Rozdział 5

12 1 0
                                    

Mały skrzat wychylił się zza jednej z półek. Miał białą bluzkę, spódniczkę, rajstopy i buciki. Na głowie miał, duży, czerwony kapelusz w białe grochy, spod którego było widać jasnoniebieskie oczka. Resztę twarzy zakrywał gruby, biało-niebieski szal. Wyglądał na bardzo osłabioną i kruchą istotkę. Jego strój coś przypominał Laurze.

-K-kim jesteś?-spytała wystraszona Laura. Istotka spojrzała na nią.

-Jestem dzieciństwem Elizy. Ja... ja nie chcę nic złego zrobić. Ja... tylko chcę powspominać czasy kiedy byłam mile widziana w centrali. Proszę... nie rób nic mi złego. Niczego nie zepsułam- wyjaśniła. Małe, dziecinne i strachliwe. Laura patrzyła z niedowierzaniem. Dzieciństwo Elizy ostatni raz było widziane pięć lat temu w szóste urodziny. Zniknęło tak nagle z dnia na dzień. Nikt nie wiedział gdzie i kiedy, jakby rozpłynęło się w powietrzu, a teraz stoi tu wychudzone i wystraszone, jak dawniej.

-To... ty?- dalej nie wierząc własnym oczom spytała.

-N-nie pamiętasz mnie już?- spytało prawie płacząc.

-Oczywiście, że pamiętam cię. Byłaś moją małą Żabką w kapeluszu muchomorkowym, ale...-próbowała dokończyć, gdy dzieciństwo położyło swoje małe, wychudzone dłonie na jej ustach.

-N-nic nie mów, niczego nie zrobiłam, mówiłam IM już, ale nie chcieli mi wierzyć!-było już na skraju swoich możliwości psychicznych. Krzyczało, żeby tylko móc się obronić przed możliwą falą pretensji i złości. Te jednak nie nadeszły. Laura tylko zastanawiała się nad następnym ruchem, by dowiedzieć się czegoś więcej o NICH i nie wystraszyć jeszcze bardziej swojej małej żabki. Jeden niewłaściwy ruch i sprawa, która nawet nie była zatwierdzona przez Mądrą Stronę jako zaginięcie mogła pozostać tajenmicą na kolejne kilka lat. Kilka, kilkanaście lub nawet na zawsze. Niewiele myśląc wyciągnęła ręce do skrzata w celu przytulenia go i uspokojenia. Rezultatem był jednak paniczny oddech połączony z płaczem i krzykiem. Dzieciństwo natychmiast odepchnęło niedoszły uścisk i w panice uciekło między regały ze wspomnieniami. Laura niemal od razu ruszyła za nim w pogoń. Dzieciństwo nie było w prawdzie zbudowanym atletą, ale jego dziecięca energia pozwalała mu biec nie zwalniając, gubiąc w tym labiryncie wspomnień Laurę. Ta stanęła próbując złapać oddech w chyba najbardziej zapomnianej części archiwum rozglądając się. Wczesne dzieciństwo. Początek bycia Dzieciństwa w centrali. Czas gdy największym zmartwieniem było zmęczenie, głód i brudna pielucha. Większość tych wspomnień była poszarzała od kurzu i ogólnego nieużytku. Nie często, a właściwie nikt tu nie zaglądał. Podniosła głowę i zauważyła dziwne wspomnienia. Pojedyncze z nich były wręcz wrośnięte w półki, a nawet ściany. Jedyne, wydawałoby się, światło, jakie tam dochodziło, było światło z początku archiwum. Nie. Nie było ono jedyne. Konktetnie te dziwne wspomnienia laminowały własnym światłem. Tak jasnym, jak te nowe wspomnienia wyświetlane w centrali podczas rozmyślań. Kiedy wszyscy myśląc o ściąganiu na lekcji, widzą tylko napisane na karteczce, dłoni lub ubraniu różne informacje ukryte byle nikt nie zauważył. Jednak nikt nie wie, że tak naprawdę każdy ściąga, a konkretnie z głowy. Często to jest odtwarzane w centrali nagranie, głosowe lub filmowe ze wspomnieniem po raz pierwszy tej wiadomości. Dziwne, skoro cały czas z tego korzystają. Laura poczuła coś dziwnego i nieprzyjemnego. To uczucie strachu na tyle silnego, by wywołać mdłości. Zgubiła Dzieciństwo, zgubiła siebie drugi raz i była zamknięta w archiwum. Widząc światło z jednego końca uznała, żeby tam się skierować. Korytarze półek i regałów wydawały się nie kończyć i znalazła kilka ślepych zaułków. Laura miała wrażenie, że jej serce albo zaraz stanie z wycieńczenia, albo wyskoczy żyć własnym życiem, albo zwymiotuje żółcią z żołądka. Traciła siły. Mijała tysiące wspomnień Elizy i jej rodziny oraz samotnych zabaw w piaskownicy gdzie siedziała godzinami nie nudząc się. Eliza wolała samotność od najmniejszego. Nie lubiła nawet zwykłego przytulenia. No fakt. Laura mogła przewidzieć reakcję Dzieciństwa na podstawie negatywnych emocji jakie sama odczuwała podczas tulenia przez jakąś osobę, nawet z rodziny. Wiele dało się przewidzieć, nawet to, że luźna rozmowa i wspominanie dawnych wspomnień nie zainteresuje go, gdy jest ono zapłakane z ważnym problemem sam na sam. Wspomnienia były coraz bardziej kolorowe i dokładne. Znalazła drogę. Jeden ciężar z serca spadł. Podeszła do drzwi. Odnalezienie wyjścia z tego miejsca dało jej nadzieję na bezpieczne i spokojne wyjście drzwiami. Wyciągnęła rękę. Gdzieś miała myśl, że ta nadzieja jest zbędna i nikt nie otworzył tych drzwi. Nacisnęła na klamkę. Bała się je popchnąć. Bała się utraty tej nadziei, że wszystko już pójdzie po myśli. Popchnęła je ze strachem i niepewnością. Zamknięte.



***


Witam tych, którzy to czytają. Tak, wiem, prawie rok przerwy. Postaram się następny rozdział wcześniej zrobić, ale nic nie obiecuję. Do zobaczenia za...?

StronyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz