❝𝐒𝐭𝐚𝐣𝐞𝐬𝐳 𝐬𝐢ę 𝐜𝐳ęś𝐜𝐢ą 𝐫𝐨𝐝𝐳𝐢𝐧𝐲❞

325 9 3
                                    

Poznajesz jego rodzinę

𝐙𝐨ś𝐤𝐚

Chłopak obdarzył cię dużym zaufaniem,z tego zabrał cię do siebie byś poznała jego rodzinę,ubrałaś beżową sukienkę,sweterek,włosy spiełaś schludnie,na ramieniu miałaś zarzuconą torebeczkę,zapukałaś do drzwi Rodziny Zawadzkich,otworzył ci je Tadeusz :
-Serwus,Tadek-na przywitanie pocałowałaś go w policzek,uśmiechnął się,pomógł zdjąć ci sweterek,po chwili zawiesił go na stojaku,oboje ruszyliście w głąb korytarza.
-Witam Pana,cześć Hanka-uścisnęłaś dłoń starszego mężczyzny.
-Witam Józef,Haniu przyniesiesz poczęstunek,przecież bez niego się nie obejdzie-blondynka poszła do kuchni,wracając z ciasteczkami i herbatą,poczęstowałaś się wypiekiem.
-Moja mama też lubiła piec...-wgryzłaś się,to było bardzo dobre.
-Przepyszne,kto zaszczycił mnie tymi umiejętnościami?-wszyscy spojrzeli na blondyna.
-Świetnie pieczesz Tadek-uśmiechnęłaś się.
-Mogę zapytać,jak poznałaś się z moim synem-był bardzo zainteresowany.
-Pracowałam w bibliotece,tej w której trzymają zakazane książki,zbudowana została jeszcze z za czasów rozbiorów,miała przykrywkę mieszkania,często była zamknięta,w nocy otwierano ją-starszy mężczyzna pokiwał głową.
-Ryzykujesz życiem,panienko,w konspiracji również jesteś?-spojrzałaś na swojego ukochanego.
-Jeszcze nie, chciałabym ale nie wiem czy Tadeusz się zgodzi-posmutniałaś.
-Konspiracja,to jest duże ryzyko, zostawiasz swoje życie na rzecz niej-najwidoczniej Pan Józef,był typem myśliciela.
-Ciekawe jak wytłumaczę się z tego że nie pracuje już w bibliotece,właściciele są skąpi-twój wzrok powędrował na drzwi,ktoś zapukał.
-Pójdę otworzyć-młody chłopak,ruszył na korytarz,nerwy zjadały was wszystkich,a jeśli to niemcy,przecież zabiorą nas wszystkich,na szczęście niebiesko oki,rzucił do siostry.
-Hanka twój chłopak!-dziewczyna popędziła,przytulając młodego i atrakcyjnego mężczyznę.
-Zostaje na noc u Radosława,nie bójcie się-zniknęła za progiem drzwi, gdy Tadeusz wrócił,wy dokończyliście rozmowę.

𝐑𝐮𝐝𝐲

Wracałaś właśnie do domu,miałaś za zadanie odebrać broń i przynieść ją Orszy.Chłodny wiatr uderzał w twoją zestresowaną twarz,na twoich rękach pozostał "brud" z trzymanej poprzednio broni,bałaś się czy nie zachowujesz się zbyt podejrzanie dla niemców.Twoim oczom zauważyłaś trójkę ludzi,starszego mężczyznę,piękną kobietę i piegusa,w ostatnim rozpoznałaś twojego ukochanego,podeszłaś do nich :
-Serwus Janeczku!-rzuciłaś mu się na szyje,całując namiętnie całą jego twarz.
-Musiałaś akurat przy rodzicach?-zaśmiałaś się,na jego twarzy pojawił się rumieniec.
-Witam jestem [T.I], dziewczyna Janka -podałaś dłoń jego rodzicielą,bez wachania ją przyjęli.
-Synu,myślałam że dalej jesteś z Monią-twoje serce zakuło.
-Nie, jestem i nie będę,tato-przewrócił oczami piegus.
-Przepraszam że tak wyszło-rzuciłaś,wszyscy popatrzyli na ciebie.
-Ależ panienko nie musisz przepraszać-powiedziała z troską kobieta,uśmiechnęłaś się.
-Ja już muszę iść zaraz godzina policyjna,a ja mam trochę daleką drogę-spojrzałaś na zegarek.
-Mamo, pójdę z [T.I],zostanę u niej na noc,nie martw się-złapał twoją dłoń,ty na dowodzenia pomachałaś jego rodzicom.
-Janek,kim jest ta Monia?-spojrzałaś z przykrością na rudego.
-To moja była, stwierdziliśmy że lepiej jak zostaniemy przyjaciółmi-mówiąc to nawet na ciebie nie spojrzał.
-Powiedzmy że ci wierzę-byłaś specyficznie nastawiona do tej dziewczyny.

◾𝐀𝐥𝐞𝐤

Razem z twoimi ukochanym wyszliście pojeździć na rowerze,on usiadł na siodełku a ty na bagażniku.Chłopak skręcił w prawo,powodując że oboje się wywróciliście,ty zdarłaś sobie mocno kolano,leciała z niego krew,chłopak szybko się przejął :
-Nic ci nie jest [T.I]?!-podniegł do ciebie.
-Mówiłam byś uważał!-próbowałaś wstać,marnie.
-Musimy,jeszcze trochę przejechać-pomógł ci wstać,po chwili posadził cię na bagażniku.
-Trzymaj się mocno-oplatłaś ręce wokół jego talii, ruszyliście.
Od razu kiedy się zjawiliście przed drzwiami zjawiła się rodzicielka wysokiego.
-Dzień dobry,Alek to twoja dziewczyna?-rzekła.
-Tak mamusiu,mogłaby moja jej pomóc,wywróciła się na rowerze i mocno zdarła sobie kolano,zaprowadził cię do kuchni,sadząc na taborecie,starsza kobieta znalazła się przy tobie natychmiastowo z apteczką.
-Może trochę zaszczypać-syknęłaś z bólu,ale po chwili twoje kolano było zabandażowane.
-Dziękuje bardzo pani-schowała apteczkę na miejsce.
-Herbatki,chleba,jabłek?-nie chciałaś rezygnować,więc pokiwałaś głową,a kobieta zaczęła przygotowywać ,,poczęstunek".
Po zjedzeniu,chwilę porozmawialiście,a blondyn odprowadził cię do domu.

𝐀𝐧𝐨𝐝𝐚

Chłopak na ostatnim spotkaniu rzucił krótkie byś ubrała się elegancko,ponieważ zabiera cię na kolacje do swojej rodziny.Ubrałaś czarna sukienkę która odznacza twoją piękną figurę,na szyję założyłaś perłowy naszyjnik,a na schludnie spięte włosy czarny kapelusik,na nogach miałaś czarne pantofelki.Pod twoim domem czekał już twój chłopak,zamknęłaś drzwi,po czym ruszyłaś w jego stronę,złapałaś go pod ramię,ubrany był on w czarny garnitur :
-Pięknie dziś wyglądasz-pocałował cię w usta.
-Myślałam że zawsze tak dla ciebie wyglądam-zaśmialiście się,reszte drogi odbyliście w ciszy.
Blondyn otworzył drzwi i przepuścił cię w nich jak dżentelmen,oboje ruszyliście już do salonu.
-To ty musisz być [T.I],Janek taki ostatnio rozkojarzony jest,taki uśmiechnięty ale tak inaczej niż zwykle,myślałam że jest coś na rzeczy,udało mi się usłyszeć twoje imię-na te słowa szeroko się uśmiechnęłaś.
-Tak to jestem ja,pewnie pani mówił-odsunął dla ciebie krzesło byś mogła usiąść.
-Ja przyniosę kolację-zniknęła za progiem drzwi.
-Witam jestem Kazimierz, ojciec Janka i Zygmunta, przyjemność panienkę poznać-uścisnęłaś jego dłoń.
-Janek,ma brata tego nie wiedziałam,nie chwalił się-zachichotałaś,do pokoju wróciła rodzicielka Janka,podając na talerz ziemniaki.
-Miałabyś przeciwko wypić trochę wina-starsza wyjęła z szafki czerwone wino.
-Nie-kobieta polała tobie i Jankowi wino,a sobie i mężowi herbaty,usiadła do stołu.
-Tak więc,jak każda matka,muszę o to zapytać,kiedy będą dzieci,nie mogę się wnuków doczekać-wystrzeszczyłaś oczy,po chwili spojrzałaś na Janka,który również był w wyraźnym szoku.
-Jest jeszcze czas-zachichotałaś,popijając wino.
-20 lat to odpowiedni wiek-uśmiechnęła się.
-W takim razie smacznego już-wszyscy zaczęliście jeść.Po obiedzie,jeszcze rozmawialiście o waszej przyszłości,ślubie,jak się z Jankiem poznaliście itd.

𝐌𝐨𝐫𝐫𝐨

Razem z blondynem,wyjechaliście do jego rodziny,u której spędzaliście czas nad wodą.Kiedy zjawiliście się na miejscu od razu przybiegły do ciebie jego młodsze kuzynostwo :
-[T.I],tak tęskniliśmy!-mocno przytulały twoje biodra,nogi.
-Nie widzieliśmy się tylko dwa tygodnie,to nie tak dużo-zachichotałaś,zaraz obok ciebie pojawiła się ciocia i matka twojego ukochanego.
-Nie mieliśmy okazji się bliżej poznać-rzuciła rodzicielka.
-Jadwiga,miło poznać taką uroczą panienkę,na pewno będziesz cudowną matką dla moich przyszłych wnuków-oboje z Andrzejem zarumieniliście się.
-Oj mamo, jest jeszcze czas-ta przewróciła tylko oczami.
-Zmieni się to wam-uśmiechnęła się.Po jakimś czasie Jędrek bawił się z rodziną a ty rozmawiałaś z ciocią i jego matką.
-Jak poznałaś mojego syna?-zapytała,matki zawsze takie dociekliwe.
-Azor,jego pies na mnie wpadł,kiedy korzystałam z ładnej pogody-uśmiechnęłaś się.
-To ciekawe-zaśmiał się szatynka.
-Na drugim spotkaniu,kupił mi kwiatka,mimo że pracuje w kwiaciarni,to dopiero ciekawe,uroczego pani mężczyznę wychowała-kobieta uśmiechnęła się.
-To prawda-obydwie popatrzyliście na wysokiego blondyna.

Wieczorem usiadłaś z Andrzejem przy brzegu jeziora,przytulona byłaś do jego ramienia,patrzyliście w wodę,na której tafli odbijał się blask księżyca,pocałowałaś go w szyje,przy okazji masując jego klatkę piersiową.
-Może to już czas?-szepnęłaś do jego ucha,złapałaś do za ręcę prowdząc w głąb wody

!!Resztę można przeczytać w rozdziale Intymność to zaufanie!!

𝐊𝐫𝐳𝐲ś

Wy już się znałyście,zdarzyło wam się na ulicy spotkać,u Krzysia również bywałaś.Raz nawet pomogłaś jej w kuchni

═════════

𝑷𝒓𝒆𝒇𝒆𝒓𝒆𝒏𝒄𝒋𝒆 •• 𝑲𝒂𝒎𝒊𝒆𝒏𝒊𝒆 𝒏𝒂 𝒔𝒛𝒂𝒏𝒊𝒆𝒄Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz