pov Bartek
mam 17 lat i chodzę do prywatnej szkoły, niby powinna ona mi służyć, ale czy ja wiem..
dzisiaj rozpoczyna się nowy rok szkolny. Nie wiem jak przetrwalem w tej szkole AŻ 1 rok z tym jak mnie tu traktują, ale nie przejmuje się tym, jeszcze tylko 3 lata..
MB-Mama Bartka
B-Mamo! Wychodzę do szkoły!
MB: Dobrze, mam nadzieje, że będziesz się dobrze uczył, powodzenia!jest 8, a ja wyszedłem z domu do szkoły, rano nic nie jadłem przez stres. Mam nadzieje, że przestaną mnie nękać w tej szkole.
Wszedłem do szkoły i już się na mnie dziwnie patrzyli, nie mam pojęcia czemu, może po prostu jestem jakby, inny?.. Dobra idę do klasy, nie bede sobie zawracać nimi głowy, a przynajmniej spróbuje.N-Nauczycielka
N: Dzień dobry wszystkim w nowym roku! Mam nadzieje, że nacieszyliście się wakacjami.
Cała lekcja minęła spokojnie, tak normalnie, jak powinno być. Nagle usłyszałem dzwonek, więc spokojnie wstałem z ławki i podszedłem do drzwi, ale pani nagle powiedziała żebyśmy jeszcze wracali do ławek, bo musi nam kogoś przedstawić. Zdziwiłem się, bo nikt nam, a przynajmniej mi nikt nie mówił, że ma być nowy uczeń bądź uczennica?
W tym samym czasie jak myślałem o różnych rzeczach do klasy weszła w miarę wysoka blondynka, która stanęła na środku pomieszczenia i się przedstawiła. Faustyna Fugińska, tak się dokładnie nazywała. Nauczycielka powiedziała jej żeby usiadła z Bartkiem, czyli ze mną, bo nigdzie indziej wolnych miejsc nie było, z jednej strony byłem szczęśliwy, że będę z kimś siedział, ale też obawiałem się, że będzie taka jak wszyscy inni.F-Faustyna
F: Cześć! Bartek tak?
B: Tak.- dziewczyna się na mnie dziwnie popatrzyła, jakby,wiedziała że coś jest ze mną nie tak.
F: Coś nie tak?
B: Nie, nie wszystko dobrze.
F: Jakoś dziwnie wyglądasz, ale nie będę ci zawracać głowy skoro mówisz, że wszystko dobrze.
F: A tak w ogóle to czemu siedziałeś sam? Miałam wrażenie, że wszyscy z klasy jakoś dziwnie się na ciebie patrzą?
B: Nie wiem czemu, nikt mnie tu nie lubi od pierwszego dnia szkoły, codziennie mnie wyśmiewają itp.
F: To może chciałbyś się zaprzyjaźnić?
B: Jeśli już dajesz taką propozycje to czemu by nie!-
Byłem zaskoczony tym, że fausti zechciała się ze mną zaprzyjaźnic. Nie wiem czy to była dobra decyzja, że się zgodziłem, ale warto próbować nowych rzeczy, może wyjdzie mi to na dobre?pov Fausti
Weszłam do klasy i od razu zwróciłam uwagę na brązowowłosego chłopaka, który siedział sam. Myślałam, że to jest w miarę spoko klasa, ale po tym jak szłam w stronę Bartka, a każdy mnie zaczepiał i mówił jaki to on jest dziwny i inny, jak na niego patrzyłam wydawał mi się normalny. Usiadłam z nim i pytałam o różne rzeczy, jak chłopak mi odpowiadał
słyszałam tak jakby lekkie załamanie w jego głosie, a więc postanowiłam się z nim zaprzyjaźnić, a przynajmniej spróbować.F: Chcesz się może spotkać po szkole?
B: Pewnie! o której ci pasuje?
F: Może być 16?
B: Dobra to do zobaczenia!
F: CZEKAJ, dasz mi swój numer? Dogadamy jakieś szczegóły czy coś.
B: 762 *** 983
F: Dobra, a adres? podejdę po ciebie.
B: Nie weź, ja podejdę, dla mnie to żaden problem.
F: Nie ma mowy, ja zaproponowałam spotkanie to ja podejdę po ciebie nie masz nic więcej do gadania.
B: dobra.. ulica ******** nr mieszkania **.
F: pierwsze słyszę o tej ulicy będę musiała gps odpalić.pov Bartek
Wiedziałem, że tak będzie. Nienawidzę dawać ludziom mojego adresu, bo każdy mieszka w jakiejś bogatej dzielnicy, a ja w starej kamienicy, a moje mieszkanie wygląda okropnie.
Każdy wychodził już ze szkoły, przed wejściem do szkoły zawsze stali chłopacy ze starszych klas, którzy
też nie wiadomo dlaczego mają do mnie problem. Zawsze jak wychodzę ze szkoły jest to samo więc już się przyzwyczaiłem. Nadeszła ta chwila, musiałem wyjść ze szkoły, już nawet przez chwilę myślałem, że ich nie ma, ale jednak, byli. Nadszedł moment gdzie wyszedłem ze szkoły, jeden z chłopaków, Maciek, złapał mnie za plecak i podniósł do góry. W końcu ramiączka od plecaka spadły z moich ramion, więc plecak został w rękach maćka a ja leżałem na zimnym betonie. Chłopak wszystkie moje rzeczy z plecaka wytrzepał na mnie, wszystkie książki, jedzenie, piórniki i inne pierdoły. Wszyscy się na mnie patrzyli i wyśmiewali, byłem pośmiewiskiem w
szkole. Po chwili podbiegła do mnie Faustynka. Przytuliła mnie i pomogła pozbierać wszystkie książki i inne przedmioty które Maciej wysypał mi z plecaka, każdy, dosłownie każdy kto się ze mnie śmiał teraz był zaskoczony zaistniałą sytuacją.
F: Nic ci nie jest?- spytała zmartwionym głosem.
B: Chyba nic.- odpowiedziałem tak, chociaż moja ręka, bardzo boli.
.
.
.
.
.
.
.
763 słów dla ciekawskich😻