Jutrzejszy dzień będzie wyjątkowy. Juto mam spotkać się z moją przyjaciółką z Anglii.
Obecnie mieszkam w Hiszpani, a dokładniej w małej wiosce koło Barcelony.
O trzeciej w nocy miałam lot, czyli musiałam wstać około drugiej. Dzisiaj miałam ostatni dzień na spakowanie się i dokupienie brakujących mi rzeczy.
Postanowiłam, że polecę do Anglii, nie tylko ze względu na Olivię, ale też dlatego, że mam tam resztę rodziny.
Z Oli chodziłam do przedszkola i podstawówki. Zaprzyjaźniłyśmy się jakoś w drugim albo trzecim dniu przedszkola. Wiadomo jak to dzieci w przedszkolu, nie przyjaciółkowałyśmy się jakoś bardzo. Jedynie często się ze sobą bawiłyśmy i mówiłyśmy sobie ,,hej" na powitanie i ,,pa" na pożegnanie.
W zerówce zaczęłyśmy ze sobą rozmawiać i siedzieć obok siebie na dywanie.
Następna była pierwsza klasa. W tej klasie byłyśmy już najlepszymi przyjaciółkami. Siedziałyśmy razem w ławce, wtedy zaczęłyśmy do siebie przyjeżdżać. Druga klasa minęła podobnie, nic ciekawego.
Trzecia z resztą też, a nie! Jednak nie! W trzeciej klasie była nasza pierwsza poważna kłótnia. Pamiętam, że pokłóciłyśmy się wtedy na aż trzy dni (dla najlepszych przyjaciółek to dużo).
Czwarta i piąta klasa zaczęła się ciekawie. Ciągłe kłótnie i nerwy. W szóstej, siódmej i ósmej klasie było dobrze.
Wkońcu przyszedł czas rozstania. Oli wiedziała, że wtedy wyjeżdżam do innego kraju.
Obie płakałyśmy na zakończeniu roku. I w sumie to nie widziałam jej z dobre trzy lata.
Ani razu nie pisałyśmy ze sobą ani nie gadałyśmy na face time, tak jak było dawniej.
Już nie mogę się doczekać!
Czy ona mnie jeszcze lubi?
No skoro chciała się spotkać to raczej tak! Boże, Mayka logika!
Dobra, dobra muszę się uspokoić i zacząć wreszcie pakować.
Kiedy się już spakowałam, ruszyłam na zakupy.
Zawiozła mnie na nie mama.
Najpierw poszłam do pepco, bo tam jest wiele pierdół, które potrzebowałam dopakować do boxa dla Olivii.
Postanowiłam zrobić jej prezent pamiątkowy z naszej całej przyjaźni. Napewno się ucieszy. A może nie? Nie no musi.
W pelco kupiłam patyczki od lodów, bo chciałam zrobić diabelski młyn z naszymi zdjęciami. Następnie postawiłam na H&M żeby kupić jej bluzkę albo bluzę, którą mogłabym udekorować. Potem postanowiłam wejść jeszcze do Zary i poszukać szerokich spodni i też je własnoręcznie udekorować.
Jeszcze chciałam dokupić słodycze, które kocha, a przynajmniej wtedy kochała.
Kupiłam jej pare batoników i cukierków. Pomyślałam, że fajnym pomysłem było by też dodać jakieś ozdobne nitki lub wstążki. Nie wiem jak dokładnie się to nazywa.
Gdy zrobiłam już wszystkie zakupy do boxa dla Oli, przypomniało mi się, że gdy chodziłyśmy razem do szkoły uwielbiała czytać książki.
Popędziłam do empiku i poleciałam na dział z literaturą dla młodzieży. Postawiłam na powieść, która miała premierę rok temu i skradła moje serce. Wzięłam jeszcze pare kolorowych znaczników do adnotacji i oczywiście... Nie byłabym sobą gdybym nie kupiła sobie samej znaczników dobranych kolorystycznie do powieści którą wybrałam w stercie książek.
Zadzwoniłam po mamę aby już przyjechała i zabrała mnie do domu bo koszmarnie bolały mnie nogi, a mało tego musiałam się jeszcze spakować i dokończyć pakować prezent dla Olivki.
Kiedy czekałam na mamę przypomniałam sobie jeszcze, że miałam kupić miniaturki kosmetyków, więc pobiegłam w stronę Rossmanna.
Kupiłam, pastę do zębów, szczoteczkę i wiele, wiele innych.
Byłam tak zmęczona tymi zakupami, że zasnęłam w fotelu pasażera.
Gdy się obudziłam zobaczyłam, że mamy nie ma w aucie, a nasze auto jest w rowie...
Czy ten dzień ma jeszcze jakieś plany związane z moim życiem?
Czy kiedykolwiek będę mogła gdzieś wyjechać ze spokojną głową?!-rozmyślałam aż zobaczyłam najgorsze...
Policja. Karetka. Wszystko na raz. Chcę już wszystko wiedzieć. Właściwie to na ten moment tylko to gdzie jest moja mama i co tu robią karetka i radiowóz policyjny.
Obróciłam się by popatrzeć na tylnią szybę.
Żałowałam... już nigdy nie spojrzę na świat tymi samymi oczami co wcześniej... już nigdy nie spojrzę na świat z uśmiechem na twarzy i miłością w sercu. Tej miłości już nie było... już nie mam komu jej okazywać.
W tym momencie wszystko się skończyło, miłość radość i dobroć. Teraz nie ma już miejsca na zawsze uśmiechniętą Mayę.
GDZIE ONA JEST?! MAMO!!
To było straszne, zobaczyłam, że za nami stoi wielka ciężarówka która w nas uderzyła.
To było okropne.
Chciałam wyjść z auta ale drzwi były zablokowane.
Zaczęłam się drzeć i stukać w szybę. Darłam się tak, aż w końcu ktoś nie przyszedł i nie wyważył drzwi. Boże, czy mi się to śni?
Mam nadzieję.
Nagle cały mój obraz zaczął się rozmywać, aż zniknął.
Otwarłam oczy i zobaczyłam, że siedzę na fotelu pasażera, a mama kieruje. Czyli jednak to był sen?
-Rety Mamo gdzie ty byłaś?- zapytałam zdezorientowana.
-O co ci chodzi? Nigdzie nie byłam, cały czas od ponad godziny tu siedzę i próbuję dojechać do domu, bo są straszne korki!
-Gdzie my jesteśmy?
-W samochodzie.
-Czyli to był sen?
-Jeśli myślałaś, że ja gdzieś zniknęłam, to musiał być to sen.
-Ufff.
Zaraz po tej rozmowie dojechałyśmy do domu.
Gdy zabierałam wszystko co kupiłam do pokoju, nagle poczułam, że mój telefon wibruje.
Gdy dotarłam do pokoju położyłam rzeczy na łóżku i zobaczyłam co mi przyszło.@Stevenxd: Cześć masz czas w weekend żeby się spotkać i porozmawiać?
@MayaSan:Nie, niestety. Wyjeżdżam na ten czas do rodziny. Może innym razem się uda.
@Stewexd: Spoko, rozumiem. Odezwij się jak wrócisz. Papa.
@MayaSan: Papapa
Boże po co ta kropka przy ,,papa" ?
Zaraz co? Byłam tak zdezorientowana przez ten głupi sen, że nawet nie ogarnęłam z kim ja pisałam.
OMG!!!! Ja pisałam ze Stevem!!!!
Jak. To. Się. Stało?!
Chwila, chwila on chciał się spotkać? Podwójne szczęście.