009

532 14 5
                                    

Puszczam Rafe'a i odwracam wzrok, będąc zażenowana swoim zachowaniem. Pewnie myśli, że stałam się jakąś wariatką. Przychodzi do mnie, a ja się na niego rzucam i płaczę w jego ramię. 

Brawo ty, Daisy.

- Co się stało? - pyta z troską, łapiąc mnie za rękę, na co trochę się krzywię. Pociągam nosem i patrzę w jego zaniepokojoną twarz. Muszę teraz wyglądać jak jedno wielkie nieszczęście. Boże, co ja robię. Zaczynam panikować i wchodzę z powrotem do mieszkania. Szybkim krokiem udaję się do łazienki i zamykam drzwi na klucz. Słyszę kroki w mieszkaniu i zamykanie drzwi wejściowych. - Daisy?

- Idź sobie. - mówię piskliwym tonem. Łapię się za głowę i chodzę w kółko. Nie powinno go tu być. Bo jaką cholere on tu przyszedł. To nie miało tak być. Wszystko zaczyna się sypać. 

- Daisy, nie ottrącaj mnie. - usłyszałam stanowczy głos Rafe'a. Stał pod drzwiami łazienki. - Otwórz i porozmawiaj ze mną. 

- Po co przyszedłeś? - zapytałam, ignorując wcześniejsze słowa szatyna. Wzięłam głęboki wdech i spojrzałam w lustro. Miałam ochotę krzyczeć i wyszarpać sobie wszystkie włosy z głowy. Od zawsze radziłam sobie sama, a teraz pozwoliłam sobie na chwilę słabości, której strasznie żałuję. 

- Chciałem cię jeszcze raz przeprosić za wczoraj. - zaczął cichym tonem. - Strasznie głupio wyszło. Nie powinienem był do ciebie dzwonić pijany i wygadywać jakiś głupot. 

Zapadła cisza. Słyszałam tylko swój przyspieszony oddech. 

- I jeszcze za to, jak cię kiedyś potraktowałem. - powiedział nagle. - Wiem, że to głupie, bo minęło ile lat?

- Sześć. - odpowiedziałam bez namysłu, patrząc na swoje stopy, stojące na zimnej posadzce. Usłyszałam westchnięcie Rafe'a. 

- Tak, sześć lat. - powiedział nostalgicznie. Zagryzłam wargę, czekając na jego dalszą wypowiedź. - Pewnie byłaś zaskoczona, jak mnie wczoraj zobaczyłaś. Ja też, i nawet nie wiesz jak bardzo.

Nagle wyszłam z łazienki. Stanęłam i wpatrywałam się wściekłym wzrokiem w oczy Rafe'a. Jego niebieskie tęczówki uniosły się na moją twarz. Jego oczy nadal były oceaniczno niebieski, a nawet ich kolor jeszcze bardziej się pogłębił. 

- Czemu nie próbowałeś się ze mną kontaktować? - uniosłam się z wyrzutem. - Dlaczego nie odezwałeś się, wyjeżdżając do Londynu?

- Daisy, ja... - zaczął, ale przerwałam mu :

- Nie, teraz mówię ja. - spojrzałam na niego z furią. Musiałam się na kimś wyładować. - Zastanawiałam się, czy to co było pomiędzy nami kiedyś, miało dla ciebie jakiekolwiek znaczenie? Tak po prostu o mnie zapomniałeś? Przez sześć lat nie dałeś żadnego znaku życia. Kurwa, a teraz zjawiasz się nagle i wchodzisz do mojego życia, jak gdyby nigdy nic. 

- Sama mnie o to poprosiłaś! - uniósł się. Widziałam jak zaciska swoje pięści i ciężko oddycha. Wziął głęboki wddech. - Powiedziałaś mi, że mam się z tobą nie kontaktować. A ja, dlatego że mi na tobie zależało, spełniłem twoją wolę. A teraz mówisz mi, że to moja wina i nic dla mnie nie znaczyłaś, co jest kłamstwem. Poza tym, zachowujesz się jakbym wiedział, że znasz się z Lucasem i będziesz na jego imprezie. 

- Nie mam na to teraz głowy. - mruknęłam i odchyliłam głowę w bok. Rafe przełknął ślinę i przejechał ręką po brodzie. Wiem, że ma racje. Cholerną racje, ale nie potrafię mu tego przyznać. 

- Daisy, nie przyszedłem się tutaj kłócić. - oznajmił zrezygnowanym tonem. - Jak mówiłem, chciałem cię przeprosić. Ale widzę, że nie jesteś w najlepszym stanie, więc chyba lepiej będzie jak sobie pójdę. 

I will always love you -  Rafe CameronOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz