Dodatek

371 29 28
                                    


JK

Kookie wycierał nerwowo dłonie o spodnie. Tae świdrował go wzrokiem po drugiej stronie kuchni, co nie było wcale dużym dystansem bo miała pięć metrów, więc stykali się kolanami. Cholernie się denerwował. Czuł, jakby mu wyznawał jakąś chorą tajemnicę. Mniej się stresował jak pierwszy raz wyrwało mu się „kocham cię" po piątym seksie.

- No więc... jesteście z Jiminem bardzo blisko.

- Prawda, jesteśmy.

- Również pod względem fizycznym.

- Tak, faktycznie. I?

To nie przejdzie, pomyślał gorzko. Wkurzy się na niego.

- Nie powinniście tego trochę... ograniczyć? Jak wiesz... on ma faceta, ty jesteś ze mną...? 

- Nie widzę związku.

Westchnął. Był gotów przyznać, że przesadza, by już nie musieli ciągnąć tematu. Może sobie coś wmówił z tym Jiminem? Zagryzie zęby i tyle, najwyżej wrócą do tego za miesiąc.

Tae założył ręce na piersi i tak lekko jak gdyby nigdy nic, oznajmił mu szokującą informację.

- Choć okej, ostatnio wyznał mi miłość – wyszczerzył się do niego, jakby był z siebie zadowolony.

Sam poczuł się, jakby dostał kopa w brzuch.

- Wiedziałem! - serce podskoczyło do gardła. – Wiedziałem, że coś kombinuje! - Miał ochotę wylać z siebie potok słów, ale na szczęście Tae go powstrzymał. Byłby to żałosny lament.

- Uspokój się! - skarcił go ze śmiechem, jakby był dzieckiem – Dałem mu kosza, choć to chyba dużo powiedziane, skoro tylko uświadomiłem mu pomyłkę – pokazał język, a potem zamyślił, jakby czegoś pożałował – A może powinienem był go uderzyć? To by było bardziej dramatyczne. Jak w filmach – zachichotał.

- Och... - westchnął bezwiednie. Może dla Tae to było zabawne, ale nie dla niego. Zacisnął dłonie na blacie za sobą. Pomrugał, próbując odgonić łzy.

- Kookie?

Mężczyzna pochylił się, chcąc zajrzeć mu w twarz. Uciekał od niego z zawstydzeniem. Naprawdę go to zabolało. Poczuł dłonie na policzkach. Zmusiły go, by uniósł głowę. Tae w końcu spoważniał.

- Jest dla mnie jak brat. Nie skończyłbym z nim, chyba że wymarliby wszyscy ludzie na ziemi i potrzebowałbym kogoś, kto mógłby mi podcierać dupę na starość.

Parsknął śmiechem z napięcia. Wziął uspokajający oddech.

- Okej. Brat. Dobrze – wydukał, bo lada chwila, a by się rozryczał.

Tae go pocałował, a potem dodał jeszcze kilka słów.

- Nie musisz czuć się zagrożony. W tej kwestii możesz nam ufać, a przynajmniej mi – znów się uśmiechnął w rozbawieniu. Chyba Jimin naprawdę napompował mu ego – I... - to już przychodziło mu z większym trudem – Może nie będę już go gryzł. To zarezerwuję dla ciebie. Może być?

- Tak – powiedział szybko. Zdecydowanie był wręcz zachwycony tą deklaracją.

Tae pokręcił głową w niedowierzaniu i wziął go w objęcia.

- Co ty na to, żeby się spotkać we czwórkę? Poznasz jego perfekcyjnego chłopaka i od razu zrozumiesz, że Jimin to debil.

- Ma perfekcyjnego chłopaka? - Już myślał, że przyjaciel to zagrożenie, a teraz dochodził jakiś Pan Perfekcyjny?

Wybory [Yoonmin I Taekook]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz