Część 13

2 0 0
                                    

Spałam kilka dni. Gdy się budzę jestem głodna jak wilk. Mam smak na kawał dobrego mięsa. Po obfitym śniadaniu, Lila pomaga mi się ubrać w delikatną zieloną sukienkę. Gdzie rękawki są uszyte z koronki. Góra również jest z tej samej koronki. Spódnica jest do połowy łydek z delikatnego materiału, a na górze jest tiul w delikatne kropeczki.

-Twoja mama ma naprawdę talent. Gdy już wrócę całkowicie do siebie, chciałabym ją poznać.

-Przekażę jej. Ucieszy się.

-Gdzie są moi rodzice?

-Siedzą przy herbacie w ogrodzie różanym.

-Dziękuję- pomału kieruję się do ogrodu. Podziwiam nasz zamek. Jasny, przestronny, przytulny. Pękłoby mi serce gdyby to wszystko zostało zniszczone, czy przejęte przez kogoś innego. Wychodzę przez szklane drzwi do ogrodu. Słoneczko jest ciepłe. Pięknie pachnie różami.- Dzień dobry.

-Wreszcie się obudziłaś.

-Trochę mi to trwało. Poproszę różaną herbatę- mówię do służącej która stoi niedaleko od nas. Dziewczyna kłania mi się i odchodzi.

-Jak się czujesz, kochanie?- pyta matka.

-Lepiej niż wyglądam.

-Twoje ręce są całe w siniakach. Doły pod oczami. Strupy na ranach. Nie wspomnę, że została z Ciebie skóra i kości.

-Kochanie nie przesadzaj. Walczyła na największym froncie. Spamięta się i wróci do formy.

-Pamiętasz, że to jest Twoja córka a nie syn?

-Dumny jestem jak z syna- puszcza do mnie oczko.

-Dlaczego nie powiedziałeś mi, że Mamed uciekł?

-Razem z księciem Maxem nie chcieliśmy Cię martwić.

-Może bym go zaczęła szukać i nie doszło by do wojny.

-Może, tego nie wiemy. Max, przeprowadził śledztwo, okazało się, że każdy atak był na twoją osobę. Gdy nastąpił pierwszy atak na Króla Aidena, rozpoznano Cię i to ty stałaś się wtedy celem. Od samego początku rozkazy wydawał książę Mamed. Stwierdził, że nasze królestwo jest większe od królestwa Aidena, dlatego to ty okazałaś się bardziej atrakcyjna dla niego.

-Teraz wszystko zaczyna mieć sens. Dlaczego Max ze mną o tym nie porozmawiał?

-Powiedział, że chce dać Ci czas. Nie chciał się narzucać.

-Max jest dla mnie jak brat i nigdy się nie będzie narzucać.

-Zmieniłem również zdanie o Królu Aidenie. Zaskoczył mnie, że przybył osobiście z armią żeby nam pomóc.

-Musimy mu jakoś za to podziękować.

-Też o tym myślałem. Mieliśmy Ci za złe, że straciłaś na niego czas.

-To nie była strata czasu- łza spływa mi po policzku.

-Teraz to widzę. Zależy mu na Tobie.

-Raczej nie. Spłacił tylko dług wobec mojej osoby.

-Nie będę się kłócił, ale mężczyzna nie robi takich rzeczy bezinteresownie dla żadnej kobiety, prawda kochanie?

-To już wiem dlaczego dzisiaj przyniosłeś mi kwiaty- wybuchamy śmiechem.

Trzy miesiące później...

Przeglądam się ze smutkiem w lustrze. Powinnam być szczęśliwa. Dzisiaj jest przecież bal ku mojej czci. Ubrana jestem w bajeczną ciemno niebieską suknię, składającą się z pięciu niebieskich warstw z tiulu. Niesymetrycznych, coraz dłuższych elementów. Każdy koniec materiału pokryty jest niebiesko srebrnym brokatem. Góra sukienki wygląda jakby była uszyta z dużych płatków kwiatów. Na ramiona spływa mi delikatnie diamentowy łańcuch grubości trzech centymetrów. Włosy mam spięte do góry. Delikatne pojedyncze fale okalają moją twarz. Na pięknie wyeksponowanej szyi mam założony diamentowy naszyjnik. Od dawien dawna mam znowu makijaż na twarzy.

Co, gdybyście wiedzieli?Where stories live. Discover now