Uśmiech. To jedyne co mogli zobaczyć goście jaki i pracownicy klubu na twarzy Jokera, którym rządził on i pingwin.Starał się pomyśleć nad swoimi następnymi krokami jakie podejmie.
Tak bardzo chciał mieć po swojej stronie kogoś takiego jak White.Wręcz pragnął tego tak samo jak chęć zdemaskowania tożsamości Batmana, a nawet bardziej.
Najbardziej co go w tej chwili martwiło to, to że cały czas przy niej był Ten różowy Flaming, który bronił jej za każdym razem mimo że ona i tak by dała se radę.Jego przemyślenia Przerwał Riddle, który postanowił "podać" mu papiery o które tak chciał.
- Gdzie twoje maniery Riddle? - Powiedział rozbawiony widząc Jego wyraz twarzy, który wskazywał na to że nie ma ochoty na pogawędki z nim.
- Masz czego chciałeś, więc daj mi spokój Joker. - Zamiast odpowiedzi dostał w zamian śmiech, śmiech który potrafił by każdego zabić nawet na niego nie patrząc.
Riddle poczuł ciarki na swoich plecach i czym prędzej oddalił się od loży dla vipów.__________________________________________________________________________________
Śmiech jokera mogło słyszeć całe gotham, nie jedna osoba uciekała by gdzie tylko się da, lecz nie ona.
Ona się go nie bala.
Nie rozumiała dlaczego ludzie od niego uciekają.Mimo Jego psychopatycznej strony nie odczuwała strachu przed nim. Nie boi się śmierci jak 90% ludzkości.
Uważa że śmierć jest czymś w rodzaju wybawieniem od problemów tego świata.
Siedząc na balkonie okryta swoim ulubionym miękkim kocem i pijąc herbatę.
Usłyszała dźwięk zamykanych drzwi.
Wiedziała kto to, tylko jedna osoba tak zamyka drzwi.- Gdzie byłeś? - Zapytała nawet nie odwracając się w jego stronę. Ona wiedziała że wróci, zawsze wraca.
- Chciałem się przewietrzyć, nie uciekłem od ciebie. Nie pozbędziesz się mnie tak łatwo jak ci się wydaje.- nie odrywał od niej wzroku.
- A kto powiedział że chce się ciebie pozbyć? Jesteś chyba jedną osobą, która wmiare lubię. - Odwróciła się w jego stronę, patrząc w jego piękne mocno różowe oczy pomieszane z lekkim szkarłatnym kolorem. Idealnie pasowały do jego lekko opalonej skóry i jego rysach twarzy, które według niej mógłby by być pociągające.
Nie zapominając o jego włosach, które miały kolor jego oczu.Gdyby nie to co dzieje na świecie, pomogła by mu znaleźć w końcu miłość jego życia, lecz wiadomo że to nie możliwe.
Według niej miłości nie szuka się na chama, ona przychodzi do nas sama.Usłyszała jego cichy śmiech z lekką chrypą.
- usiądź, musimy coś omówić. Coś ważnego. - Odwróciła od niego wzrok i podziwiała światła odbijające się w gotham. W nocy wyglądało to tak pięknie... za pięknie...Nie zastanawiając się, usiadł na przeciwko niej. Zasłaniając jej widok na miasto i słuchając co ma do powiedzenia.
- Wiem że ci się to nie spodoba, lecz mam plan udać się do klubu jokera i pingwina ale nie wezmę cie że sobą. Jutro masz dzień na spokojny odpoczynek na który zasługujesz. -
Nie spodziewał się tego że kobieta chce iść bez niego. A co jeśli będą chcieli ją zatrzymać tam siłą.- Sądzisz że się zgodzę? Dobrze wiesz że nigdzie cie sam nie puszcze. - Odpowiedział szybko poczym wstał i kierował się w stronę domu.
- Nie masz wyboru.. mimo że jesteś moim przyszywanym bratem, nie pozwolę Ci tam iść.
Joker tylko na to czeka żeby się ciebie pozbyć, a mnie nie ruszy. Za bardzo chce mnie w swoich szeregach. - wstała zaraz po nim, kładąc kubek z herbatą na stolik obok niej.- Nie martw się o mnie, ja se dam radę.
Nie takie rzeczy się przychodziło, zwłaszcza kiedy zmieniłaś mnie w to coś. - stanął między wejściem do środka domu.- To coś? Czyli co? - Spojrzała na niego spokojnie i wyczekująco na odpowiedź.
- w maszynę do zabijania White... - On wiedział co ona z nim zrobiła, i ona również wiedziała co robiła gdy go zmieniała.
Ale pytanie dlaczego to zrobiła.
CZYTASZ
Born To Die | Joker |
FanficNie ma nic gorszego od spotkania Diabła, który tylko czeka aż będzie mógł zaatakować. - Chce usłyszeć twój piękny głos Kochanie.. - Poszerzył Swój demoniczny usmiech, jakby dostał to czego chce. Lecz gdy nie otrzymał odpowiedzi jego usmiech Poszerzy...