Rozdział 1

843 89 58
                                    

No to start. Poznajcie Gaję i jej Wewnętrznego Chochlika 😏
Dajcie znać, co myślicie!

------------------------------------------------------------------

You taste like cigarettes

I got a problem, think I'm into it

I breathe her in and hold it in my chest

I take a hit and let it burn my lips

„Blow" Jackson Wang

Stringi wbijały mi się w tyłek, przez co wierciłam się na wysokim barowym stołku i nie potrafiłam znaleźć sobie miejsca. Kto wymyślił, że kobiecie nie wypada publicznie grzebać między pośladkami? Zamiast tego założyłam nogę na nogę w nadziei, że ten przeklęty sznureczek dopasuje się do warunków, w jakich oboje się znaleźliśmy. I jeszcze raz – teraz prawa noga powędrowała na lewą. Nie zyskałam ani trochę ulgi, więc wyładowałam frustrację na drinku – zamieszałam go gwałtownie, przez co oddzielne warstwy alkoholi wlane starannie przez barmana zamieniły się w burą ciecz przyozdobioną plasterkiem limonki. To dzieło zniszczenia dało mi jakąś pokrętną satysfakcję, choć jednocześnie zdecydowanie zmniejszyło walory smakowe. Fuj! Odsunęłam szklankę gwałtownie od siebie i nachyliłam się do Zuzki.

– Obiecałaś, że wrócimy do domu, jeżeli mi się nie spodoba – krzyknęłam wprost do jej ucha, po czym kichnęłam od nadmiaru perfum, jakie dostały mi się do nosa.

– Poczekaj! Ktoś się nami zainteresuje. W końcu wyglądamy jak milion dolców – odpowiedziała, oderwawszy usta od słomki, na której został wyraźny czerwony ślad.

George Washington albo Benjamin Franklin w cekinach i z centymetrem tapety – jasne. Skrzyżowałam lewą nogę na prawej i westchnęłam z rezygnacją. Zuza zlustrowała mnie wzrokiem.

– Chcesz potańczyć, że tak przebierasz nogami?

Otworzyłam usta, żeby wyjaśnić, dlaczego tańczę kankana na barowym stołku, ale zrezygnowałam. Szanse, że Zuzka zrozumie, były bardzo marne. Uważała, że dla wyglądu można przecierpieć wszystkie katusze, a zrobione paznokcie i brwi stanowią minimum, jakie należy spełnić, żeby zostać uznaną za zadbaną kobietę. Zamiast tego wzruszyłam ramionami i przeniosłam swoje zainteresowanie na otoczenie. Klub zaskoczył mnie swoją odmiennością. Zamiast spodziewanego stylu techno lub industrialnego, wszystko tu było retro. Zaczynając od imponującego masywnego baru wykonanego z drewna i znajdujących się za nim półek z licznymi alkoholami, za którym krzątał się barman o buźce zbierającej dużo napiwków w gorsecie i koszuli z obszernymi rękawami, po tapicerowane krzesła. Muzyka również dostosowana była do wnętrza – królowały jazz i swing. Nawet znane kawałki puszczano w takich właśnie aranżacjach.

– Ta – wskazałam dziewczynę obok zamawiającą drinka – wygląda, jakby nie miała nawet szesnastu lat.

Spojrzenie Zuzy nie zostawiało wątpliwości, co sądzi o mojej uwadze.

– Kiedy odbierasz odznakę? – zapytała z przekąsem.

– Jutro.

– To wyłącz tryb policjantki. Mandaty będziesz wlepiała w godzinach pracy, a teraz się bawmy!

Mruknęłam w odpowiedzi, co miało być bardziej zaprzeczeniem niż potwierdzeniem. To Zuza uznała, że moja nowa praca zasługuje na uczczenie, a przydział na posterunek trzeba opić. W końcu osiągnęłam swój cel. Nie słuchała protestów, że o wiele bardziej wolałabym wypić lampkę wina w zaciszu naszego mieszkania. Nie powinnam się dobrze bawić, to było nie fair. Bycie tutaj, picie drinka... Nie powinnam robić żadnej z tych rzeczy.

Ukarana *zostanie wydana*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz