"Co się stało"

10 2 0
                                    




Na następny dzień obudziłem się od promieni słońca i po otwarciu oczu ujżałem piękny uśmniech.

SV: Dzień Dobry słodziaku.

D: Dzień Dobry czy dobrze Ci się spało?

SV: Wyśmnienicie, a Tobie?

D: Chyba pierwszy raz w życiu się wyspałem.

SV: To chyba dobrze. - łapałam go przyciągając do siebie.

D: hahahaha uspokój się szalony.

SV: A ja się nie uspokoję mua - cmoknołem go w czoło znowu.

D: Ejj czemu znowu to robisz?

SV: bo mam taką fantazje i wiesz co?

D: Co?

SV: Mam też większą fantazje. - zanurkowałem pod kołdre i zaczołem go gryść ale tak, że go to łaskotało.

D: A hahahaha ha Fifi prze prze - stań.

- zaczołem wierzgać tak mocno, że spadliśmy i wylądowałem okrakiem na nim.

SV: Uuu lecisz namnie?

D: Yyy ja wcale nie, jaaaa Yyyy noo.

SV: Ja se śmnieszkuje wyluzuj. - przytuliłem go czule.

D: Przepraszam ja sie gubię czasem jeszcze.

SV: Kiedyś się przyzwyczaisz, a teraz idziemy na śniadanie.

D: A ubrać się?

SV: Ciii 🤫 - śniadnie najpierw. - schyliłem się i szybko złapałem go przez ramię lecąc znim do kuchni.

D: hahaha Filip no weś przecierz umniem chodzić.

SV: Po co męczyć dwie pary nóg jak można jedną.

D: Coś wtym jest hahaha

SV: To na co książe ma ochotę.

- popatrzyłem na niego i chwyciłem jego ręke.

D: Ssss... Ałć.

SV: Trzeba to zmnienić, czekaj sięgne apteczkę.

D: Nie musisz, zmienię se potem w domu.

SV: Nie ma takiej obcji, potem to zakażenie się wda i sepsa, a na końcu już tylko zgon.

D: No i co to najwyżej.

SV: Nawet tak nie mów, brakowało by mi tego uśmniechu. - chłopak zarumnienił się.

D: Gdyby nie Ty, nie uśmniechałbym się.

SV: Więc czuję się zaszczycony, że to dzięki mnie. - rozwinełem ręke z bandarza, obmyłem i chłopak trochę syczał, więc podmuchałem by trochę mu ulżyć.

D: Moja mama też tak robi.

SV: Moja też, widocznie mamy tak mają - zabandażowałem opatrzoną ręke i zrobiło mi się trochę przykro, że to robił, więc nie wiele myśląc pocałowałem jego zabandażowaną ręke w mniejscu ran.

D: Dziękuje. - odsunołem ręke.

SV: Jaaaa przepraszam nie powinienem.

D: Całować mojej ręki? - trochę dziwne bo serio nikt oprócz mojej mamy nie był dla mnie tak opiekuńczy, ale to miłe więc jest okej.

SV: Mówił Ci już ktoś, że jesteś niesamowity? - chłopak się zarumnienił.

D: Weś bo ja zaraz będę musiał iść, a nawet niezjadłem.

"Nigdy nie będziesz jednym z Nas"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz