Budzę się w środku nocy. Światło księżyca wpada przez okno do komnaty. Aiden śpi spokojnie. Wychodzę po cichu z łóżka. Chwilę przyglądam się pełni księżyca. Nie czuję zmęczenia ani znużenia. W oddali słyszę rżenie koni. Postanawiam zajrzeć do stajni. Na dworze jest zimno, ubieram więc czarny sweter należący do Aidena i wychodzę. Na dworze jest bardzo cicho. Powoli kieruję się w stronę dochodzącego dźwięku koni. Stajnia jest olbrzymia, jak wszystko w tym królestwie. Wchodzę do środka. Na mój widok konie cichną. Patrzą na mnie swoimi wielkimi czarnymi oczami. Każdy jest innego umaszczenia. Maści bułane, podstawowe, rozjaśnione, szampańskie oraz dereszowate. Piękne. Dwa wyróżniają się szczególnie. Biały od Maxa i czarny od Aidena. Podchodzę do jego boksu. Dmucha mi w twarz swoimi dużymi nozdrzami. Uśmiecham się.
-Jesteś humorzasty jak Aiden, tak?- wyciągam rękę i głaszczę go po łbie.- Piękny koń- liże mnie po twarzy.- Ty cwaniaku. Całus bez pozwolenia.
-ARIAN!- ktoś krzyczy. Wystraszona, tracę równowagę i upadam na ziemię. Konie poruszają się nerwowo w swoich boksach.- Czyś ty oszalała?- Podnoszę wzrok do góry a nade mną stoi Max.
-Nie, dlaczego?
-Koń Aidena to mordercza bestia. On słucha tylko jego- patrzę na konia. Patrzy na Max spode łba i fuczy. Uśmiecham się na ten widok.- To nie jest śmieszne. Mogło coś Ci się stać.
-A nie stało- Max podaje mi rękę i pomaga wstać. Słoma przyczepiła się do mojego swetra. Aiden mnie zabije. To jego ulubiony.
-Jesteś cała brudna. Pomogę Ci- zaczyna obierać mnie z gałązek.
-Naprawdę nie trzeba- odsuwam się od niego- zobacz- podchodzę do konia. Max chwyta mnie za rękę.
-On gryzie.
-Mnie nie ugryzie. Puść mnie, proszę.- Wacha się chwilę, ale puszcza. Koń kładzie mi łeb na ramieniu.- Widzisz?
-Jak ty to zrobiłaś? Aiden sam przychodzi wszystko koło niego zrobić bo nikogo ten wariat do siebie nie dopuszcza.
-Nie wiem, ale chyba mnie lubi.
-Jesteś niemożliwa.
-Też mam czarnego konia. Mam sentyment do czarnych.
-A może już wystarczy tego głaskania i pogłaszczesz mojego Varduna?
-Właśnie, jak ty to robisz, że on jest taki śnieżnobiały?
-Już taki się urodził i nie jest wymagający. Wbrew temu jak wygląda.
-Dobrze to chodźmy go zobaczyć.
-Na reszcie- przygląda mi się.- Czy ten sweter nie jest na ciebie za duży?
-Jest. Nie należy do mnie.
-Do Aidena?.
-Często tutaj przychodzisz w środku nocy?- zmieniam szybko temat.
-Tylko gdy nie mogę spać. Konie mnie uspokajają. Zdarza mi się tutaj zasnąć.
-Naprawdę?- na szczęście nie wraca do tematu swetra.
-Tak. Zasypiam w boksie Varduna. Stajenny mnie budzi i się śmieje ze mnie.
-Wiesz, to niespotykany widok dla niego.
-Zazdroszczę zwykłym ludziom, którzy mogą robić co chcą, mówić jak chcą i kochać kogo chcą.
-Zwykłym ludziom też nie jest łatwo. Jak Król jest dobry to żyje się dobrze ale jeśli król jest surowy to i lud to również odczuwa.
-Ale mogą kochać kogo chcą.
YOU ARE READING
Co, gdybyście wiedzieli?
Short StoryArian jest niezależną księżniczką. Nie szuka miłości, lecz musi spełnić swoją powinność. Nie wszystko jednak idzie z godnie z planem. Dlatego młoda dziewczyna przebiera się za chłopkę i próbuje dowiedzieć, dlaczego wszystko poszło nie tak.