Przyjaciele? Bracia?

1.5K 82 48
                                    

- Kurwa!

- Satoru, nie złość się tak.

- Kurwa! Kurwa!

- Satoru... Bo wyjdą ci zmarszczki.

Nie było dnia bez aksamitnego głosu rozsądku, który tak szybko potrafił go uspokoić. Gojo czasem odnosił wrażenie, że jego najlepszy przyjaciel w pewien sposób go... Wychowuje. Potrafił zapanować nad każdą sytuacją i był zaradny na wszystko. Może przez to, że wychowywał się w domu dziecka i na wszystko musiał zapracować sam. Był dojrzały i doskonale kontrolował siebie i wybuchy złości Satoru. Nie tylko jego głos, ale też gesty potrafiły szybko uspokoić przyjaciela.

- Zajmę się tym, Satoru. - powiedział z dziwną czułością w głosie, biorąc od przyjaciela piłkę do koszykówki i małą pompkę z długą szpilkowatą końcówką.

Gojo czując dotyk opuszków przyjaciela uspokoił się momentalnie, jakby zabrał od niego wszystkie negatywne emocje. Zaraz na jego ustach pojawił się uśmiech, a na oczy znów założył ciemne okulary.

- Dzięki, Suguru. - powiedział krótko i usiadł na ławce przed przyjacielem, który rozłożył się na podłodze i celował pompką w małą szparkę na piłce.

- Wiem, że masz wrażliwe oczy kiedy świeci słońce. W dodatku naprawdę ledwo widać tę dziurkę. - uśmiechnął się i zaczął napełniać piłkę powietrzem.

- Nie wiem co za idiota projektował te piłki, że nie przemyślał tak ważnej rzeczy.

- Pewnie nigdy się tego nie dowiemy. - rzucił piłkę przyjacielowi i podniósł się z podłogi. Poprawił włosy związane w luźnego koka i spojrzał na grupkę dziewczyn stojących przy wejściu na salę gimnastyczną. Patrzyły na Gojo i przepychały się między sobą. Zapewne któraś z nich chciała podejść i poprosić o jego Facebooka. - Twoje fanki przyszły. - dodał po chwili znów patrząc na siwowłosego.

Gojo spojrzał za siebie i uśmiechnął się lekko machając grupce dziewczyn. Wywołał zadowolony pisk u płci pięknej, ale przez przeszklone drzwi był ledwo słyszalny. Geto tylko wywrócił oczami i znów zabrał piłkę przyjacielowi, chcąc zwrócić na siebie jego uwagę. Rzucił do kosza i trafił za trzy punkty.

- To co gramy? - Gojo podniósł się i podszedł do Suguru. - Na połowie boiska, strefa, do dwunastu punktów. Przegrany wykonuje zadanie od wygranego.

- Każdą prośbę? Bez wyjątków? - dopytał, kozłując piłkę i spojrzał prosto w oczy przyjaciela.

- Bez żadnych wyjątków. - stanął bardzo blisko Geto. - I bez wymówek.

- Stoi. - odpowiedział pewny siebie. - Każdy ruch dozwolony?

- Każdy. - kiwnął głową.

- To idź na obronę. - położył dłoń na jego klatce piersiowej i odepchnął go lekko do tyłu. - Atakuję pierwszy.

Geto wyszedł za linię połowy i zaraz wrócił, rozpoczynając ich małe starcie. Widząc, że Gojo przyjął niską pozycję, Suguru bez zastanowienia rzucił bezbłędnie do kosza, zdobywając trzy punkty. Satoru znieruchomiał na chwilę i zaraz po tym zaśmiał się pod nosem.

- Nie mówiłeś, że nie mogę wykorzystywać twoich słabości. - wypiął mu język, będąc bardzo zadowolonym ze swojego zagrania. Spojrzał na niego figlarnie i zaraz po tym zajął miejsce w obronie.

- I tak z tobą wygram. Nie mam wielu 'słabości'. - zdjął okulary, stając na pozycji atakującego i rzucił je na ziemię, gdzieś za siebie.

- To się okaże.

Satoru zaczął kozłować piłkę. Posłał przyjacielowi łobuzerski uśmiech i ruszył biegiem w stronę kosza. Jego halówki zapiszczały i... Wpadł na Getou. Oboje wylądowali na zimnej podłodze. Do uszu białowłosego dotarł chichot. Uniósł głowę i spojrzał na przyjaciela, który śmiał się, leżąc pod nim.

Lollies, Voddie, Vibe and Sex || SatosuguOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz