❝𝐖𝐚𝐬𝐳𝐞 𝐮𝐬𝐭𝐚 𝐩𝐨𝐧𝐨𝐰𝐧𝐢𝐞 𝐳𝐚𝐦ó𝐰𝐢ł𝐲❞

457 11 1
                                    

Wasze ponowne spotkanie

◾𝐙𝐨ś𝐤𝐚

Spacerując po parku,do którego przychodziłaś by otrzeźwić swój umysł od biblioteki do której przychodzili irytujący klienci.Usiadłaś na jednej z ławek,nie patrząc czy jest zajęta :
-[T.I]?-odezwał się "sąsiad",podniosłaś głowę i zauważyłaś blondyna o jakże urokliwej urodzie.
-Tadeusz? Nie wiedziałam że cię tu spotkam,co czytasz?-przybliżyłaś się e jego stronę.
-Testament Mój...-ponownie popatrzył w twoją stronę.
-Juliusz Słowacki-powiedzieliście w tym samym czasie,po czym zaśmialiście się oboje.
-Mogłabym dołączyć?-chłopak wzruszył tylko ramionami.Przesunęłaś się bliżej niego aż spotkaliście się swoimi ramionami,spędziliście dobre dwie godziny czytając zbiór kartkek.

◾𝐑𝐮𝐝𝐲

Zjawiłaś się jako ostatnia na spotkaniu by omówić jedną z akcji,kiedy złapałaś klamkę i popchnęłaś drzwi, wszyscy spojrzeli w twoją stronę :
-Dziękuje za cierpliwość-weszłaś pewnym krokiem w głąb zebranych,starałaś się unikać gniewnego wzroku Zośki.Rozglądając się za jednym wolnym miejscem,zauważyłaś tylko jedne, obok chłopaka o imieniu Janek,którego cztery dni temu kopnęłaś w nogę.Nie miałaś wyboru musiałaś tam usiąść
-A wie pani że spóźniać się nie można?-szepnął ci do ucha.
-A wie panie Janku,że nie zawraca się głowy innym ludziom?-powiedziałaś w jego stronę,co spowodowało ciszę między wami.
-Ile mam to mówić..[T.I], słuchaj to co się do ciebie mówi,bo znów twoja akcja skończy się tak jak poprzednio-rzekł już podirytowany chłopak o kobiecej urodzie.
-Dobra...-spuściłaś głowę w dół, wsłuchując się w słowa chłopaka.
-A nie mówiłem [T.I]?-rzekł piegus.

◾𝐀𝐥𝐞𝐤

Trwała zbiórka harcerska,miejscem jej był dom rodziny Zawadzkich,siedząc w pokoju i pełniąc swoje obowiązki,ktoś zapukał do drzwi :
-Oh..nie chcę wam przeszkadzać,ale mam sprawę do [T.I]-z za drzwi wychylił się wysoki blondyn.
-Mogę iść?-popatrzyłaś w stronę Anki,ta kiwnęła głową na zgodę,wstałaś i poszłaś razem z chłopakiem.
-W tą zimę zdjąłem tabliczkę niemiecką z pomnika Kopernika,zapomniałem że schowałem w kurtce śrubę,a jak ją znalazłem,to pomyślałem sobie,że ci ją wręcze na początek naszej przyjaźni-popatrzyłaś na jego dłoń na której znajdował się omawiany przedmiot,przyjęłaś.
-To miłe z twojej strony,dziękuje-uśmiechnęłaś się poczym wróciłaś do pokoju dziewczyny.

◾𝐀𝐧𝐨𝐝𝐚

[I.T.U] - imię twojego ukochanego

Po trzech dniach,przybyłaś pod blok,do którego uczęszczałaś na lekcje tańca u Janka,wzięłaś do dłoni mały kamyczek i rzuciłaś go na pierwszse piętro,w którym powinnienem przebywać chłopak,po chwili ujrzałaś go w oknie,z delikatnie podirytowana miną.Nie musiałaś czekać długo,blondyn szybko zjawił się na dole :
-Cześć [T.I],prowadź do tego sklepu-złapałaś go pod ramię i oboje ruszyliście w miasto,staraliście nie zwracać na siebie uwagi,trwa wojna.ldąc napotkaliście łapankę, niestety niemcy was zauważyli i musieliście uciekać,gorzej ponieważ rodzieliliście się.Schowałaś się w pobliskiej klatce schodowej,udało ci się! Szkopy powiedziały coś po swojemu i ruszyli z powrotem w stronę z której właśnie uciekałaś.Wyszłaś z klatki udając się do miejsca z którego zaczęliście biec.Miałaś szczęście poraz drugi,za ścianą ukrywał się Janek, podbiegłaś do niego, skrótami udaliście do sklepu z sukniami.Po kilku minutowym spacerze,zauważyłaś piękne suknie, stające za szybą,cała w skowronkach, pociągnęłaś blondyna z sobą.Po wejściu do lokalu przywitała cię uprzejma starsza pani.Kilka minut zajeło oglądanie sukienek i wybranie takich pięciu, ruszyłaś do zaplecza by ubrać się w te przepiękne suknie, wyszłaś i pokazałaś się wysokiemu.
-Wyglądasz prześlicznie-rzekł,nie mogąc oderwać od ciebie wzroku.
-Za niedługo wesele? Przywlekła pani swojego narzeczonego? Przecież pani sukienka to też ma być niespodzianka!-kiwnęła palcem.
-Heh,to nie jest mój narzeczony,to mój nauczyciel tańca,chciałam by pomógł mi przy wyborze sukienki-powiedziałaś,patrząc w jego stronę,na twoich policzkach pojawiły się rumieńcę.
-Cóż za zaskoczenie!-zaśmiała się kobieta,a ty ruszyłaś,przymierzać resztę sukienek,z za drzwi usłyszałaś rozmowę kobiety z Jankiem.
-Podoba ci się? Mnie pan nie oszuka,widać to po panu-zaśmiala się jeszcze raz.
-Raczej tak....piękna i uprzejma,lecz wychodzi ona za mąż,za niedługo, nie mam u niej szans.-powiedział a do ciebie przybyła fala smutku, zrobiło ci się go żal,też lubiłaś Janka lecz pod innym kątem,a on ciebie.Wyszłaś z zaplecza,pokazując się w całej okazałości.
-Pięknie wyglądasz,gdybym był twoim mężem,chciałbym byś nosiła ją codziennie -zachichotałaś,ruszyłaś z powotem na zaplecze przymierzając kolejną sukienkę,a zaraz pokazałaś się blondynowi.
-Wyglądasz pięknie-jego wzrok, wędrował po całym twoim ciele.
Po poglądaniu jeszcze kilku sukienke,zdecydowaliście kupić tą drugą,pożegnaliście pracownicę i wyszliście z sklepu.
-Janek, mogę o coś zapytać?-chłopak spojrzał na ciebie.
-słyszałam o twojej rozmowie z tą kobietą...czy to prawda,że ci się podobam?-Janka zamurowało.
-eh..nie będę kłamać,tak to prawda-złapałaś go za dłoń.
-Janek,wiesz że wychodzę za mąż,jestem w tym mężczyźnie zauroczona,przykro mi-przytuliłaś go, ruszyliście ku twojemu domu.

Nastał lipiec,dzisiaj twój wielki dzień,od południa,krzątały się przy tobie kuzynki i twoja mama, wszystkie chciały byś wyglądała jak "bogini".Po kilku godzinach w męczarniach,przybyłaś pod kościół.Organy grały, wszyscy goście patrzyli jak wchodziłaś do kościoła i szłaś w stronę ołtarza,a obok niego stał twój narzeczony,który dzisiejszego dnia ma stać się twoim mężem,organy przestały grać gdy stałaś twarzą twarz z ukochanym,nastała cisza,ksiądz przemówił :
-Powtarzaj za mną-rzekł w stronę mężczyzny.
-Ja [I.T.U],przyrzekam na śmierć i życie,mimo goryczy czy słodyczy,kochać cię do końca mojego życia-kwestia została powtórzona,nastał czas na ciebie.
Zanim ksiądz przemówił ponownie,ty popędziłaś w stronę drzwi, otworzyłaś je,za tobą biegli goście i twój ukochany,szybko wsiadłaś do pojazdu.
-Do Warszawy,teraz!-szofer ruszył ku twojemu punktowi, otworzyłaś okno i spojrzałaś na ludzi którzy zgromadzili się przed kościołem, zawiedzeni.
-Przepraszam was...-wzrokiem wróciłaś na drogę.

Po dotarciu do Warszawy,zjawiłaś się w miejscu którym odbywały się twoje lekcje tańca,miałaś nadzieję że jeszcze tam jest...zapukałaś do drzwi a w nich stał blondyn :
-[T.I],co ty tutaj robisz,nie miałaś być na ślubi-nie dokończył ponieważ przytuliłaś się do niego,po czym wybuchłaś płaczem

◾𝐌𝐨𝐫𝐫𝐨

Następnego dnia,zjawiłaś się w swojej pracy,lokal w którym dorabiałaś okazała się kwiaciarnia.Weszłaś do środka a po chwili przywitał cię piękny zapach kwiatów,zostawiłaś torby i podeszłaś do lady,czekając na klientów.W pomieszczeniu rozległ się dźwięk dzwonka,podniosłaś głowę by ujrzeć twarz,twoje oczy spotkały chłopaka z parku,którego pies na ciebie skoczył,uśmiechnęłaś się :
-Oh! Cześć [T.I],coś nas do siebie ciągnie,to już nasze drugie spotkanie-zachichotałaś.
-Potrzebuje bukiet kwiatów-wyjął portfel.
-A konkretnie?-zapytałaś się,dziwne...
-Pracujesz tu,znasz się na rzeczy...chcę coś dla mamy z okazji imienin-odeszłaś od lady w posukiwaniu pięknych różowych goździkiów,zawiązałaś je czerwoną kokardką.
-Proszę...to będzie dziesięć-wręczyłaś je chłopakowi.
-Oh,czy mógłbym prosić jeszcze jedną białą różę?-wróciłaś do kwiatów,owinęłaś kokardką.
-To dla ciebie,zapłacę za nią również-wręczył ci pienądze,na twoich policzkach pojawiły się rumieńce.
-Dziękuje,ale nie trzeba było!-zachichotałaś.
-Trzeba było,do zobaczenia-wyszedł z kwiaciarni.
-Cholera...czy on właśnie dał mi kwiatka kiedy mamy już ich tu pełno?-pomyślałaś.

◾𝐊𝐫𝐳𝐲ś

Tak jak uzgodniłaś z chłopakiem, przyszłaś w miejsce waszych stałych spotkań, zjawiłaś się 30 minut przed rozpoczęciem wieczorku,od razu zauważyłaś chłopaka :
-Jestem i się nie spóźniłam-zaśmiałaś się,on uśmiechnął się lekko.
-Przechodzimy do sedna-usiadłaś obok niego,chłopak zaczął mówić.
-Zaczniemy od omówienia genezy-przyglądałaś się uważnie jego twarzy,jego ustom,jego delikatna uroda,był tak bardzo atracyjny,nie mogłaś się skupić.
-Wszystko okej?-zapytał a ty pokiwałaś tylko głową.
-Gorąco mi,może się rozbiorę-zdjęłaś płaszcz i rozpiełaś kołnierz w swojej sukience,chłopak starał się na ciebie patrzeć,nie chciał się rozpraszać.
-Możemy wrócić-dałaś znak dłonią,chłopak wrócił do omawiania.
Nie mogłaś wytrzymać,usiadłaś bliżej niego i złapałaś go za dłoń, Krzysztof na ciebie spojrzał,był bardzo speszony.
-Chyba nic z tego nie będzie-wstał i wyszedł za pomieszczenia.Wrócił dopiero na spotkanie, natychmiast pobiegłaś do niego.
-Bardzo cię przepraszam że tak wyszło...wybaczysz mi?-spojrzałaś mu prosto w oczy.
-Co się z tobą stało,wydawałaś się normalna-zrobiło ci się przykro,chłopak ruszył na swoje miejsce.Łzy napłynęły ci do oczu, wybiegłaś z płaczem z mieszkania,ruszyłaś w stronę swojego domu,już więcej tam nie wróciłaś...

Nie był tego wart...
Ciągle sprawiał ci przykrość

═════════

𝑷𝒓𝒆𝒇𝒆𝒓𝒆𝒏𝒄𝒋𝒆 •• 𝑲𝒂𝒎𝒊𝒆𝒏𝒊𝒆 𝒏𝒂 𝒔𝒛𝒂𝒏𝒊𝒆𝒄Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz