby osoba która zrobiła to mojej biednej Lily ucierpniała w piekle. Kto robi to ze mną?
  Spojrzałam znowu na wszystkich którzy się najwidoczniej zastanawiali.
  Kurwa nie chcę robić tego sama.
- Zrobimy to z tobą - powiedzieli wszyscy na raz.
  Chyba nigdy jeszcze nie byłam tak podekscytowana jak wtedy. Chcieli ze mną odnaleść Lily. Moją malutką siostrzyczkę. Moją Lilusie.
  Nie mogłam się już doczekać tego jak będziemy analizować ślady wszystkiego co wiemy.
  Nie wiedziałam jeszcze wtedy że będzie to w chuj trudne i że osoba która porwała moją siostre oraz ją zamordowała zacznie porywać również innych moich bliskich.

Mam nadzieje że spodobał wam sie ten rozdział bo strasznie sie staralam!<3
Dziekuje kazdemu kto to czyta i twierdzi juz po prologu i pierwszym rozdziale ze to moze byc cos. Czekajcie na wiecej rozdzialow ktore beda pojawialy sie dosc szybko, jakos co 2 dni czy cos w tym stylu. Wybaczcie jakies bledy albo powtorki ale dopiero zaczynam przygode z pisaniem ksiazek!! Milego czytania dalszych rozdzialow!<3

This tragic autumn Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz