Nie wiedział dlaczego dziewczyna zaczęła uciekać przed tymi mężczyznami, ale widząc wyrazy twarzy tych typów, zrobił to samo, co ona. W trakcie biegu instynktownie złapał Hong Lin za rękę, gdy tylko zauważył, że zaczyna zwalniać. Nie wiedział za bardzo gdzie go nogi niosą, adrenalina zadziałała w ten sposób, że po prostu parł przed siebie. Mijające budynki i ludzi widział jako rozmazane plamy. Dopiero gdy i jemu zaczął się urywać oddech pokonał ostatni zakręt i zatrzymał się w uliczce. Zerknął zza winkla i dopiero kiedy upewnił się, że nikt za nimi nie biegnie, oparł się plecami o mur.
Przymknął oczy i starał się uspokoić oddech. Tuż obok siebie słyszał, jak dziewczyna robi to samo. Próby złapania głębszego oddechu tak go zaabsorbowały, że dopiero po chwili zdał sobie sprawę, że nadal trzyma w uścisku dłoń dziewczyny. Wypuścił ją szybko i spojrzał na dziewczynę. Mimo zmęczenia, na jej twarzy nadal dominowało przerażenie. W tamtej jednak chwili nie potrafił dopuścić do siebie empatii. Stanął przed nią i skrzyżował ręce na piersi. Hong Lin uniosła głowę i kiedy tylko spojrzała na niego od razu się odezwał.
- Możesz mi wytłumaczyć, co właśnie zaszło? Dlaczego uciekłaś przed tymi ludźmi, jakby cię goniło samo piekło? - Kiedy odpowiedziało mu jedynie milczenie, wyrzucił ręce do góry. - Jaja sobie ze mnie robisz?!
Dziewczyna uciekła wzrokiem w bok, a następnie wzięła urywany oddech. Otworzyła usta, jakby chciała coś powiedzieć, ale nie wydostał się z nich żaden dźwięk. Tego, dla Kim Tuena, było za wiele. Zaśmiał się ironicznie, a następnie pstryknął palcami tuż przed jej twarzą.
- Odpowiesz mi? Masz jakieś zatargi z ludźmi spod ciemnej gwiazdy? Szuka cię ktoś? Masz jakieś problemy? Myślę, że na miejscu byłoby o takim czymś powiedzieć, skoro mieszkasz pod jednym dachem z moim dziadkiem!
Dopiero wykrzyczane przez niego ostatnie zdanie sprawiło, że dziewczyna zareagowała. Najpierw zobaczył pojawiające się zaskoczenie, które w mgnieniu oka zostało wyparte przez przerażenie.
- Ja nie pomyślałam - wyszeptała, a w jej oczach był czysty strach. - To nie tak, że chciałam to zataić. Przepraszam. Naprawdę przepraszam.
Jej ostatnie dwa słowa były już zduszone przez łzy. Kim Tuen poruszył się nerwowo. Prawie cały jego gniew wyparował, widząc szlochającą dziewczynę. Nie wiedział jednak, co miałby powiedzieć. Słowa pocieszenia utknęły mu w gardle, zresztą nadal był poddenerwowany. Wypowiedź Hong Lin potwierdziła to, co podejrzewał. Była w tarapatach i to nie małych zważywszy na to, że szukali jej tacy ludzie. Na myśl, że mogliby pójść za nią do domu jego dziadka przeszedł go dreszcz. Nie wiadomo do czego mogłoby wtedy dojść.
Czuł się jak idiota stojąc przed płaczącą dziewczyną. W trakcie załamania kucnęła pod murem i zwinęła się w kulkę. Wyglądała żałośnie i mizernie. Kim Tuen również zniżył się do niej, po czym położył jej rękę na ramieniu. Nie zareagowała, nawet nie podniosła głowy, którą schowała pomiędzy kolanami.
- Szukają mojego ojca - usłyszał jej stłumiony szept w momencie, gdy chciał się już wycofać. - Tyle, że on zniknął, więc próbują wykorzystać mnie, aby dostać się do niego. - Zaśmiała się wymuszenie. - Jakby to cokolwiek miało zmienić.
Po jej słowach zaczął żałować, że one w ogóle padły. Westchnął ciężko, po czym podniósł się na nogi.
- W sumie, to nie moja sprawa. - Hong Lin w końcu uniosła na niego zapłakany wzrok. - Mam tylko nadzieję, że zrobisz wszystko, aby mój dziadek nie był w to wciągnięty.
Dziewczyna bez słowa kiwnęła głową I ponownie uciekła spojrzeniem w bok.
‐ Nie mam zamiaru martwić, staruszka. A teraz myślę, że najlepszym wyjściem będzie, gdy po prostu wrócimy do domu.
CZYTASZ
Opowieść o Zapachu Róż
RomanceHong Lin próbuje przetrwać. Unikając wierzycieli ojca, który zniknął, jak śnieg na wiosnę, stara się poukładać swoje życie i wrócić na dawno zapomnianą ścieżkę marzeń. Czy ciekawski staruszek, podniszczony pensjonat, wścibski wnuczek i nagle pałają...