– Panno Mróz, miała pani nie opuszczać terenu szkoły. – Usłyszała gniewny głos. Odwróciła się – stał przed nią dyrektor, operując surową miną. Marihuana mocniej dała o sobie znać, facet był ostatnią osobą, którą chciałaby w tej chwili spotkać. Miała tylko nadzieję, że nie zacznie przesłuchania, a co najważniejsze – nie zorientuje się, że paliła.
– Nie opuszczałam, byłam przed wejściem – mruknęła Daria, usiłując stłumić narkotyczny śmiech, który mimo lęku przed wpadką złośliwie próbował wydostać się z jej ust.
– Gdzie twoja koleżanka?
– Nie wiem, chyba w toalecie – bąkała przez zęby dziewczyna, siląc się na powagę i starając się unikać jego wzroku; nie była pewna, czy kropelki już działają.
– Zaraz dzwonek, wracaj pod klasę – nakazał mężczyzna, lecz tym razem już nie tak ciepło, wręcz przeciwnie – był zimny jak głaz.
– Wedle rozkazu, panie dyrektorze – odparła cwaniacka Daria, której potrzeba pokazania: „co to nie ja" znacznie przewyższała autorytet przecinającego ją surowym spojrzeniem pedagoga. Facet westchnął głośno i zostawił nastolatkę w korytarzu. Dziewczyna poczekała, aż zniknie i udała się do łazienki.
– Klara – od progu wywołała „nową", lecz nikt nie odpowiedział.
W środku znajdowało się pięć kabin, ale tylko jedna z nich była zamknięta, więc to do niej po chwili zapukała dziewczyna.
– Piękna, wyłaź! – nakazała sucho.
– Idź stąd, zaraz wyjdę. – Usłyszała niepewny głos koleżanki.
– Co się stało? Co tam robisz? – drążyła Daria, absolutnie nie zamierzając opuścić toalety.
– A co mogę robić? Nie wiesz, co się robi w kiblu?! – warknęła blondynka.
Zaskoczona szorstkością „nowej" Daria szeroko wygięła usta, lecz ani trochę nie uwierzyła w jej słowa. Widząc jednak, że dziewczyna chce zostać sama, uszanowała jej decyzję i powiadamiając, że będzie na pierwszym piętrze, pod siódemką, sprawdziła jeszcze w lustrze stan swoich oczu i opuściła pomieszczenie. Kamień spadł jej z serca – lek działał, jak powinien, więc z lekkim jak piórko sercem ruszyła do punktu docelowego, czyli Sali matematycznej, rozglądając się na boki. Nie chciała znowu wpaść na dyrektora lub któregoś nauczycieli, oni na pewno zepsuliby ten jakże miły stan, w którym się obecnie znajduje.
Gdy doszła do schodów, akurat rozległ się dzwonek i tłum zniecierpliwionych nastolatków wylał się na korytarz, w dużym pośpiechu rozłażąc się na wszystkie strony. Daria nie czekała na swoją klasę, tylko ruszyła na górę. Nie doszła jednak daleko, gdyż nagle na schodach pojawił się zbiegający jak wariat z góry chłopak, wpadł na nią, mocno ją odepchnąwszy i po chwili oboje znaleźli się na ziemi.
– Kur... uważaj, dobrze?! – wrzasnęła wkurzona, łapiąc się za bolące ramię, którym nieźle przywaliła w poręcz.
– Sorry, śpieszę się, nie zauważyłem cię – odparł brunet bez cienia skruchy i podając rękę dziewczynie, silnym szarpnięciem podniósł ją do pionu.
– Człowieku, masz coś z głową?! Chcesz mi połamać drugą rękę?! – zagrzmiała. dziewczyna.
– Sorry, czasem nie mam wyczucia. Masz u mnie piwko – rzucił chłopak z wesołą arogancją i szybko zbiegł na dół.
– Kretyn... – warknęła niezbyt dyskretnie dziewczyna, podążając wzrokiem za nierozgarniętym biegaczem.
– Słyszałem! – krzyknął radośnie uczeń, lecz zanim Daria zdążyła posłać za nim kolejną wiązankę niemiłych określeń, koleś przebiegł przez korytarz i zniknął za drzwiami szkoły.
CZYTASZ
Niepokorna
Teen Fiction"Czy warto było szaleć tak...?" Dzika i nieokrzesana, a jednocześnie wyrozumiała i ciepła. Czy ta od zawsze uparta, chodząca własnymi ścieżkami buntowniczka ma jeszcze szansę, aby wyjść na prostą? Czy wyciągnięta przez nią pomocna dłoń zostanie prz...