W centrali pojawiało się coraz więcej emocji i zaczynały się oficjalne przygotowania do obudzenia się. Zbieranie rozmaitych rzeczy i kładzenie ich na panel główny było niepotrzebną codziennością. Można było zostawić je na panelu, ale Madison nigdy się to nie podobało i nazywała to bałaganem. Nie ważne jak bardzo nie praktyczne to było, musiało tak być. Nikt tego nie kwestjonował już. Żarówki z pomysłami mogły zostać w szufladzie panelu, stosy papieru na przemyślenia mogły leżeć w pudle obok, a ołówki i długopisy na ich zapisywanie po prostu w rządku na panelu. Bałagan nie był tylko wtedy gdy wszystko leżało bez żadnego ładu wszędzie gdzie nie trzeba. Bałaganem było również nazywane ułożenie wszystkiego, nieważne jak doskonale, ale na widoku, bo wstyd by było coś widać, co nie było ozdobą tylko przedmiotem codziennego użytku. Więc kiedy wszyscy chodzili z kąta w kąt zbierając potrzebne rzeczy, Madison obserwowała wszystko i wszystkich z wyraźnym niepokojem.
-Mądra Strono, coś nie jest w porządku - wypowiedziała te słowa z narastającym niepokojem. - Nie ma Jasnej Strony. Powinna tu być od jakiś 30 minut! Nigdy tak jeszcze nie robiła. Ona i Ciemna Strona wiedzą, że to nie powód do głupich żartów - Mądra Strona położyła rękę na jej ramieniu.
-Możesz pójść do jej pokoju i sprawdzić co jej tak długo zajmuje. Jeżeli nie chcesz, możesz kogoś wysłać, by to sprawdził, kiedy ty będziesz doglądać przygotowań - uśmiechnęła się spokojnie. Jej oczy mimo pustki były wręcz przepełnione jej spokojem. Madison chwilę myślała.
-Dobrze - odparła swoim oschłym głosem. - Wyślę Ciemną Stronę by to sprawdziła.
-Ale wiesz, że nie przepadają siebie nawzajem, racja? Zazwyczaj okazują sobie nienawiść, a szczególnie Jasna Strona - Madison stanęła w miejscu i odwróciła się.
-Zazwyczaj to Jasna Strona jest na czas, a Ciemna Strona cudem zdąża. To sytuacja wyjątkowa i mimo, że sama nie ufam Ciemnej Stronie ona najlepiej się do tego zadania nada - rzekła stanowczo i odwróciwszy się szybkim krokiem skierowała się ku archiwum. Mądra strona jedynie odprowadziła ją wzrokiem i wróciła do sortowania myśli na dzisiejszy poranek. W rzeczywistości wiedziała, że ma rację i to ją martwiło do jakiej sytuacji doszło, że to może być jedyne rozwiązanie.
Madison skręciła w lewo, w prawo i znowu w lewo nie zwracając uwagi na dziwnie niepokojącą cieszę. Gdyby sytuacja tego wymagała mogłaby biec w szpilkach. Dzięki swojemu perfrkcjonizmowi potrafiła robić rzeczy "niemożliwe" dla normalnych ludzi. Eliza zawsze chciała być "idealna" i dlatego stworzyła sobie wymyśloną przyjaciółkę, która będzie jej mówić co ma robić, by taką być. Wymyśleni przyjaciele po prostu tacy są, by pomagać w czymś, czego samemu się nie umie. Zaczęła słyszeć dźwięki zza rogu. Jakby zmęczenie i strach, a może raczej niepokój. Nietypowe, ale nie dziwne. Z następnym zakrętem zobaczyła źródło dźwięku.-Pani Madison, mogłaby pani pomóc otworzyć drzwi do biblioteki. Znowu się chyba zatrzasnęły - powiedziała sprzątaczka próbując otworzyć drzwi. Sprzątaczki miały obowiązek przyjść przed obudzeniem i najważniejsze wspomnienia zabrać ze sobą do centrali w celu ułożenia najlepszych i najwydajniejszych scenariuszy zaczynającego się dnia. Owszem, drzwi się często zatrzaskiwały, dlatego też obowiązywała niepisana zasada niezamykania ich ze względu na bezpieczeństwo i zachowaniu względnie dobrej kondycji pamięci.
-I tak miałam stamtąd zgarnąć Laurę więc i tak nie mam wyboru - pomyślała Madison wzdychając. Wyciągnęła z kieszeni garnituru coś niewielkiego i białego. Wysunęła niewielką wsuwką ostrze noża do papieru. Podciągnęła delikatnie rękaw, by się nie pobrudzić i lekkim posunięciem ostrza nacięła sobie opuszkę palca. Z ranki wyleciała srebrzysto-kolorowa ciecz mieniąca się we wszystkich kolorach tęczy w świetle lamp naściennych. Przesuneła palcem po zawiasach wcierając swoją krew. Schowała dłoń za plecy i prawą ręką, po naciśnięciu klamki, gwałtownie popchnęła problematyczne drzwi, za którymi był ratunek dnia nadchodzącego dzisiaj.
***
Laura straciła nadzieję. Okropnym uczuciem jest czuć jak ogromna ilość nadziei opuszcza ciało i zostawia je w największej potrzebie, rozpaczy. Co jej pozostało? Drzwi często się zacinały i tak samo często wspomnienia docierały z opóźnieniem co skutkowało praktycznie zero przydatnych myśli po przebudzeniu, które skupiały się na kwestionowaniu siebie nawzajem nawet nie uwzględniając opcji, by najpierw wstać chociażby do pozycji siedzącej. "Marnotrawstwo czasu dla niczego" jak to mówiła Madison za każdym razem gdy taka sytuacja się powtarzała. Pewnie teraz jest na skraju swojej cierpliwości i zaraz tutaj, ktoś się pojawi. Ile około sprzątaczki mówiły ile im zajmuje otwarcie tych drzwi? 10-15 minut. To i tak za długo, by być bez żadnych pożytecznych myśli. Klamka się poruszyła. Serce Laury momentalnie zaczęło bić szybciej. Za niedługo Eliza się obudzi, a ona jest tutaj, zamknięta i nawet wspomnień nie będzie można zabrać do centrali. Nastąpiła chwila ciszy. Nic poza Laurą się nie ruszało. Nagle drzwi się otworzyły z wielkim hukiem. Ktoś wszedł w pośpiechu. To była Madison! Laura zerwała się na równe nogi i chciała już biec do centrali gdy mocny uścisk Madison ją zatrzymał.
-Laura, musisz pójść po Lidię, tylko biegiem - powiedziała Madison popychając ją w stronę ledwo co otworzonych drzwi, w których stała zszokowana sprzątaczka. Działo się za dużo dla niej.
-Madison o co chodzi, coś się stało? - próbowała zadawać pytania, ale jedyne co dostała to tylko uderzenie w policzek. Mogła przysiądz, że czuła jak coś spływa po jej skórze. Nie miała nawet szansy, by dotknąć obolałego miejsca gdyż ta sama dłoń złapała ją w połowie.
-Nie zadawaj głupich pytań tylko leć po Lidię! Ruszysz się wreszcie czy nie? - w oczach Madison było widać zirytowanie jakiego wcześniej nie było. Laura po wypuszczeniu nic nawet nie próbowała się odzywać. Wściekła Madison jest naprawdę niebezpieczna i nikt nie zaprzeczał, kto ją w takim stanie spotkał. Posłusznie pobiegła w stronę centrali omijając i wpadając na różne osoby po drodze. W strachu zapominała czasem przeprosić za zderzenie, ale nikt nic nie mówił po zobaczeniu jej zaczewienionego policzka, z którego zciekała srebrzysta krew Madison. Korytarz prowadzący do pokoju Lidii był praktycznie pusty. Jedyną żywą istotą była sama Laura biegnąca ile sił w nogach pozostałych po pogoni za Dzieciństwem. Powinna się przy najlepszej okazji zapytać Mądrej Strony dokładniej o sprawę Dzieciństwa i tego całego "zaginięcia". Szalony dzień, a nawet się nie zaczął. Zauważyła coś co sprawiło, że obudziła w sobie adrenalinę. Otwarte i wyraźnie uszkodzone drzwi do pokoju Lidii były lekko uchylone, ale na tyle by Laura to zauważyła. Lidia nigdy nie zostawia otwartych drzwi, chyba że w pokoju Laury. Drzwi wychodziły z górnych zawiasów i ledwo wisiały na dolnym zawiasie. Podbiegłszy nerwowo otorzyła drzwi. Pokój wyglądał jak miejsce walki o życie i śmierć. Wazon z kwiatami leżał rozbity na podłodze w kałuży wody, lustro posiadało lekko na lewo od środka pajęczynkę po uderzeniu czymś, chyba pięścią. Łóżko było nie tyle co niepościelane co wyglądało jakby było używane jako skrót do przebiegnania przez pomieszczenie. Na drzwiach szafy i drzwiach wejściowych było widać ślady po prawdopodobnie kopnięciach. Lidia została porwana?
-L...Lidia - powiedziała załamującym się głosem jeszcze dysząc po biegu. Brak jakiejkolwiek reakcji z czyjejkolwiek strony - to nie jest śmieszne. Proszę wyjdź. Pokaż się. Powiedz coś! - z każdym słowem strach w jej głosie rósł. Nawet pojedynczego dźwięku nie było. Przerażenie w jakim była Laura mogłoby być wyczuwalne na spokojnie nawet z centrali. CENTRALA! Pierwsza myśl jaka przyszła jej do głowy. Trzeba powiadomić Mądrą Stronę i… Madison. Adrenalina wypełniała Laurę na tyle by nie czuła nawet bólu. Bieg przez korytarz był jak wyścig z czasem. Lada chwila Eliza się budzi, a Lidii nie ma. Widziała już koniec korytarza i osoby w centrali. Zaczęła odczuwać niewyobrażalne zmęczenie. Postanowiła przeznaczyć resztę energii na przekazanie informacji o zaginięciu siostry. Zwolniła trochę i nabrała powietrza.
-Jasna Strona została porwana!!! - wydobyła z się krzyk, który wręcz ociekał rozpaczą.
CZYTASZ
Strony
Short StoryW głowie tej dziewczynki o imieniu Elizabeth były dwie osobowości: Jasna strona i Ciemna strona. One nie były takie jak myślicie. To ciemna strona była optymistyczna, a jasna zła. Oczywiście same w jej głowie nie były. Zamieszkiwała tam jaszcze jedn...