Rozdział 3

10 1 0
                                    

Destiny

  Weszłam spokojnie do kawiarni z książką i portfelem w ręku. Telefon miałam w kieszeni. Poszłam zamówić herbatę malinową, była moją ulubioną. Do tego zamówiłam croassanta.
  Poszłam usiąść do stolika czekając przy tym na moje zamówienie gdy moje oczy padły na nią.
  Moja dawna miłość. Rose Borington. Była blondynką. Miała śliczne proste włosy i bardzo zadbane. Zawsze miała piękny makijaż i nigdy nie używała doczepów na rzęsy. Miała piękne duże niebieskie oczy które odrazu powędrowały na mnie. Ubrała dzisiaj czarną krótką spódniczkę oraz niebieski sweterek pod którym miała biały top, miała podkolanówki białego koloru i zwykłe czarne conversy. Takie jak moje.
  Gdy mnie zobaczyła odrazu prychnęła i ruszyła w moją strone. Nienawidziłam jej bardzo mocno. Zawsze gdy mnie widziała podchodziła do mnie i zaczęła obrażać mnie o to jak wyglądam bądź to że lubie czytać.
- Kogo to moje oczy widzą? - powiedziała to najwidoczniej z największym rozbawieniem. - Nasza biseksualna koleżanka pokazała się na oczy. Znajomych nie masz że chodzisz sama do kawiarni czytać? A może chcesz w końcu zmądrzeć i nauczyć się czegoś pożytecznego w tych jebanych książkach? Hm? Świnio powiesz nam? - mówiła ze śmiechem. Miałam ochotę płakać i napisać wszystko Blake'owi, Sarze albo Max'owi. Nie mogłam im powiedzieć o tym ponieważ Blake lubi Rose a Sarze się ona podoba. Max'owi bym powiedziała gdyby nie to że pewnie jest zajęty i wyszedł gdzieś z jakimiś chłopakami. Miałam ochote płakać jak nikt inny.
- Znudzi Ci się kiedyś obrażanie mnie czy nie za bardzo? - mruknęłam łamiącym się głosem. Nienawidziłam i odrazu zaczynałam ryczeć gdy ktoś obrażał mnie po wadze. - Mam jebane 19 lat i jak na swój wiek mam już niedowagę przez ciebie! Nie moge uwierzyć że kiedyś w ogóle cię kochałam. Chciałam przyjść tutaj tylko w spokoju posiedzieć i poczytać ale jak widać nie mogę. Dzięki za spieprzenie humoru Borington. - prawie krzyknęłam po czym wstałam i wyszłam. Wydawało mi się że albo jest jej szkoda już mnie albo się śmiała. Nie zdziwiła bym się jeśli by było te drugie.
  Wyjęłam z kieszeni bluzy słuchawki i włączyłam na spotify "Do i wanna know?". Ta piosenka naprawdę mnie uspokajała gdy miałam płakać. Nie odeszłam daleko a usłyszałam jakiś bieg. Odwróciłam się a tu kto inny jak ona.
  Japierdole daj mi już spokój, 6 lat temu odtrąciłaś moje uczucia i od tamtego dnia nie dajesz mi spokoju. Ugh.
- Des ja przepraszam. Źle powiedziałam i żałuje że wyzywałam Cię po wadze. Ja.. - przerwała na chwilę. - Ja nie wiedziałam że to przeze mnie tyle schudłaś. Przepraszam. - powiedziała chyba z żalem ale nie wiem. Po tamtej akcji od 6 lat nie przyjaźniłam się z nią i nie chciałam. Podeszła do mnie jakby chciała mnie przytulić. Myślałam że serio chce to zrobić więc wystawiłam ręce aby również ją przytulić. Ona za to oblała mnie moją gorącą herbatą i obrzuciła mnie croussantem.
- Ty naprawdę myślałaś że przytulę i przeproszę na poważnie kogoś takiego jak ty? - mówiła z rozbawieniem. - Jesteś taką idiotką że się nabrałaś. Gdybyś widziała swoją minę teraz to byś też siedziała i ryczała ze śmiechu. Wypierdalaj stąd. Nikt Cię nie chce a Blake Cię zdradza od dwóch lat. Powodzenia dalej w życiu gdzie nikt cię nie kocha. Dobrze że siostra Ci zaginęła i umarła. Gdybym była twoją siostrą sama bym już się dawno zabiła. Ciao pizdo.
  Stałam tam i płakałam. Nie wiedziałam co zrobić. Powiedziała że Blake zdradza mnie od dwóch lat a ja od pięciu lat jestem z nim razem. Co jak mówi prawdę? A jeśli tak to z kim? Jaka ja jestem naiwna. Nie no ona musi kłamać. To nie może być prawda.
  Stałam tam jeszcze zapłakana z dziesięć minut po czym postanowiłam wziąść w herbacie książkę oraz portfel. Zaczęłam odrazu iść w strone domu Ashley bo przecież ona również nienawidzi Rose tak samo jak ja.
  Moim szczęściem było to kiedy byłam jakiś kilometr od domu gdy zaczęło padać.
  Wymyśliło Ci się Des że chcesz do Ashley.
  Postanowiłam że zawrócę bo byłam cała mokra. Szłam płacząc gdy teraz w moich słuchawkach leciało " Shake That Shit! ". Ta piosenka była mega spoko ale naprawdę wolałam bardziej " Do I Wanna Know? " od Arctic Monkeys. Byłam już jakieś 15 minut od domu gdy dostałam wiadomość. Odrazu wyjęłam Iphona z kieszeni bluzy i zobaczyłam że dostałam wiadomość.
 
  Nie znany numer: Poczekaj trochę a skończysz jak twoja siostra. Dzisiaj moja zabawa się zaczyna więc czekaj aż nadejdzie na ciebie myszko.

  Odrazu zablokowałam ten numer i zaczęłam biec. Naprawdę się wystraszyłam bo to ta sama osoba co porwała oraz zamordowała moją siostrę.
  Byłam już cholernie blisko domu gdy potknęłam się i moje wszystkie rzeczy wypadły. Czułam że ta osoba aktualnir poluje na mnie i jest gdzieś za mną więc wzięłam wszystko. Oprócz słuchawek. Nie mogłam ich znaleść. Trudno, najwyżej kupie nowe, nie będe ryzykowała śmierci. Weszłam do klatki bo była otwarta i odrazu ją zamknęłam. Pobiegłam do mnie do mieszkania gdzie co prawda byli rodzice ale nie interesowało mnie już to. Byłam bezpieczna. Tutaj nic nie mogło mi się stać. Może Archer i Elizabeth Corrington mnie nienawidzili, ale wiem że nie pozwolili by ktoś mnie skrzywdził. Mimo że wyrządzili mi piekło po zaginięciu Lily to dalej ich kochałam. Poza przyjaciółmi oprócz nich nie miałam nikogo.
  Czy ja dziś mogłam umrzeć?

This tragic autumn Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz