4. Druga skóra.

9K 224 62
                                    



ADELINE


- Teraz Sarah! - krzyknął Trener Hall w kierunku biegnącej w moją stronę dziewczyny, aby do mnie doskoczyła. W odpowiednim momencie i odległości wykonałam zwykły balans ciałem, mijając ją. Nie udało jej się znowu odebrać mi piłki. Przebiegłam następne kilka metrów, po czym posłałam piłkę do bramki centralnie obok prawego słupka.

- Dobra stop! - zawołał, na co wszystkie stanęłyśmy w miejscu. Ułożyłam dłonie na biodrach, oddychając głęboko.

Środa to zawsze najcięższa jednostka treningowa. Rozpoczynała się od biegów, wstawki motorycznej, a kończyła na grach na małej przestrzeni. Dzisiaj na tym ostatnim dosłownie wypruwałam sobie flaki. Na dodatek słońce świeciło coraz mocniej, a kolejne krople potu spływały po moim czole. 

- Kompletnie nie wychodzi nam dzisiaj to ćwiczenie. Nie wiem, czy to przez wasz brak skupienia, czy zmęczenia, ale zaczniemy sobie jutro od tego - westchnął, zapisując coś na trzymanej w dłoniach podkładce. - Na koniec, zrobimy jeszcze jedno ćwiczenie. Było ono już kiedyś, więc szybko załapiecie, o co chodzi. Napijcie się, a ja ustawię boisko.

Ruszyłyśmy w stronę lodówek, znajdujących się na ławkach.

- Dosłownie, mam wrażenie, ze zaraz zemdleje. Nie pamiętam, kiedy ostatnio tak grzało - odparła Sofia, polewając wodą kark. 

- Ja to myślę, że jeśli w niedzielę, znowu dadzą nam faceta, który zezwolenie na sędziowanie znalazł w chipsach, to chyba się popłaczę.

Przestałam przysłuchiwać się kolejnym odpowiedziom, gdy po drugiej stronie boiska, zauważyłam grupkę chłopaków. Na ich szarym końcu, w komórkę wpatrzony szedł Zach.

Po chwili jakby wyczuł na sobie czyjeś spojrzenie. Uniósł głowę, rozglądając się. Wkrótce potem napotkał moje spojrzenie. Wciąż szedł powoli, cały czas wbijając we mnie wzrok. Kiedy już miał zniknąć za jednym z budynków, uniósł hardo kącik ust. Wróciłam wzrokiem na murawę i widząc, że trener ustawił już boisko, zwróciłam się do dziewczyn.

- Dobra, wracajmy - odparłam, rzucając butelkę wody, którą trzymałam w dłoni do przenośnej lodówki. 

Trener podzielił nas na cztery zespoły, podając każdej z nas odpowiedniego koloru narzutkę.

- Ustaw się Adeline przed tamtym pachołkiem i weź piłkę - powiedział, wskazując ręką na znajdujący się przede mną zielony stożek. Trener natomiast stanął po przeciwnej stronie. - Piłkę podajesz w przestrzeń przede mną, żebym mógł się od razu zabrać przyjęciem w przód. Potem wchodzimy w grę dwa na dwa. Osoba po prawej stronie jest z nami. Ta dwójka, która nie zdobędzie bramki, musi jak najszybciej obiec tą, która znajduje się naprzeciwko.  

Czy mogło być gorzej?

Popatrzyłyśmy na siebie, zdając sobie sprawę, że to ostatnie, jak to trener ujął „luźne" ćwiczenie, będzie tak naprawdę składało się z samych sprintów. Licząc, że każda z nas wykona to ćwiczenie co najmniej kilkanaście razy, zapowiadało się naprawdę ciekawie.

Jak można się było spodziewać, ostatnie powtórzenia wychodziły nam okropnie. Tu odskoczyła piłka, tu jedna podała za mocno, a kolejna na czas nie zdążyła obiec bramki. 

Zmęczenie dało się we znaki, kiedy trener oznajmił koniec treningu. Wszystkie momentalnie opadłyśmy na trawę, głęboko oddychając. Teraz już nawet nie odczuwałam, jak bardzo gorąca była sztuczna murawa, która nagrzała się pod wpływem słońca.

Awaken the emotions in me [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz