Otworzyłam drzwi auta i wysiadłam, jednak William nadal siedział w środku.
Obeszłam pojazd, a następnie zapukałam w szybę. Chłopak od razu ją odsunął.
-Idziesz czy potrzebujesz specjalnego zaproszenia? A może mam Ci otworzyć drzwi?-powiedziałam.
-Jak zawsze milutka. Zepsułaś atmosferę-powiedział, zamknął szybę i wyszedł z auta.
Nic nie odpowiadając, ruszyliśmy w stronę wejścia. Kiedy weszliśmy od razu zaatakował nas zapach popcornu i nachosów. Uwielbiałam ten zapach.
-Popcorn czy nachosy?
-Popcorn-odpowiedziałam szybko.
-Okay, zaczekaj na mnie, kupię je i możemy iść.
-Chwila, ale nadal nie powiedziałam mi na jaki film masz zamiar mnie zabrać.
Gdy to powiedziałam uważnie obserwowałam jego reakcję. Chciałbym wiedzieć tylko co oznacza ten dziwny błysk w jego oczach towarzyszący mu od początku naszego spotkania.
-Czy kiedy byłaś małym brzdącem, to oglądałaś może Małą Syrenkę?
Otworzyłam szerzej oczy. Nie to niemożliwe, żeby zabrał mnie na Małą Syrenkę. Przecież to niemożliwe.
-Pewnie, że tak. A ty?
-No właśnie... Ja nie... Ale będę miał dzisiaj okazję obejrzeć ją po raz pierwszy z tobą, stokrotko.
Kiedy wypowiedział ostatnie słowo przez moje ciało przeszedł dreszcz; nie był to jednak typowy dreszcz oznakujący strach. To było przyjemny, pozostawiający po sobie ciepło dreszcz.
-Yyy... No tak, ciekawe czy Ci się spodoba-to jedyne słowa na jakie było mnie stać. To strasznie dziwne jak reagowałam na to jedno słowo.
Odeszłam na bok siadając na kanapie, która była na korytarzu. Miałam idealny widok na chłopaka.
Widziałam jak najpierw mówi coś do kasjerki, potem ona odchodzi przynosi coś, dalej mu. On pokiwał głową, podał jej banknot i ruszył w moim kierunku.
-Proszę-powiedział dając mi różowy Popcorn.
-Różowy?
-Tak, o smaku truskawki.
Popatrzyłam na pudełko, w którym był Popcorn. Ono też było różowe. Romantycznie. To była ironia.
-Hej, a tylko my jesteśmy w tym kinie? Nie sądzisz, że trochę tu pusto? I jakoś spokojnie?
-No bo jesteśmy w nim sami. Wynająłem je specjalnie na dzisiejszy dzień.
Nie, to niemożliwe. Przecież on by nigdy nie zrobił czegoś takiego.
- Wow, nie wiem co powiedzieć. Dziękuję, jesteś...
-Nieziemsko przystojny, czarujący, olśnie...-Nie zdążył dokończyć, bo mu przerwałam.
-Chciałbyś... Chciałam powiedzieć, że jesteś dzisiaj jakiś miły.
Chłopak w odpowiedzi zrobił smutną minę. Zaśmiałam się na to. Ale tym razem tak szczerze. Nie było w tym śmiechu ani grama ironii. To był szczery śmiech.
Ruszyliśmy w stronę sali kinowej.
Kiedy weszliśmy do środka było ciemno. Jedyne światło, które padało z podłogi było słabe i nie wystarczające żeby oświetlić tak wielką salę kinową.
Zajęliśmy miejsca, obejrzeliśmy trochę reklam jak zawsze w każdym kinie i film się zaczął.
***
Kiedy wyszliśmy z budynku, zaatakowało mnie zimne powietrze. Opatuliłam się rękoma. Było strasznie zimno. Może nie mieliśmy daleko do auta, ale cóż... jestem strasznym zamrzluchem.
Kiedy dyskretnie serknęłam na Williama, zobaczyłam jak właśnie ściąga swoją kurtkę. Popatrzyłam przed siebie, nie chcąc za długo się na niego gapić. Nagle poczułam na ramionach ciepło. To jego kurtka. Zdjął kurtkę, po to żeby dać ją mi.
-Straszny z ciebie zmarzluch.
-Zaraz ty będziesz szczekać zębami z zimna-powiedziałam sięgającą po kurtkę aby następnie ją zdjąć i oddać brunetowi.
-Nie, zostaw. Nie chcę cię mieć na sumieniu jak zachorujesz.
Nie odpowiedziałam. Nie wiedziałam zresztą co mam odpowiedzieć.
Wzięliśmy w ciszy do auta, chłopak odpalił silnik i wyjechaliśmy z parkingu.