Hayden
Spojrzałem na zegarek. Miałem tylko parę minut na dokończenie śniadania i wyjście z domu. W przeciwnym wypadku, Meave da mi popalić. Nie lubiła się spóźniać, w przeciwieństwie do mnie. Może nie tyle co lubiłem to robić, ale nie czułem się w obowiązku być o idealnej porze, a tym bardziej przed czasem. Zwłaszcza, gdy chodziło o szkołę.
Powinienem się pospieszyć, jeżeli nie chciałem słuchać jej narzekań przez całą drogę.
- Hayden, ptaszki mi wyśpiewały, że ścigasz się na obrzeżach miasta.
Upuściłem widelec na talerz razem z jajecznicą. No to tyle zostało z pośpiechu.
- Może źle zrozumiałaś, mamo? Albo to one pomyliły mnie z kimś innym. - odwróciła się od kuchenki i spojrzała na mnie jakbym właśnie stracił piątą klepkę.
Może tak właśnie było. Skoro wspomniała o mojej nocnej przygodzie, miała na to dowody. Bez dobrych argumentów, nie było sensu z nią dyskutować. Gdybym powiedział jej, że całą noc przesiedziałem z Neo nad projektem, kazałby mi pokazać wspomniany wcześniej projekt, a najlepiej zdjęcia z godziną ich zrobienia. Nie było sensu kłamać.
- Z pewnością się nie pomyliły. Ile razy mam Ci powtarzać, że takie rzeczy są niebezpieczne. A gdyby coś się stało? - założyła ręce na piesi. Ta kobieta nigdy nie krzyczała, dlatego wydawała się jeszcze bardziej przerażająca. Chociaż miała jakieś metr sześćdziesiąt wzrostu.
- A te ptaszki nie mają przypadkiem czarnych włosów, szarych oczu i ciemnej karnacji z piegami? - wspomniałem o mojej przyjaciółce. Nie wierzyłem, że sprzedałaby mnie, ale mama miała swoje sposoby by wyciągnąć z niej to i owo.
- Nie. Meave nie puściła pary z ust. Powinieneś raczej sprawdzać, czy Jennie nie obudziła Twojej matki w środku nocy. Akurat jak wyprowadzałeś motor z garażu.
Do kuchni wszedł ojciec, dlatego popatrzyłem na niego błagalnym wzrokiem. Z pewnością wiedział, o co chodziło, ponieważ tylko uśmiechnął się i pokręcił głową.
- Cześć, kochanie. - pocałował mamę w usta, po czym nalał sobie wody do szklanki.
- Dobrze, że jesteś. Może wytłumaczysz swojemu synowi, dlaczego wyścigi są niebezpieczne. - prawie zakrztusił się wodą.
- Dlaczego ja?
- Naprawdę nie wiesz? - popatrzyła na niego z zaciętością na twarzy.
Spojrzałem na nich pytająco.
Ojciec też się ścigał? Jakoś... Nie, nie mogłem sobie tego wyobrazić. W domu był przykładnym mężem i tatą, kochającym i czułym człowiekiem. W pracy natomiast był stanowczy. Nie uznawał kompromisów. Zawsze walczył do końca i wygrywał. Gdy pierwszy raz zobaczyłem go na sali rozpraw byłem zszokowany jego agresywnością działania. Dlatego, znając już jego oblicza, nie potrafiłem sobie wyobrazić tego nierozsądnego i bezmyślnego posunięcia jakim byłoby wzięcie udziału w wyścigu.
Pewnie chodziło jej tylko o to, że również powinien dać mi reprymendę. Zwłaszcza on, osoba przez którą pokochałem motocykle i ścigacze. Mama wymagała od niego, aby mnie utemperował, za to w jaki sposób wykorzystywałem swoje umiejętności.
Po chwili pojawiło się moje rodzeństwo. Aiden i Devon. Aiden był cztery lata młodszy ode mnie, natomiast Devon pięć i z przyjemnością doprowadzali mnie do bólu głowy. Zresztą rodziców też. Zwłaszcza teraz, gdy powoli wchodzili w swój buntowniczy wiek.
Kiedyś słyszałem, że Devon miał być ostatni, jednak kilka miesięcy temu na świecie pojawiła się Jennie i byłem przekonany, że nie była planowana, dokładnie tak jak ja.
CZYTASZ
Lose My Love TOM III
ActionTrzecia część Lose control. Nie trzeba znać poprzednich części, ale opisane tam sytuacje mogą rozjaśnić niektóre aspekty opowieści. Po dziesięciu latach znajomości sądziła, że wie o nim wszystko. Ulubiony smak lodów, jaki przybiera grymas, gdy nad c...