/7/

246 20 21
                                    


Jimin

Jadł śniadanie w samotności, bo Yoongi odsypiał wycieczkę szkolną, na którą musiał zabrać swoją klasę. Wrócili późno w nocy i Park nie miał serca go budzić. W dodatku...z goryczą musiał przyznać, że przyzwyczaił się do ciszy w domu. Nie był nią zachwycony, jednak do każdego bólu można kiedyś przywyknąć. Min poświęcał mu coraz mniej czasu, ale ej...przecież był. Widywali się codziennie w przelocie, wymieniali bieżącymi informacjami, a nawet przytulali przed pójściem spać.

Początkowo Jimin czuł strach, gdy zorientował się, DLACZEGO może być zazdrosny o Tae. Teraz ściskał telefon w ręce, z wiadomością ze szczegółowym opisem ich wczorajszej randki. Miał go w dłoni i musiał przyznać, że zazdrość go zżera, mieszając się z lękiem.

Obawiał się samego tego faktu, jak i tego, że Yoongi odkryje to, zanim zdąży cokolwiek wytłumaczyć. Partner jednak go nie widział. A Park nawet się temu nie dziwił. Tak wyglądają długoletnie związki, prawda? Ludzie przestrzegają przed tym, piszą poradniki, nagrywają filmy. Właśnie dopadła ich rzeczywistość i Jimin nie potrafił się z tym pogodzić.

A w tym wszystkim...spierdolił sprawę po całości i zaczął wzdychać do najlepszego przyjaciela, o czym musiał w końcu powiedzieć Yoongiemu. Nie mógł tego ukrywać, obiecali sobie szczerość. Tylko czy wszystko ostatnio musi być takie trudne?

Zatem Jimin nosił się z tym cały dzień. Ich związek przez dziesięć lat przeżył kilka naturalnych zawirowań i zawsze wychodzili z nich obronną ręką. Teraz to jednak była inna skala problemu. Tym razem nie czuł, że ich intymność utrzyma wszystko, co jej zaserwują, bo ich intymność cóż...była niezwykle krucha. Nie był nawet przekonany, że w tej sytuacji można coś zrobić, to nie tak, że borykali się z trudnością z zewnątrz, której będą mogli stawić czoła, stojąc ramię w ramię. Nie. Teraz to Jimin przynosił tykającą bombę do ich relacji i oczekiwał...czego? 

Czego on w zasadzie chciał? By partner mu powiedział, że to nic takiego, że razem sobie z tym poradzą? Nad wyraz cukierkowa wizja. A może chciał dostać ultimatum i dzięki temu mógłby wiedzieć co robić? Tylko, że Min nigdy nie był człowiekiem, który mówił, że tylko jedna ścieżka jest właściwa, zawsze przedstawiał opcje i pozwalał mu wybierać. Tym samym Jimin czuł mdłości, bo nie chciał okłamywać człowieka, którego kochał nad życie, jednak wiedział, że tym gestem może sprawić, że dany człowiek nie będzie podzielał jego miłości.

Ostatecznie jednak wszedł do sypialni, zastając Yoongiego nad stertą sprawdzianów, ze słuchawkami na uszach. Czerwonym długopisem machał nerwowo, stukając o kartki. Czuł, że zaraz się przewróci, na chwiejnych nogach podszedł do łóżka i usiadł na skraju, łapiąc oddech. Może nie powinien mu mówić? W tym momencie jest samotny w swoim cierpieniu, a tak partner, również będzie cierpiał. Nie zamierzał niczego zrobić w związku z tym uczuciem. Czy informowanie go będzie najbardziej fair rozwiązaniem? Może chciał tylko zrzucić z siebie ciężar wyrzutów sumienia, co było totalnie egoistyczne. Oddychał coraz szybciej, czując, że oczy zachodzą mu łzami. Nie, nie, nie, nie...nie chciał jeszcze do tego płakać. Jeśli ma się przyznać, to w najbardziej rzeczowy sposób.

Jednak czas na ucieczkę się skończył. Yoongi widząc go w tym stanie, ściągnął słuchawki i przyklęknął obok niego, ocierając mu łzy z policzków. W jego oczach malowało się zagubienie.

-Hej, Jimin, co się dzieje? - Objął go za szyję, przyciągając do siebie.

To było jego bezpieczne miejsce. Jego ukochana osoba. To w tych ramionach zawsze się uspokajał, cieszył i doznawał uniesień. To przy nim mógł być kruchy i nie bać się, że ktoś to wykorzysta i roztrzaska. Nie mógł tego spierdolić. Z paniką spojrzał partnerowi w oczy.

Wybory [Yoonmin I Taekook]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz