23. Wewnętrzne dziecko.

9.6K 272 216
                                    




ADELINE


Zamknęłam za sobą drzwi swojej sypialni, gdy po całym dniu spędzonym w towarzystwie mojego taty, w końcu mogłam zaszyć się w swoich czterech ścianach.

Rano podczas przygotowywania potraw na dzisiejsze Święto Dziękczynienia, nie mogłam powstrzymać nowo przybyłych myśli, które niepostrzeżenie wślizgnęły się do mojej głowy.

Czy to właśnie tak powinno ono wyglądać zawsze?

Bez krzyków, bez sztucznych obiadów, bez podnoszenia ręki czego rezultatem były ciemnofioletowe siniaki pozostawione na moim ciele, a wszystko to było konsekwencjami za przesolone ziemniaki.

Bez poniżania, wyzwisk i wytykania palcami przy stole nawet najmniejszych błędów czy porażek, podczas wizyty gości.

Niemniej jednak czy dzisiejsza sytuacja na pozór prosta i nieposiadająca w sobie drugiego dna, mogła tak bardzo przypomnieć mi czas spędzony z potworem? 

Ze spuszczonym wzrokiem spoglądałam na cebulę, którą tata polecił mi pokroić. W dłoni trzymałam nóż, powoli siekając warzywo na mniejsze kawałki.

Łzy leniwie toczyły się po moich policzkach nie tylko przez wydzielany przez nią enzym, a wspomnienie jednego z incydentu, który miał miejsce kilka lat temu.

Ojciec ściągnął wówczas brwi, zadając mi to samo pytanie, co pewnego razu ona.

Dlaczego się mażesz?

Trzy słowa, które sprawiły, że sytuacja mająca niegdyś miejsce podczas Święta Dziękczynienia, na powrót odtworzyła się w mojej głowie.

Zeskoczyłam z ostatniego schodka, pędem rzucając się w kierunku kuchni. Uśmiech nie schodził mi z twarzy, nawet pomimo ubrudzonych ziemią ubrań, których nie zdjęłam po powrocie do domu.

Moje pierwsze mistrzostwo z drużyną.

Pchnęłam drzwi prowadzące do kuchni, jednak niemal natychmiast zatrzymałam się w miejscu.

Rozejrzałam się po obecnych w niej gościach, usilnie próbując przypomnieć sobie, czy w notesie przyczepionym na lodówce, którego rozkład każdego dnia musiałam wyuczyć się na pamięć wcześniejszego wieczoru, była mowa o jakichś odwiedzinach.

Wizycie kogoś, przy kim ona zamykała się w swojej sypialni na kilka dni wcześniej, by wytrzeźwieć.

W jednej chwili spojrzenia wszystkich osób, które zajmowały miejsca przy stole, padły na mnie.

Przełknęłam ślinę, gdy twarz jednego z mężczyzn wydała mi się dziwnie znajoma. Przesunęłam wzrokiem po jego sylwetce i to właśnie w tamtej chwili wiedziałam już, kto zajmował miejsce u szczytu stołu.

Burmistrz New Haven.

Powiodłam wzrokiem w jej kierunku, momentalnie zwieszając ramiona i chowając za plecami puchar, który trzymałam w dłoniach.

- Dziecko, jak ty wyglądasz - rzuciła siedząca u jego boku kobieta, kręcąc głową z dezaprobatą.

Automatycznie cofnęłam się o krok, gdy ponownie wyłapałam jej spojrzenie. Złość w jej oczach przykryta za maską wszechobecnego chłodu, którym zawsze mnie obdarzała.

Awaken the emotions in me [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz