Usłyszałem niedawno bardzo ciekawe słowa. Pewien człowiek tłumaczył, czym jest prawdziwa "chemia" pomiędzy mężczyzną a kobietą w odróżnieniu od zwykłego pożądania. Powiedział on, że to taka sytuacja, kiedy czujesz się dobrze jako mężczyzna przy niej jako kobiecie. I odwrotnie.
Bardzo mnie to poruszyło. To jest tak głębokie w swojej prostocie...
W życiu wiele razy czułem, że żałowanie tego co zrobiłem w przeszłości nie ma sensu. Lepiej przyznać się do błędu (często przed samym sobą), przebaczyć (często samemu sobie) i iść dalej. Wyciągnąć wnioski. Samo w sobie żałowanie jest pułapką i niepotrzebną udręką.
Ale sytuacja zmienia się w momencie, gdy żałujemy czegoś czego nie zrobiliśmy, nie spróbowaliśmy, nie zaryzykowaliśmy. To bywa nieodżałowane. Jedno z gorszych uczuć...
Zastanawiałem się, dlaczego tak jest? Być może dlatego, że sednem tego uczucia jest to, że jest ono następstwem braku działania, bierności... Bierność jest asekuranctwem. Brak aktywności to brak dynamizmu. Stagnacja. Wegetacja - zaprzeczenie życia w pełni.
Natomiast bardzo dobrze pamiętam takie momenty w moim życiu, w których coś zależało od mojej decyzji. To decyzja dawała początek czemuś nowemu. Jestem nawet skłonny stwierdzić, że decyzje i decydowanie są tym czymś, co nadaje sens męskiemu sercu. To taka świadomość, że odcięliśmy coś, odrzuciliśmy inne opcje a przez to skupiliśmy się na tym co pozostało.
Niedawno skończyłem 40 lat. To było dla mnie przełomowe pod pewnym względem. Jeszcze tydzień wcześniej tkwiłem w sferze nieodżałowania, rozmyślania o czymś, co wydawało mi się nierealne.
Zdecydowałem się na stanięcie w prawdzie przed zwierciadłem, ze wszystkimi tego konsekwencjami.
Nigdy tego nie zapomnę.
W tym zwierciadle zobaczyłem kolor swoich oczu brązowych - jakby piwnych. Tylko, że to już nie były moje oczy... zgadzał się tylko kolor...
Czuję, że gdybym tego nie zrobił, nie spróbował, nie wyznał swoich okruchów prawdy - nigdy bym sobie tego nie wybaczył...
YOU ARE READING
Przemyślenia umiłowane
Short StoryWszystko zaczęło się od sentymentalnej wizyty na podwórku mojego rodzinnego domu - poniemieckiego murowanego budynku, który pełnił rolę leśniczówki mojego dziadka. Tam się wychowałem i mieszkałem do czasów maturalnych. Wracają fajne wspomnienia. Śc...