Rozdział drugi

530 13 2
                                    




Stałam jak wryta i nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. Chłopak podszedł szybko i zamknął mnie w niedźwiedzim uścisku. Nagle moje ciało oblała fala ulgi. Tak dawno nie czułam jego dotyku na moim ciele. Teraz zupełnie pękłam i pozwoliłam, aby łzy pociekły mi z oczu. Szlochałam w jego ramionach, a jego ręka delikatnie gładziła moje plecy. Kiedy oderwałam się od klatki piersiowej chłopaka popatrzyłam na niego z dołu, a on posłał mi łagodny uśmiech, który w momencie odwzajemniłam.

- Kope lat – zaśmiał się Samuel – ale wyrosłaś dziewczyno.

- Ja wyrosłam! - pisnęłam ścierając resztki łez z moich policzków – patrz na siebie. Wyglądasz jak wielkolud.

- Jadłem dużo warzyw w dzieciństwie – odparł – w porównaniu do ciebie. Teraz widać tego efekty.

     To prawda Samuel od dzieciaka odżywiał się zdrowiej w porównaniu ze mną czy Nolanem, a w dodatku uprawiał dużą ilość sportów. Z ciekawości wychyliłam się za jego plecy by ujrzeć, czy drugi z braci też się pojawił, ale niestety tak się nie stało. Brunet chyba zrozumiał czego, a raczej kogo, szukam za nim i posłał mi tylko słaby uśmiech.

- Melanie masz zamiar w końcu mi pomóc, czy będziesz tak stała – spytała mama niecierpliwiąc się.

     Minęłam chłopaka i poszłam do kuchni. Przyszykowałyśmy razem z mamą kawy, i rozłożyłyśmy ciastka kupione dziś rano przez tatę. Kiedy z powrotem weszłam do salonu Nicole już nie spała i witała się z naszymi gośćmi. Tak wszyscy siedzieliśmy jakieś dwie godziny rozmawiając o różnych rzeczach. Potem Lucy i Rich zaczęli się zbierać, mając coś do załatwienia na mieście, a ich syn stwierdził, że zostanie jeszcze ze mną. Pożegnaliśmy się i poszliśmy prosto do mojego pokoju. Zostaliśmy sami. Samuel skoczył na moje łóżko i się położył. Zaśmiałam się i postąpiłam podobnie. Leżeliśmy tak i patrzyliśmy sobie w oczy. Myślałam, że po tak długim czasie będzie między nami niezręcznie, ale tak się nie stało. To uświadomiło mnie jeszcze bardziej w tym, że nasza przyjaźń jest dla niego równie ważna jak dla mnie i przetrwa wszystko. Spoglądaliśmy na siebie w ciszy. Chłopak wyczuł, że jest coś nie tak, bo spojrzał na mnie unosząc swoje gęste brwi.

- O co chodzi Mel? – spytał zatroskanym głosem.

- Nie wiem o czym mówisz – odpowiedziałam.

- Przecież widzę, że coś nie gra – zmrużył oczy – nie znamy się od dziś. To, że mieliśmy dłuższą przerwę nie znaczy, że nie umiem dostrzec, że coś cię gryzie. Może ludzie się zmieniają, ale pewne rzeczy nie ulegają zmianie.

- Na przykład? – zapytałam tym razem ja mrużąc oczy.

- Na przykład to, że jak coś cię martwi i jak o czymś intensywnie myślisz ruszasz nosem na boki, przygryzasz usta w linie i patrzysz się prosto w punkt przed siebie.

     Miał racje. Robiłam tak od małego, gdy chciałam zasygnalizować, że coś nie gra, ale nie miałam odwagi się odezwać. Po pewnym czasie weszło to w mój nawyk i już tego nie kontrolowałam. Zdziwiło mnie jednak to, że Samuel w jakikolwiek sposób na to zareagował. Znał mnie jak mało kto. W końcu głośno westchnęłam i spuściłam wzrok.

- Nie przyszedł z wami – odparłam wyrywając się z zamyślenia.

     Nie musiałam na niego patrzeć, żeby wiedzieć, że zrozumiał o kogo mi chodzi. Kiedy stałam w salonie przytulona do jego klatki myślałam, że po jego wtulę się w kolejną. Tak się jednak nie stało. Gdy za jego plecami nikogo nie ujrzałam zabolało mnie to mocniej niż przypuszczałam, że zaboli. 

- Nienawidzi mnie – dodałam.

Brunet się podniósł do pozycji siedzącej i spojrzał na mnie z góry.

Never forget our sunrise [16+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz