~☆10☆~

91 4 4
                                    

(Ogl to mój styl pisania się trochę zmienił i mam nadzieje że to nie problem)

Pov:Tanjiro

-Co masz na myśli mówiąc winny?!-krzyknąłem a Muichro wyglądał jakby ducha zobaczył, pewnie przez to że nigdy nie krzyczę. Przede wszystkim przy nim bo wiem że tego nie lubi.

-Prosto mówiąc, on spowodował cały wypadek. Znaczy tak my-

-Spowodował.wypadek?-Nie dałem dokończyć swojemu chłopakowi, teraz mówiłem już z większym spokojem

-Podczas kiedy miałeś szlaban, podszedł do mnie. Nie chciał mnie namawiać żebym z nim był czy coś, spytał czy wszystko okej u mnie. Ja nie chcąc z nim rozmawiać bez zastanowienia odeszłem w stronę ulicy. Nie popatrzałem na jezdnie i jakiś samochód we mnie wjechał (d.a-i Wake up in a New Bugatti) Był to brat Genyi, Sanemi. Jechał go odebrać ze szkoły-powiedział na jednym oddechu-zawieźli mnie do szpitala, jak widzisz jestem w złym stanie. Mogę z tego nie wy-

-Nawet o tym nie myśl!!-znowu nie dałem mu dokończyć- Genya. Masz szczęście że twój brat dojechał do szpitala na czas.

-Taaa...-powiedział cicho.

Znowu bardzo się o niego martwiłem, nikt na takie coś by nie zasługiwał! Był w okropnym stanie... okropnym.

Nagle pielęgniarka weszła do pokoju Muichiro, poprosiła nas o wyjście z pokoju. Powoli zaczełem iść w stronę wyjścia, Genya też wyszedł z pokoju. Usiedliśmy na krzesłach przed drzwiami Muichiro.

-Słuchaj Tanjiro-nagle odezwał się Genya-przepraszam...

-Dlaczego wogule próbowałeś z nim rozmawiać?-zapytałem trochę unosząc głos.

-Martwiłem się o niego-powiedział cicho Genya.

-Naprawdę? Wiesz, to głupie że mówisz to przy jego chłopaku-powiedziałem z pogardą w głosie.

-... Tanjiro, pomożesz mi w czymś?-spytał jakby się mnie bał.

-Nie wiem, o co chodzi Genya?-spojrzałem się na niego.

-Bo... ty jesteś z Muichiro, co nie? No to znasz się na związkach-powiedział delikatnie się rumieniąc.

-Do czego dążysz?-podniosłem jedną brew.

-Pomożesz mi zaprosić dziewczynę na radkę?-spytał cały czerwony. Uśmiechnąłem się, Genya nigdy nie rozmowiał z dziewczynami! I prosi mnie o pomoc? Haha! Ha... chcę zaprosić chłopaka na randkę ale wstydzi się to przyznać.

-Jeśli chodzi o to, musisz dać relacji czas. Najpierw daj się mu zakochać w tobie!-Sam tego nie zrobiłem... Ale taka prawda!

-Mu?! Przecież zakochałem się w-

-Ta, jak ma na imię?-przerwałem mu (d.a-musisz przestać to robić Kamado!)

-... Asher-Phy, jest taki łatwy do rozgryzienia!

-Wiedzia-

Nie dokończyłem zdania bo usłyszałem głośnie ,,CO?,, był to Muichiro. Kilka sekund później pielęgniarka wyszła z jego pokoju. Wbiegłem do pokoju, Uśmiech który miał Muichiro... brak. Zbladł, nie mam pojęcia co się dzieje!

-Muichiro?-spytałem zmartwiony. Mui należy do osób które są bardzo szczere... czasami ZA szczere.

-Mój stan... Tylko się pogarsza. Coraz bardziej możliwe jest to że umrę-nie mogłem uwierzyć tym słowom...

-Muichiro...-znowu płakałem, Mui rozłożył ramiona w znak że mam się do niego przytulić. Odrazu to zrobiłem, on nie płakał. Jakby był przyzwyczajony do tego że może umrzeć... najgorsze jest to że możemy teraz tylko błagać Boga żeby pomógł Muichiro. Błagam...

-Spokojnie... jakoś ci się ułoży...-powiedział Muichro patrząc mi prosto w oczy.

-Nie mów tak! Nam! Nam się ułoży!... Mam nadzieję.

~☆510 słów! Jak ja bardzo was przepraszam za nie wstawianie rozdziałów :((☆~

Mały spoiler⬇️












Za nie długo koniec opowieści :*

{MuiTan} Nieznajomy💫Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz