Prolog

8 2 1
                                    

- Nienawidzę was! - krzyknęłam. - Wsadźcie sobie swoje pieniądze gdzieś!

- Wynoś się i nie wracaj. Jesteś nikim dla nas i nie zasługujesz, by tu mieszkać - odpowiedział mój ojciec z goryczą w głosie. On również mnie nienawidził. Tak samo jak mama. Ja pałałam nienawiścią do nich, oni do mnie. Z tą różnicą, że ja kiedyś ich kochałam. Nie czułam jednak nigdy tego samego od nich. Wybiegłam z domu, trzaskając drzwiami. Biegiem skierowałam się do lasu. Chciałam być możliwie najdalej od tej pustej, kłamliwej dzielnicy. Usiadłam pod losowym drzewem, a obrazy w głowie pojawiły się same z siebie.

***

Miałam sześć lat. Rodzice szykowali się do kolejnego wyjścia ze swoimi bogatymi, snobistycznymi znajomymi. Mną miała zajmować się nowa opiekunka. Byłam mistrzynią w odstraszaniu opiekunek i byłam z tego dumna. Miałam nadzieję, że jeśli przegonię już wszystkie, to rodzice zaczną mnie kochać i spędzać ze mną czas.

- Mamusiu proszę, zostań ze mną. Pokażę ci moje wszystkie lalki - powiedziałam podbiegając do kobiety, gdy zaczęła ubierać buty. Odepchnęła mnie, nie ukazując żadnych pozytywnych emocji w stosunku do mnie.

-Nie mazgaj się. Jesteś już duża.

- Nie jestem! - krzyknęłam, tupiąc nogą. - I chcę się z wami bawić!

- Nie mamy czasu na te bzdury.

- To nie bzdury - odburknęłam.

- Baw się z opiekunką.

- Nie chcę żadnej opiekunki. Chcę was.

- Czemu my się zawsze musimy za ciebie wstydzić? Czemu nie możesz być taka, jak twoje koleżanki? One są miłe, posłuszne i chętnie zostają z opiekunką. Ty jesteś taka niegrzeczna, że co tydzień trzeba ci szukać nowej. Mamy ciekawsze rzeczy do robienia niż wstawianie znowu ogłoszeń.

- Ciekawsze niż ja? - prychnęłam.

- Tak. Ciekawsze, niż ty smarkulo.

Po tej odpowiedzi uciekłam do swojego pokoju. To był pierwszy raz, kiedy mama tak powiedziała, kiedy przyznała, że nic dla niej nie znaczę. To był też dzień, kiedy postanowiłam przestać się starać. Nie miałam już zamiaru chodzić na żadne dodatkowe zajęcia, których miałam masę. Obrażałam nauczycielki tak długo, aż wyrzuciły mnie z zajęć pływackich, skrzypiec, angielskiego i chińskiego. Gdy rodzice wychodzili, zamiast odstraszać opiekunki, uciekałam z domu. Jechałam tramwajem do dzielnic, które moje otoczenie uważało za "gorsze". Tam, gdzie osiedla nie były monitorowane, a dzieci chodziły do publicznych szkół. Bawiliśmy się na placach zabaw, albo w pobliskich krzakach. Gdy spadał deszcz, byliśmy cali w błocie. Ich rodzice wyglądali z okien, by upewnić się, że nic im nie jest. Podobało mi się tam. Na początku chciało mi się płakać, jak opowiadali, co robili ostatnio z rodzicami. To były proste rzeczy, typu robienie razem kanapek, albo czytanie książek. Jednak dla mnie, to było coś wymarzonego, ale nierealnego. Jednak po paru miesiącach uodporniłam się na te opowieści i przestały mi ciążyć. Sama zaczęłam wymyślać własne. Raz byłam z rodzicami w zoo, innym razem pomagałam tacie naprawić samochód. Oczywiście wszystko to były kłamstwa. Unikaliśmy się, nie licząc kłótni i wypominania mi tego, jaka okropna i niewdzięczna byłam. Do tego też przywykłam. Gdy miałam osiem lat, przestałam płakać w nocy i mieć jakiekolwiek sny. Wtedy też zaczęłam zadawać się ze starszymi dzieciakami. Pokazali mi nowy styl, który nie spodobał się moim rodzicom. Czarne ubrania i skórzane kurtki to nie było coś, czym można by się chwalić. W wieku dziewięciu lat zapaliłam pierwszego papierosa, a rok później spróbowałam alkoholu. Gdy rodzice odcięli mi kieszonkowe, zaczęłam ich okradać. Twierdziłam, że skoro oni mnie nienawidzili, czemu ja nie mogłam być ich największym wrogiem? Pierwsze narkotyki zażyłam, mając 13 lat. Ukazało to przede mną całkiem nowy świat. I podobał mi się.

Z PopiołówWhere stories live. Discover now